Czas na lobby

admin 1993-09-30

Rozmawiamy z burmistrzem Suchej Beskidzkiej - Ryszardem Listwanem

- Sucha Beskidzka leży niejako na zbiegu województw. Przed 1975 rokiem należała do woj. krakowskiego obecnie do bielskiego. Związki z Krakowem ma jednak silne, właśnie Znasza gmina była jednym z założycieli Stowarzyszenia Gmin Małopolski. Jak postrzega Pan współpracę na forum tychże gmin?

R.L: Tak jak Pan wspomniał, Sucha Beskidzka podobnie jak sąsiednie gminy była współzałożycielem Wspólnoty. Tendencja parcia ku Krakowowi jest u nas tradycyjna. Sucha Beskidzka zawsze leżała nieco na uboczu ośrodków decyzyjnych. Gdy podlegaliśmy pod Kraków przypomniano sobie o nas dopiero w połowie lat 70-tych wiążąc z naszym regionem plany turystyczne. Cóż z tego, nastąpiła bowiem zmiana województw i mieliśmy nowe problemy z przystosowaniem się. Obecnie, dzięki przynależności do województwa bielskiego uzyskaliśmy wiele, m.in dzięki działalności obecnego wojewody. To on przyczynił się do zasadniczej zmiany starych struktur i działa stabilizująco na chwiejne układy polityczne. Niestety nie można tego powiedzieć o wszystkich politykach Podbeskidzia. Mam tu na myśli głównie SDRP, której to działalność wydaje się być wręcz szkodliwa dla województwa.

- Planowany nowy podział administracyjny zaczyna powoli nabierać realnych kształtów. Jak umiejscowiłby Pan Suchą w tych nowych realiach?

R.L: Jak wiadomo, powstać ma powiat suski co jest dla nas dużą szansą na odpowiednią rozbudowę zaniedbanej infrastruktury. Co do podziału na nowe województwa, można na ten problem spojrzeć z różnych stron. Z pewnością, gdyby odgrywać miały decydującą rolę tylko sentymenty to wielu mieszkańców sympatyzowałoby za woj. krakowskim. Należy jednak zdać sobie sprawę, że taka reforma bije najmocniej tych słabszych, dlatego wolelibyśmy aby zmiana województw nastąpiła jak najpóźniej. Wiąże się to z dokończeniem rozpoczętych inwestycji, takich jak oczyszczalnia ścieków, gazyfikacja. Mają one bowiem poparcie obecnego wojewody. Muszę także wspomnieć o planach telefonizacji, które zapowiadają się dla woj. bielskiego bardzo interesująco. To bardzo ważne, gdyż telefonizacja to przecież okno na świat. Da nam większe możliwości pozyskania inwestorów i zwykłych turystów, a na to chcemy się nastawić. Ma między innymi powstać zapora w Świnnej Porębie, co przy odpowiedniej infrastrukturze powinno znacznie zwiększyć zainteresowanie naszą okolicą. Trzeba przy tym powiedzieć, że niemal wszystkie inwestycje na naszym terenie zostały przerwane już w 1978 roku. Teraz podejmujemy się zadań, które można uznać niemal za ryzykowne. Należy do nich budowa oczyszczalni ścieków bez której nie można myśleć o przyszłości. W zeszłym roku nasza gmina wzięła na kredyt 13 mld złotych z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, mając tylko 12 mld własnego rocznego budżetu. Oczywiście jest to nieco inna relacja niż przy normalnym kredycie, gdyż jego oprocentowanie jest znacznie niższe.

- Czy Pana zdaniem Stowarzyszenie Gmin Małopolski posiada odpowiednie lobby polityczne zdolne do wywierania nacisku w sprawach Małopolski na władze centralne?

R.L: Myślę, że jeszcze za wcześnie aby mówić o ukształtowaniu się takiego lobby, choć czas już na to najwyższy. Obecnie samorządy na pewno będą chciały mieć swoją reprezentację parlamentarną. Nie byłbym jednak zwolennikiem tworzenia partii samorządowej, bo to nie prowadzi do niczego dobrego. Zapewne rozpadła by się ona później na frakcje, co odpowiadałoby obecnemu układowi politycznemu. Myślę, że jeżeli ludzie z samorządu będą reprezentantami tych rozsądnych partii to później na forum np. gmin znajdą wspólny język.

- Powróćmy do sprawy powiatów. Czy i jak widzi Pan możliwość współpracy pomiędzy tymi jednostkami?

R.L: Sprecyzowaliśmy wizję powiatów samorządowych. Przykładowo - gminy przyszłego powiatu suskiego utrzymywać będą wspólną strukturę ZOZ-u. Mamy duży szpital, który jest nieźle wyposażony, lecz niedofinansowany. Myślę także o szkolnictwie oraz o stworzeniu inkubatora gospodarczego. Do-chodzą jeszcze takie Sprawy jak utrzymanie dróg, które to sprawiają nam dużo kłopotów. Na przyszłość myślimy także o budowie zakładu utylizacji, której koszt wyniesie ok. 100 mld złotych.

- Skoro mówimy o pieniądzach, to czy udało się gminie nawiązać kontakty z zagranicznymi inwestorami?

R.L: W ubiegłym roku zorganizowaliśmy przy pomocy konsulatu w Mediolanie, prywatne wizyty włoskich biznesmenów. Z myślą oczywiście o naszych producentach. Zaowocowało to już w tym roku konkretnymi kontaktami, które, mam nadzieję, będą się w przyszłości rozwijać.

- A kapitał krajowy?

R.L: Staramy się tworzyć jak najlepsze warunki krajowym przedsiębiorcom. Chciałbym aby byli oni dominującą grupą, przynajmniej intelektualną i kierowniczą. Istnieją jednak problemy czysto formalne. Jeżeli np. uprze się któryś z urzędników i czegoś nie załatwi szybko, to ktoś inny nie zatrudni przez to np. 30 ludzi. Zbankrutowała np. Spółdzielnia Przetwórstwa Warzywno -Owocowego i chcieliśmy, aby przejęli ten zakład od razu polscy przedsiębiorcy. Byli chętni do uruchomienia tam rozlewni wód mineralnych i win, a także na uruchomienie zakładu przetwórstwa. Odbyły się przetargi, z których trzeci został przerwany, gdyż okazało się, iż w mocy jest zarządzenie z 1965 roku mówiące o możliwości tylko dwóch przetargów. Także cena nie może być niższa niż 2/3 wartości zakładu wycenionego przez rzeczoznawcę. Teraz musimy czekać kolejny rok na następny przetarg, a sprzęt niszczeje, traci się rynki zbytu i miejsca pracy. To jest właśnie przykład na zamrożenie funduszów w gminie, co stanowi bardzo poważny problem w ich funkcjonowaniu.

- Wspomniał Pan już o turystycznym potencjale gminy. Czy istnieje plan rozbudowy infrastruktury w tej dziedzinie?

R.L: Rejon atrakcyjny turystycznie potrzebuje czystej wody i świeżego powietrza. W związku z tym chcemy jak najszybciej zakończyć budowę oczyszczalni ścieków, a także przeprowadzić gazyfikację. Istotną sprawą jest, już przeze mnie wspomniana, telefonizacja. Myślimy o rozbudowie dworca autobusowego, a także o budowie restauracji i motelu, pod które mamy już przygotowane tereny. Duże nadzieje pokładamy w wykorzystaniu wspaniałego zamku, który wciąż znajduje się w remoncie, a pieniędzy na jego zakończenie nie mamy. Były koncepcje aby stworzyć w nim międzynarodowe centrum Lions Ciub, jednak do realizacji nie doszło. Na bieżące potrzeby wystarczają na razie kwatery prywatne. Udało nam się, od rozpoczęcia kadencji, znacznie rozwinąć sieć handlowo-usługową (ok. 300 zarejestrowanych zakładów). Mamy pełną świadomość tego, że musimy postawić na turystykę, podobnie jak sąsiednie gminy - Maków Podhalański, Stryszawa, Zawoja. Uważam, że musi to być działalność kompleksowa, gdyż można stworzyć ciekawą trasę krajoznawczą wykorzystując wszystkie walory wymienionych gmin.

- Dziękuję bardzo za rozmowę.

Rozmawiał: Marek Newald