Witold Pilecki w Alei Zasłużonych

admin 2008-05-26

Dnia 25 maja 2008 r. w Parku im. dra Henryka Jordana dokonano uroczystego odsłonięcia i poświęcenia pomnika Rotmistrza Witolda Pileckiego w 60. rocznicę jego śmierci.

Jest to kolejne dzieło realizowane w myśl idei Pana Kazimierza Cholewy, Prezesa Towarzystwa Parku im. dra Henryka Jordana, a zarazem ich fundatora dzięki, któremu od 1998 r. z okazji 110 rocznicy powstania Parku im. dra H. Jordana rozpoczęła się w tym miejscu piękna tradycja Budowy Pomników Wielkich Polaków XX w.

Uroczystość rozpoczęła się o godzinie 15:00 polową Mszą Świętą, którą celebrował O. Jerzy Pająk OFM Cap. - Kapelan Żołnierzy Armii Krajowej w koncelebrze innych kapłanów. Do Mszy Świętej służył Pan Edward Wilhelm Jankowski, Prezes Związku Piłsudczyków Oddział Małopolska.

Po zakończeniu Mszy Św. zgromadzeni przeszli na miejsce odsłonięcia pomnika. Uroczystość uświetniła swą obecnością Rodzina rtm. Witolda Pileckiego oraz przedstawiciele Organizacji i Związków Kombatanckich, a także przedstawiciele władz samorządowych w osobach Pana Kazimierza Barczyka, wiceprzewodniczącego Sejmiku Województwa Małopolskiego, Pana Stanisława Rachwała, wiceprzewodniczącego Rady Miasta Krakowa oraz Pana Bolesława Kosiora, Przewodniczącego Klubu Radnych PiS. Uroczystość zaszczycił Konsul Generalny Republiki Federalnej Niemiec Pan dr Thomas Gläser. Wojsko Polskie zapewniło posterunek warty honorowej, kompanię reprezentacyjną, a także orkiestrę wojskową. Przybył również szereg Drużyn Harcerskich.

Uroczystość prowadził Pan Prezes Kazimierz Cholewa, a głos w jej trakcie zabrali: Pan Jerzy Krusenstern, Prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Oddział Kraków, Pan Dariusz Gorajczyk z Instytutu Pamięci Narodowej Odział Kraków. Na końcu głos zabrała córka rtm. Witolda Pileckiego Pani Zofia Pilecka-Optułowicz składając wyrazy podziękowania za wspaniałą i podniosłą uroczystość poświęconą pamięci jej ojca.

Pod pomnikiem złożono szereg wieńców i kwiatów zarówno od oficjalnych delegacji jaki i osób prywatnych w tym delegacja Rady i dyrekcji Muzeum AK. Przebieg uroczystości w końcu jej trwania osiągnął spontaniczny charakter - zgromadzeni chcąc jeszcze bardziej uczcić pamięć bohaterskiego Rotmistrza odśpiewali szereg pieśni patriotyczno-religijnych.

Pracownicy naszej placówki rozprowadzili 200 egzemplarzy III wydania własnego książki Tadeusza Pełczyńskiego pt. "Armia Krajowa i Powstanie Warszawskie" oraz przekazano Panu Prezesowi Kazimierzowi Cholewie do rozprowadzenia druk ulotny z uchwałą Senatu RP z dnia 7 maja 2008 r. w sprawie przywrócenia pamięci zbiorowej Polaków bohaterskiej postaci rtm. Witolda Pileckiego wraz ze stanowiskiem w tej sprawie Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych Krakowa.

**********

Był wierny najwyższym wartościom do końca życia

60 rocznica śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego.
Odsłonięcie Jego popiersia w parku Jordana 25.05.08

Maryjny zapach najpiękniejszego miesiąca roku, wspaniała panorama parku Jordanowskiego, z unikalną galerią sławnych Polaków, odsłonięcie pierwszego pomnika rotmistrza Witolda Pileckiego -jednego z wielkich polskich bohaterów, zgromadzenie najprzedniejszych przedstawicieli królewskiego miasta Krakowa i spoza jego granic, to dobre uzasadnienie, aby dzisiejszą uroczystość rozpocząć od Eucharystii, czyli dziękczynienia. A mamy za co dziękować tak Bogu jak i ludziom. Na wdzięczność i pamięć zasługuje bardzo wielu Polaków, którzy kierując się najwyższymi wartościami: "Bóg, Honor, Ojczyzna", nie służyli Bogu i Mamonie, nie kierowali się poprawnością polityczną, nie bili niewolniczo pokłonów przed mocniejszymi, nie płaszczyli się fałszywie dla przypodobania się wpływowym tego świata, ale znając swoją godność i dumę, wielkość i wartość, umiłowawszy najwyższe dobro: Boga, Ojczyznę i bliźniego, potrafili dla tych wartości, położyć swoje życie bez rozgłosu. W ten sposób odpowiedzieli na Chrystusowe pouczenie "Nikt nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś poświęca swoje życie za przyjaciół" (J 15, 13). Jednym z nich był rotmistrz - Witold Pilecki.

Bracia i Siostry! Niewiele mamy w Ewangeliach takich zdań, takich wymogów, które by stawiały człowieka przed tak precyzyjnym i radykalnym wyborem: "Bóg albo pieniądz", "Bóg albo świat" - czyli pożądliwość oczu, ciała i pycha żywota. "Bóg - albo jakiekolwiek przemijające wartości". A przecież pieniądz jest od Boga, świat jest od Boga i wszystkie wartości są od Boga. Pieniądze są potrzebne do godnego i przyzwoitego życia, świat jest konieczny do naszego życia i rozwoju, wszystkie wartości Bóg dał dla człowieka. A więc, w czym problem? Problem jest w hierarchii wartości. W ustawieniu ich we właściwej kolejności. Objawienie nam mówi, że ta hierarchia wartości winna być ustawiona tak: "Bóg, człowiek, rzecz". Wtedy jest porządek w sercu człowieka i w sercu świata. Wtedy jest miłość Boga, miłość człowieka i szacunek wobec świata. Wtedy jest wszystko podporządkowane najwyższym wartościom i na swoim miejscu. Dlatego Jezus mówi: "Szukajcie naprzód królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane" (Mt 6, 33).

Chrystus nie mówi, abyśmy się nie troszczyli ożycie, o ciało, o pokarm, o odzież, o przyszłość, lecz żebyśmy się o to wszystko "zbytnio" nie martwili. Po pierwsze, abyśmy w miejsce Boga nie stawiali żadnych bożków, gdyż one są zawsze fałszywe i kłamliwe. Po drugie, by chorobliwa niekiedy troska o rzeczy doczesne nie przesłaniała nam spraw istotnych dla życia. Po trzecie, by żadne przemijające wartości nie czyniły nas niewolnikami, byśmy zawsze byli zdolni zachować wewnętrzną wolność dzieci Bożych.

Zalecając człowiekowi takie myślenie i postępowanie, Chrystus każe je oprzeć na ufności i Opatrzności Bożej. Bo Bóg nie przestaje się troszczyć o to, co stworzył. Przede wszystkim zaś troszczy się o człowieka, który w Jego oczach jest wart więcej niż zwierzęta czy rośliny. Człowiek nie jest pozostawiony własnemu losowi. Jeżeli tyle milionów umiera z głodu na świecie, to wina leży przede wszystkim po stronie samego człowieka, leży po stronie niesprawiedliwego rozdziału dóbr i braku braterskich relacji międzyludzkich.

Jeżeli jest tyle zła, cierpienia, niesprawiedliwości, to przede wszystkim dlatego, że ludzie nie chcą się kierować zasadą miłości, życzliwości, solidarności, bezinteresowności, prawdy, lecz egoizmem, pychą, zaborczością, zemstą, kłamstwem, podstępem. To zaś prowadzi do wojny, a nie do pokoju. Miał rację św. Jakub Apostoł, gdy pisał w swoim Liście: "Skąd wojny i walki między wami? Czy nie z pożądliwości, które walczą w waszych ciałach? Pożądacie, a nie posiadacie; zabijacie i zazdrościcie, a nie możecie osiągnąć; toczycie boje i wojny, a nic nie zyskujecie, bo się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie. Pragniecie zaspokoić tylko własne namiętności" (4,1-3).

Doświadczenia jakie spadły na naszą Ojczyznę w 1939 r., tak z Zachodu jak i ze Wschodu, były wystarczającą przyczyną by lamentować jak Syjon: "Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał" (Iz 49,14). Szalejące wówczas zło mogło pozbawić nadziei nie tylko maluczkich i nie tylko małej wiary. Ale ostatnie słowo zawsze należy do Boga. On jest źródłem wszelkiego dobra i wyzwolenia i dlatego ten, kto z Nim wiąże nadzieję może mówić: "Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną". "Jedynie w Bogu znajdzie pokój moja dusza".

To właśnie w Nim znajdował swoje oparcie i siłę, dla siebie i powierzonej sobie misji, rotmistrz Pilecki. To Bóg był dla niego skałą i zbawieniem, twierdzą warowną i schronieniem. "Byłem i jestem wierzącym" - napisał w swoim raporcie. Jego głęboka wiara była nierozdzielna z jego głębokim patriotyzmem. Jednej i drugiej wartości uczył się od najmłodszych lat w rodzinnym domu. Przyjaciel Witolda z lat dzieciństwa i młodości, Wacław Szuszkiewicz, pisał o atmosferze panującej w domu Pileckich: "Opowiadania matki o powstaniu styczniowym, o Murawiewie "Wieszatielu", o poniewieraniu i katowaniu przez niego Polaków, o konfiskacie majątku rodziny i zmuszaniu jej do tułaczki, o Wilnie, przeorały głęboko duszę małego chłopca zasiewając w niej ziarna późniejszych czynów". Do tego trzeba jeszcze dorzucić obszerne fragmenty z "Potopu" i z "Ogniem i mieczem" Sienkiewicza czytanie dzieciom przez matkę.

Mając 12 lat, Witold wstąpił do skautingów, w rzeczywistości był to zakonspirowany Związek Harcerstwa Polskiego, którego jednym z głównych celów było dążenie do zjednoczenia ze "Strzelcem" w Krakowie, w celu odzyskania niepodległości Polski. Prawdziwy bojowy chrzest przeszedł rotmistrz Pilecki podczas walk z najeźdźcą sowieckim w latach 1918-21 w obronie wschodnich granic Polski. "Wykazał wtedy na froncie b. dobrą postawę bojową, jako żołnierz śmiały, energiczny i orientujący się w sytuacji".

W niepodległej Polsce poświęcił się pracy w Związku Bezpieczeństwa Kraju. Aktywnie udzielał się w Związku Harcerstwa Polskiego. Wszędzie szła za nim dobra opinia "jako sumienny i staranny pracownik, zdyscyplinowany, punktualny i posłuszny wobec swoich przełożonych. Wszystko, co robił, robił dokładnie, porządnie, wszystko było wypracowane do najdrobniejszych szczegółów".

Po najeździe hitlerowskich Niemiec na Polskę, brał czynny udział w działaniach wojennych, a po klęsce polskiego żołnierza oddał się pracy konspiracyjnej. W 1940 r. zgodził się na dobrowolne pój ście do niemiecko-nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady w Oświęcimiu, aby tam rozpoznawać sytuację i organizować obozowe podziemie. 26/27 maja 1943 r. uciekł z Auschwitz, czyli "narodził się na nowo": "Wyszedłem w nocy tak samo, jak przyjechałem. Byłem w tym piekle 947 dni i tyleż nocy" - pisał Pilecki.

Następnie walczył w Powstaniu Warszawskim. Jeden z jego uczestników, Brunon Wołosiński pisał o Pileckim: "Na zawsze pozostał w mej pamięci jako urodzony żołnierz, wybitny dowódca i patriota, zdolny do wykonania dla Ojczyzny wszystkich zadań i w każdych warunkach. Był przy tym skromnym, nie szukającym rozgłosu i posiadającym szczere serce człowiekiem". W latach 1944-45 przebywał w niewoli niemieckiej. Na rozkaz gen. Władysława Andersa wrócił do Polski, by prowadzić działalność wywiadowczą na rzecz 2. Korpusu. W 1947 został aresztowany i oskarżony o prowadzenie działalności szpiegowskiej. Zamordowany w 1948 r. na rozkaz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i pochowany w nieznanym dotąd miejscu.

Zginął, gdyż "kierowała nim głęboka wiara i przekonanie w to, co robił - wiara w ukochany Kraj i Ojczyznę". Zrehabilitowany w 1991 roku.

Tak zakończyła się epopeja jednego z wielkich polskich bohaterów, żołnierza Armii Krajowej. Ale tacy, jak rotmistrz Pilecki "rodzą się, gdy umierają, zaczynają życie, gdy je kończą, żyją, gdy są zabijani, jaśnieją na niebie, kiedy na ziemi ogłasza się ich koniec" (108 Kazanie św. Piotra Chryzologa, bpa). Dlaczego? Bo oni nie troszczyli się "zbytnio" o to, co przemija, lecz o to, co trwa. A o takich troszczy się sam Bóg.

o. Jerzy Pająk
kapelan AK i Sybiraków

**********

Modlitwa
podczas poświęcenia i odsłonięcia popiersia rotmistrza Witolda Pileckiego w parku
Jordana 25 maja 2008 r.

"Błogosławiony człowiek,
który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników
i nie zasiada w kole szyderców,
lecz ma upodobanie w Prawie Pana,
nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą.
Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które
wydaje owoc w swoim czasie,
A liście jego nie więdną:
Co uczyni, pomyślnie wypada". (Ps 1)

Chwalebny i Miłosierny Boże, gromadząc się w galerii słynnych i zasłużonych Polaków w parku Jordana, odsłaniamy i poświęcamy kolejne popiersie Polaka, -bohaterskiego rotmistrza Witolda Pileckiego, który swoim życiem, działalnością i gorącą miłością do najwyższych wartości: Bóg, Honor, Ojczyzna, bezdyskusyjnie zasłużył na swoją tu obecność. Czynimy to dokładnie w sześćdziesiątą rocznicę jego śmierci.

Czynimy to nie tylko na przekór tym, którzy usilnie starali się, aby pamięć o nim zaginęła na zawsze. Czynimy to nie tylko po to, by powracać do czasów dwu potężnych systemów totalitarnych XX wieku - nazizmu i realnego socjalizmu, ale po to, by uczynić zadość i oddać sprawiedliwość rotmistrzowi Pileckiemu, za jego miłość i poświęcenie w obronie naszej wolności.

Każdy tu postawiony pomnik, popiersie jest żywą cząstką naszej bogatej historii, jest czytelnym śladem naszego dziedzictwa w różnych okresach i przejawach życia naszego narodu. To otwarta księga, z której możemy się uczyć tego, co piękne, wartościowe, istotne, bezinteresowne, nieśmiertelne, co polskie i powszechne, "za co warto życie dać".

Dlatego znajdujemy w tym panteonie ludzi, o jakich śpiewał Miecznik w Strasznym dworze Moniuszki: "... musi dzielnym człowiekiem być, piękną duszę i postawę niechaj wszyscy dojrzą w nim: śmiałe oko, serce prawe musi splatać w jeden rytm, musi cnót posiadać wiele kochać Boga, kochać bratni lud, mieć w miłości kraj Ojczysty, być odważnym jako lew, dla swej ziemi macierzystej na skinienie przelać krew".

Takich i wiele innych cnót nie musimy doszukiwać się w życiorysie rotmistrza Pileckiego. One są jasne i liczne, jak słońce, jak księżyc w pełni, jak gwiazdy na czystym firmamencie.
K. Niech imię Pańskie będzie błogosławione W. Teraz i na wieki K. Wspomożenie nasze w imieniu Pana W. Który stworzył niebo i ziemię Módlmy się. Wszechmogący Boże, pobłogosław nas i ten pomnik ku czci rotmistrza Witolda Pileckiego. Niech on będzie dla nas i przyszłych pokoleń przypomnieniem, że warto żyć i umierać dla takich wartości jak: Bóg, wiara, człowiek, Ojczyzna, wolność, niezależność, niepodległość. Niech nam przypomina, że "nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje..." Przez Chrystusa....

**********

Pilecki obok Andersa

W październiku 1945 roku rotmistrz Witold Pilecki wyruszył na rozkaz generała Władysława Andersa z Włoch do Polski, by prowadzić w zniewolonej przez Sowietów ojczyźnie działalość wywiadowczą na rzecz II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

25 maja 2008 roku - dokładnie 60 lat od dnia wykonania na nim wyroku śmierci w mokotowskim więzieniu - w krakowskim Parku im. doktora Henryka Jordana odsłonięte zostało popiersie bohaterskiego oficera. Umiejscowiono je w Alei Wielkich Polaków, tuż rzeźby tego, który powierzył mu w 1945 roku niebezpieczną i tragicznie zwieńczoną misję.

Była polowa Msza Święta, odprawiona przez Ojca Jerzego Pająka, kapucyna, kompania honorowa i orkiestra Wojska Polskiego, licznie przybyli kombatanci, a przede wszystkim córka, syn, wnuki i prawnuki człowieka, uznawanego przez wielu historyków za jednego z  najodważniejszych żołnierzy okresu II wojny światowej. Przemiawiający w imieniu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Jerzy Krusenstern zaapelował do najwyższych władz państwowych o pośmiertne awansowanie rotmistrza do stopnia generała brygady.

Witold Pilecki to jedna z najpiękniejszych postaci w najnowszej historii Rzeczypospolitej, której poświęcił całe swoje życie. Jego dramatycznie zakończona przez komunistycznych siepaczy biografia przebiegała pod znakiem wiernej i ofiarnej służby idei niepodległości. Właśnie dlatego propaganda PRL zacierała wszelkie ślady po nim i dopiero w ostatnich latach został on przywrócony społecznej świadomości. Trafił do podręczników szkolnych, stał się patronem wielu ulic oraz szkół, a jego bohaterstwo rozpropagował znakomity spektakl Sceny Faktu Teatru Telewizji Polskiej sprzed kilku miesięcy.

Do tej pory niewielu rodaków wiedziało, że rtm. Pilecki dał się celowo pojmać Niemcom w ulicznej łapance 19 września 1940 roku, aby zostać wywiezionym do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Zrobił to dla sporządzenia raportu o tym tajemniczym miejscu dla Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej oraz władz Polskiego Państwa Podziemnego.

Nie ograniczył się jednak tylko do obserwacji. Był głównym inicjatorem konspiracji w obozie, w zorganizowanej przez niego siatce znaleźli się m.in. wybitny rzeźbiarz Xawery Dunikowski i sławny narciarz Bronisław Czech. Pilecki planował nawet zbrojne oswobodzenie obozu, z którego zdołał uciec w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku. Jego projekt nie został jednak zrealizowany przez kierownictwo Armii Krajowej.  W latach 1943-1944 służył w Kierownictwie Dywersji KG AK, brał udział w Powstaniu Warszawskim. Jako jeniec trafił do oflagu VII A w Murnau, po którego oswobodzeniu przez Amerykanów przedostał się do II Korpusu, skąd wyruszył w ostatnią konspiracyjną podróż.

Wykonując z naddatkiem postawione mu przez gen. Andersa zadania, zorganizował siatkę wywiadowczą i rozpoczął zbieranie informacji o sytuacji w Polsce, w szczególności o żołnierzach AK i PSZ, więzionych w obozach NKWD, a następnie deportowanych do Związku Sowieckiego. Prowadził również rozpoznanie w Ministerstwach: Bezpieczeństwa Publicznego, Obrony Narodowej i Spraw Zagranicznych.

Kiedy bezpieka zaczęła deptać mu po piętach, gen. Anders chciał przerwać jego misję. Pilecki nie wykonał jednak - po raz pierwszy w życiu - rozkazu swojego przełożonego, pragnąc zebrać jeszcze więcej informacji o sowieckich represjach wobec polskich patriotów. Rozważał natomiast skorzystanie z ogłoszonej przez władze z początkiem 1947 roku amnestii, ale ostatecznie postanowił jednak pozostać w ukryciu.

5 lub 8 maja 1947 Pileckiego aresztowali funkcjonariusze MBP. Nie załamał się w śledztwie, nie wydał nikogo, nie dał się nakłonić do jakiejkolwiek formy współpracy z komunistycznym reżimem. O metodach, jakich używali wobec niego oprawcy w polskich mundurach, chcąc wymusić zeznania, świadczą wypowiedziane przezeń wówczas słowa: "Auschwitz w porównianiu z tym  to była igraszka".

3 marca 1948 roku stanął przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie  oskarżony o nielegalne przekroczenie granicy, posługiwanie się fałszywymi dokumentami, brak rejestracji w Rejonowej Komendzie Uzupełnień, nielegalne posiadanie broni palnej, prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz generała Andersa oraz przygotowywanie zamachu na grupę dygnitarzy z MBP.

Pilecki zdecydowanie odrzucił ostatni zarzut, przyznał się zaś do pozostałych, argumentując że jako oficer II Korpusu wykonywał zadania postawione mu przez jego dowódcę. W czasie procesu zaimponował niezłomną postawą, co niewątpliwie przyczyniło się do skazania go na karę śmierci. Wyrok zapadł bardzo szybko, bo już 15 marca.

Za Pileckim nie wstawił się poważny polityk, jakim był już wówczas Józef Cyrankiewicz, który - będąc również więźniem obozu Auschwitz - wiedział o jego bohaterskiej przeszłości. Prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Wyrok wykonano 25 maja 1948 roku w więzieniu przy ulicy Rakowieckiej, prawdopodobnie metodą katyńską, czyli strzałem w tył głowy.

Do dzisiaj nie znamy miejsca pochówku rotmistrza Witolda Pileckiego. W 1990 roku anulowano wydany nań wyrok, w 1995 roku Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej odznaczył go Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2006 roku Orderem Orła Białego. Przed kilkunastoma dniami cześć oddał mu Senat RP w specjalnej uchwale. Instytut Pamięci Narodowej uruchomił poświęconą mu stronę: www.pilecki.ipn.gov.pl  Teraz spogląda w krakowskim Parku Jordana na swojego dowódcę, któremu nie zdążył  złożyć za życia ostatniego meldunku.

Jerzy Bukowski

**********

autorzy zdjęć:
Marcin Bieńkowicz
Piotr Rąpalski