W 70. rocznicę najazdu sowieckiego na Polskę
admin 2009-09-18
W południe 17 września - w 70. rocznicę najazdu sowieckiego na Polskę - w kaplicy cmentarza Rakowickiego Mszę świętą odprawił i kazanie wygłosił Ojciec Jerzy Pająk, Kapelan Żołnierzy AK. Po czym w towarzystwie licznych pocztów sztandarowych kwiaty pod pomnikiem Ofiar Komunizmu złożyli przedstawiciele organizacji kombatanckich, władz rządowych, samorządowych i wojskowych. Nie zabrakło na uroczystości dyrekcji Muzeum AK.
**********
Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała" (Łk 7, 39-50).
(Msza św. na Cmentarzu Rakowickim z okazji agresji ZSRR na Polskę 17 września i mordów nacjonalistów ukraińskich na Kresach Wschodnich)
Bracia i Siostry! Dr Hesnard., autor książki "Moralność bez grzechu" zaatakował katolicką koncepcję grzechu, twierdził, że świadomość i poczucie grzechu czynią człowieka chorym, są źródłem stresów i nerwic. W ostateczności stwierdził, że coś takiego jak grzech nie istnieje. Grzech to tylko tragiczny zbieg okoliczności.
Taka wypowiedź jest konsekwencją największego grzechu naszych czasów czyli zatraty poczucia grzechu, o czym mówili kolejni papieże, począwszy od Piusa XII. Jest to zjawisko b. niebezpieczne, gdyż wraz z zatratą poczucia grzechu, człowiek traci poczucie Boga i poczucie dobra. Wypacza sumienie. Tam zaś, gdzie nie ma prawdziwego i pewnego sumienia, nie liczy się człowiek, jego godność, wolność.
W encyklice "Eredemptor hominis" - JP II napisał: "Człowiek może budować świat bez Boga, ale ten świat obróci się w końcu przeciwko niemu. I w tym tkwi cała tragedia człowieka, że pracuje, wysila się, a wszystko to przeciwko sobie. Człowiekowi nie wystarczy humanizm bez Boga, bo wtedy deptane są prawa człowieka, jego wolność, rodzi się dyskryminacja rasowa, kulturowa, religijna; rodzi się przemoc, terroryzm, zanika szacunek wobec ludzkiego ciała, stosowany jest niesprawiedliwy podział zasobów świata, człowiek wpada w hedonizm, narkomanię, alkoholizm, różnego rodzaju zniewolenia".
Dzisiejsza Ewangelia rozwiewa wszelkie wątpliwości odnośnie istnienia grzechu. Jezus przebacza grzechy kobiecie. Grzech istnieje i człowiek go popełnia. Ale cała prawda o rzeczywistości grzechu nie zamyka się li tylko w tym, że człowiek może go popełnić, lecz w tym, że człowiek może się uwolnić od grzechu, dzięki Bożemu przebaczeniu. Potrzeba przyznania się do grzechu i odwrócenia się od niego, czyli przylgnięcia do dobra. Jak owa kobieta z dzisiejszej Ewangelii, która zrozumiawszy swoje grzeszne życie, złożyła je u stóp Jezusa: "płacząc zaczęła łzami obmywać Jego nogi". Nic dziwnego, że usłyszała od Jezusa: "Idź w pokoju! Twoja wiara cię ocaliła".
Bracia i Siostry! Dzisiejsza rocznicowa uroczystość, jest żywym potwierdzeniem potwornego zła, grzechu, jakiego dopuścili się na Polakach i Narodzie Polskim radzieckie władze i ukraińscy nacjonaliści, podczas II wojny światowej. Siedemnaście dni po napadzie hitlerowskich Niemiec na Polskę, Związek Sowiecki dokonał agresji na Rzeczpospolitą. Polska znalazła się w kleszczach. Jej losy zostały przesądzone. Jak wiadomo, komuniści sowieccy zawsze byli wrogami istnienia wolnej Polski. Nie cofając się zbyt daleko w historię, już w 1920 roku chcieli zrobić z Polski "trupa" i po nim przenieść nieludzką ideologię na Zachód, łącząc się z oczekującymi towarzyszami w Niemczech. Wola Boża była jednak inna. Cud nad Wisłą uchronił nas i całą Europę od tego nieszczęścia. Jednak nie umarły zamysły imperialne. Czekały tylko na odpowiednią okazję. A ta nadarzyła się w 1939 roku, kiedy to faszystowskie Niemcy przekroczyły granicę Polski, łamiąc pakt o nieagresji.
Każda wojna jest ogromnym złem. Niesie ze sobą cierpienie, śmierć, terror, gwałt, zniszczenie, wyzwala w człowieku nienawiść, zemstę, zabija sumienie, wszelką godność. Dzieje się tak tym bardziej, gdy wróg już z góry planuje takie zachowania. Takie były założenia w tajnym dokumencie z 23 sierpnia 1939 r. Ribbentrop-Mołotow, gdzie nie tylko dokonano rozbioru Polski, lecz wpisano: "obie strony nie będą tolerowały na swych terytoriach jakiejkolwiek agitacji polskiej, która by dotyczyła terytoriów drugiej strony. Będą one tłumić na swych terytoriach wszelkie zaczątki takiej agitacji oraz informować się wzajemnie o zastosowaniu w tym celu odpowiednich środków". Wzajemna współpraca Gestapo z NKWD ustaliły mordowanie polskich elit, czego przejawem były sowieckie deportacje m.in. 10.02.1940 r., decyzją z 5.03.1940 r. rozstrzeliwanie polskich jeńców w Katyniu, Charkowie, Twerze oraz niemiecka nadzwyczajna akcja pacyfikacyjna, wymordowania wszystkich Polaków, podejrzanych o związki z konspiracją, m.in. masowe rozstrzeliwania w Palmirach i na ziemiach zajętych przez Niemców.
Po kapitulacji przed Sowietami w rejonie Włodzimierza Wołyńskiego Sowieci pozwolili, aby szeregowi i podoficerowie, po oddaniu broni odeszli w dowolnym kierunku. Oficerom pozwolono na broń boczną. Był to zwykły blef. Kolumna po przejściu kilkuset metrów została zatrzymana, Sowieci łamiąc wszystkie warunki kapitulacji, odebrali oficerom broń i popędzono ich przez Łuck, Szepietówkę, Moskwę, Wiaźmę do Talicy. Głodni, schorowani, w bydlęcych wagonach, bez żadnej opieki lekarskiej, padali jak muchy. Z Talicy przewieziono oficerów do Kozielska, stamtąd trafili do Katynia, gdzie kulą w tył głowy zostali wymazani z rejestru żyjących.
Czy tak miała wyglądać pomoc Polakom, o której ośmiela się pisać stalinowski wnuk ludowego komisarza - Mołotowa - Wiaczesław Nikonow na łamach "Izwiestji"?
"Rosja była gotowa pomóc Polsce, ale Polska nie dała sobie pomóc". Przynajmniej od rozbiorów Polski aż do upadku komunizmu w Polsce w latach 90-tych XX wieku, wiemy na czym ta pomoc polegała.
Agresja hitlerowskich Niemiec i Sowieckiej Rosji na Polskę, stworzyła idealną sytuację do ludobójczych rzezi na Kresach. Polacy zostali zdziesiątkowani przez dwie wielkie sowieckie deportacje: w lutym i kwietniu 1940 r., które uderzyły przede wszystkim w wojskowych osadników i w polską inteligencję. Natomiast ukraińscy nacjonaliści pod nadzorem Abwehry uformowali dwa bataliony: "Nachtigal", osławiony okrucieństwami wobec Polaków i "Roland". Najokrutniejsza jednak była ukraińska dywizja SS Galizien. Przykładem jest pacyfikacja Huty Pieniackiej w lutym 1944 r. Po pięciu dniach walki, 28.02.1944, rozbito polski opór i spędzono Polaków do kościoła; było ich 868, mężczyzn, kobiet i dzieci. Wszyscy ponieśli śmierć męczeńską. To już nie były zwykłe masakry polskich obywateli, ale to gigantyczna katastrofa geopolityczna.
Tych ludobójczych faktów nie da się zatrzeć. Na nic się zdają próby przerzucania odpowiedzialności na Polaków, jakoby polska kula wystrzelona do ukraińskiego nauczyciela w 1941 r. "puściła w ruch straszną maszynę bratobójczych akcji" (Bohdan Osadczuk, syn członka Komun. Partii Zachodniej Ukrainy).
Dobrze się stało, że nasi posłowie zajęli się tragicznymi losami Polaków na Kresach, że zajęli się mordem w Katyniu, ale źle się stało, że nie potrafili zdobyć się na odwagę, by 17 września i mordy na Kresach Wschodnich określić jednoznacznie. Bo, co to znaczy określenie "znamiona ludobójstwa", albo ono było, albo go nie było. Kreml zaciera ręce i śmieje się, że sami Polacy nie wiedzą czego chcą.
Bracia i Siostry! "Nie dajmy zginąć poległym" - pisał w jednym ze swoich wierszy Zbigniew Herbert. "Nie dajmy zginąć poległym", a było ich ponad 200 tys. Wszyscy polegli z rąk nacjonalistycznych siepaczy UPA.
Przebaczając te straszne ludobójstwa nie zapominajmy o nich, aby historia była pisana faktami a nie emocjonalnymi kłamstwami czy polityczną poprawnością. Nasza modlitwa dzisiaj niech obejmie także "nieprzyjaciół naszych" - zgodnie z poleceniem J. Chrystusa: "Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za waszych prześladowców, abyście byli synami waszego Ojca, który jest w niebie" (Mt 5,44).
o. Jerzy Pająk
kapelan żołnierzy AK, Sybiraków
i Piłsudczyków Okręgu Krakowskiego
**********
"Co do mnie, obym nie chlubił się niczym innym, jak tylko krzyżem Pana naszego Jezusa Chrystusa" (Gal 6,14)
(70-ta rocznica zdradzieckiej napaści ZSRR na Polskie Kresy Wschodnie - 17.09.1939 r.)
Bracia i Siostry, Sybiracy! Przeżywamy kolejną rocznicę najazdu hitlerowskich Niemiec na Polskę oraz rocznicę radzieckiej agresji na Polskie Kresy Wschodnie. 17 dni po barbarzyńskiej agresji Hitlera na Polskę, Sowieci uderzyli na Kresy Wschodnie Polski. Swój zdradziecki postępek ukryli w kłamstwie, jakoby kraje bałtyckie Litwa, Łotwa i Estonia prosiły o ich wyzwolenie spod jarzma polskiego. Sowieci - obrońcy ludu, nie mogli znieść gorzkich łez narodów, uginających się pod niewolą polskich panów i pośpieszyli białoruskim i ukraińskim braciom z pomocą, gdyż Państwo Polskie uległo rozkładowi. "Pomoc" ta potem trwała 50 lat.
Jednak nie sam najazd Armii Sowieckiej na ziemie polskie był największym dramatem, lecz to, co się później wydarzyło. A co się wydarzyło? To, co było zapisane w tajnym dokumencie paktu Ribbentrop-Mołotow: czwarty rozbiór Polski, eksterminacja na swoich terenach przede wszystkim polskiej inteligencji, a także Żydów. Tak Hitler jak i Stalin wezwali swoich podkomendnych, aby byli bezlitośni: "Ziemiaństwo, kler i Żydzi muszą zostać zlikwidowani" - powtarzał Hitler. Reszta społeczeństwa ma być sprowadzona "do poziomu niewolników". Ma to być wyłącznie bezwolna, posłuszna i wydajna siła robocza, pozbawiona wykształcenia i kultury. Sowieci poszli w ślady swojego sojusznika i natychmiast przystąpili do wyniszczenia Polaków na okupowanych terenach. Swoją ludobójczą działalność na Kresach Wschodnich określili jako "oczyszczanie" z wrogich, socjalnie niebezpiecznych i antysowieckich elementów. To "oczyszczanie" pochłonęło 200 tyś. polskich ofiar. W czterech wielkich wywózkach zesłano na Sybir czy do Kazachstanu lub w głąb Rosji ponad milion obywateli Rzeczpospolitej. Nie było to jakieś przesiedlenie na inne ziemie, jak choćby to po wojnie: ze Wschodu na Zachód, ale świadoma likwidacja Polaków, poprzez niewolniczą, wycieńczającą pracę, kopalnie, obozy, łagry, brak żywności, lekarstw, warunki klimatyczne. Żadna droga nie była usłana tyloma ofiarami, co droga z Polski na Sybir. Wiezieni w bydlęcych wagonach, umierali z głodu i różnych chorób, a potem wyrzucani przez okno, jak stare, zużyte łachmany. Że byli skazani na śmierć świadczy fakt, że nawet po wojnie, Sowieci nie chcieli im pozwolić na powrót do Polski. Rosjanie nie byli i nie są zdolni przyznać się do żenujących błędów i decyzji. Wciąż są uwięzienie w swej imperialistycznej polityce siły.
W pierwszej kolejności wywożono inteligencję, duchowieństwo, urzędników, policjantów, oficerów, działaczy organizacji społecznych i politycznych, chłopów. Deportowano całe rodziny. Około 1/4 deportowanych stanowiły dzieci. Ich dzieje są najbardziej wstrząsającym świadectwem polskich losów na nieludzkiej ziemi.
Opowiada naoczny świadek: 10 lutego 1940 r., o pierwszej w nocy, usłyszałem płacz i krzyki na ulicy. Gdy wyjrzałem do okna, zobaczyłem sznur sań, na których siedziały matki z dziećmi, które próbowały uchronić je od mroźnej nocy. Na jednych z sań siedziała matka z sześciorgiem dzieci, z których dwoje bliźniąt miało po dwa tygodnie. Matka próbowała je chronić przed trzaskającym mrozem. Niestety, dzieci w drodze do Rosji zamarzły i trzeba było wyrzucić je przez okno. Widząc to NKWD z pogardliwym uśmiechem mówili: "marzną polskie psy". Takich dowodów zbrodni można by przytaczać bez liku. Wystarczy wziąć do ręki osobiste opisy Sybiraków: "Tak było... Sybiracy", aby przekonać się, że działanie NKWD nie było zwykłym mordem wojennym, ale prawdziwym ludobójstwem.
Bracia i Siostry! Nasze rozważanie o cierpieniach Polaków na "nieludzkiej ziemi" zbiega się dzisiaj, zwłaszcza w kościołach franciszkańskich ze świętem Stygmatów św. Franciszka z Asyżu. Nic dziwnego, że oba teksty Liturgii Słowa mówią o Chrystusowym Krzyżu. Św. Paweł zwraca się do Galatów, aby odrzucili poglądy fałszywych nauczycieli, którym raczej zależy na poklasku i własnej korzyści niż na czystości Ewangelii. Co prawda, ci fałszywi nauczyciele głosili Chrystusa, ale przemilczali prawdę o Jego krzyżu. Tymczasem prawdziwy chrześcijanin koncentruje się na tajemnicy Męki i Śmierci Chrystusa, gdyż bez krzyża nie byłoby zmartwychwstania. Każdy, kto w łączności z Chrystusem przeżywa swoje cierpienie, z Nim również powstaje do nowego życia. Nic dziwnego, że św. Paweł z tak mocnym naciskiem pisze: "Nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego świat jest ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata" (Ga 6,14)
Nauczanie Pawła o krzyżu i chlubienie się nim ma swoje podłoże w nauczaniu Jezusa Chrystusa, który mówi: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się wyprze samego siebie, niech codziennie bierze swój krzyż i niech Mnie naśladuje" (Łk 6, 23). Jezus chce nam powiedzieć, że pójście za Nim pociąga poważne konsekwencje, jakie się z tym wiążą: takż prześladowanie a nawet śmierć. Naśladowanie Jezusa nie jest czynnością jednorazową, ale wymaga nieustannej kontynuacji. Chodzi o coraz głębsze i pełniejsze relacje z Jezusem.
Św. Franciszek od samego początku swojej przygody z Jezusem w San Damiano całym swoim sercem, umysłem i wolą przylgnął do Chrystusowego Krzyża i zjednoczył się z Nim. Skupienie uwagi na Chrystusowym krzyżu, czyli na Chrystusie pokornym i wyniszczonym z miłości do człowieka, stało się jego codzienną postawą: "dniem i nocą rozważał księgę krzyża, ciągle się w nią wpatrywał i ustawicznie mówił o Chrystusowym krzyżu" (por. 1Bon 4,3).
Ta nieustanna kontemplacja Krzyża, doprowadziła Franciszka do przeżycia nadprzyrodzonego wydarzenia - stygmatyzacji. Dwa lata przed śmiercią, w 1224 r., Franciszek przeżywając rekolekcje na Górze Alwenii, został naznaczony znakami Chrystusowej Męki. Na jego rękach, nogach i boku ukazały się znaki ukrzyżowania. Była to pierwsza stygmatyzacja w historii Kościoła, chyba, że przyjmiemy słowa św. Pawła: "Niech nikt nie dodaje mi udręk, ponieważ na swoim ciele noszę znaki przynależności do Jezusa" (Ga 6,17), jako potwierdzenie jego stygmatów.
Bracia i Siostry-Sybiracy! W to piękne święto upodobnienia św. Franciszka do Jezusa Ukrzyżowanego powierzmy Bogu wszystkich Sybiraków. Tych, którzy na zawsze pozostali swe kości na "nieludzkiej ziemi". Tych, którzy przecierpieli represje, nienawiść, łagry, gułagi, kopalnie, nieznośny klimat. Tych, którzy powrócili z niezatartym stygmatem potwornej krzywdy. Niech wszystkich ukoi miłosierny Bóg i Matka Boża - Matka Sybiraków.
o. Jerzy Pająk
kapelan żołnierzy Armii Krajowej,
Sybiraków i Piłsudczyków