Czekając na Apokalipsę

admin 1993-09-30

Wśród licznych plag nękających dobra kultury do najpowszechniejszych należą pożary obiektów zabytkowych oraz rozwinięte na szeroką skalę kradzieże i przemyt dzieł sztuki.

W kwietniu w bielskim Muzeum Okręgowym otwarto osobliwą wystawę. Dokumentuje ona oraz pokazuje ocalałe z pożogi pamiątki z dwóch spalonych niedawno w "tym województwie zabytkowych drewnianych kościołów. Ekspozycja ta uzmysławia oglądającym jakie niepowetowane straty odniosła polska kultura, a jest to przecież dokumentacja zaledwie dwóch spośród 120 zabytkowych kościółków, które w ostatniej dekadzie zamieniły się w popiół. Przy okazji wystawy prezentowała swoje możliwości jedna z firm zajmująca się produkcją i montażem urządzeń alarmowych oraz wyrobem niepalnych substancji konserwujących drewno i cegłę. Takie połączenie wydaje się być bardzo dobre, gdyż wskazuje równocześnie na sposoby zabezpieczania się przed tragedią.

W maju w Galerii Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Bielsku-Białej otwarta została wystawa prawosławnych krzyży religijnych oraz ikon ze zbiorów muzeum w Cieszynie. Zbiór ten powstał i jest uzupełniany w dość szczególny sposób - te dzieła sztuki zostały zatrzymane na granicy w Cieszynie i Zebrzydowicach w czasie próby ich przemytu, najczęściej do Włoch. Wszystko wskazuje na to, że przekroczyły nielegalnie już jedną granicę (wschodnią), a Polska stanowiła dla nich jedynie kraj tranzytu. Irena Adamczyk z cieszyńskiego muzeum uważa, że nie są to jakieś bardzo wartościowe okazy i świadczą, iż były przemycane przez amatorów. Prawdziwe kolekcjonerskie cacka przemycane są najczęściej przez zachodnią granicę Polski. Wpadki zdarzają się nadzwyczaj rzadko. Naczelnik Cieszyńskiego Urzędu Celnego Zbigniew Damiec zdaje sobie doskonale sprawę z tego, iż podległym mu służbom udaje się wyłapać zaledwie ułamek tego co przechodzi przez naszą południową granicę. W ostatnich dwóch latach były to pojedyncze przypadki. Wie dobrze o tym, że trasy turystyki międzynarodowej są też szlakami przemytu dzieł sztuki.

Współczesnym rabusiom brakuje jednak klasy, wdzięku i elegancji Arsena Lupina czy "Złodzieja w hotelu" granego przez Cary Granta w filmie Hitchocka. Zorganizowane kradzieże i przemyt dzieł sztuki to dzisiaj bardzo niebezpieczny, ale wysoce dochodowy proceder. W tę przestępczą działalność wprzęgnięta została najnowocześniejsza technika. A metody, którymi posługują się grabieżcy są coraz bardziej brutalne. Terenami penetracji i najczęściej dokonywanych przestępstw tego typu są kraje, w których przypada najwięcej dzieł sztuki na kilometr kwadratowy: Włochy, Turcja, Grecja, Egipt, Izrael, Salwador, Gwatemala, Boliwia, Peru, Indie oraz Kambodża. W Neapolu czy Palermo kradzione są nie tylko obrazy, ale także konfesjonały a nawet całe ołtarze z kościołów. Od 1970 roku do 1990 roku właśnie we Włoszech zarejestrowano ponad ćwierć miliona kradzieży dzieł, z czego połowę z nich w 95 tysiącach źle chronionych kościołów. W Wielkiej Brytanii rocznie kradnie się około 5.000 płócien. Na początku lat 90-tych z magazynu Herkulanum ukradziono 223 najcenniejsze antyki wartości 18 min dolarów. Z muzeum van Gogha w Amsterdamie zuchwali rabusie skradli 20 dzieł holenderskich impresjonistów o wartości 500 min dolarów. Z Galerii Ośrodka Sztuki Nowoczesnej w Zurychu złodziej wyniósł dwa obrazy Pabla Picasso wartości ponad 40 min dolarów. Dopiero po sześciu latach intensywnych poszukiwań odnaleziono na Korsyce płótno Renoira "Kąpiąca się siedząca na skale" skradzione wśród dziewięciu dzieł impresjonistów podczas włamania do muzeum paryskiego w 1985 roku. Kradzieży tej dokonał japoński pośrednik w handlu narkotykami wespół z francuskim złodziejem samochodowym. Nowojorski "TIME" opublikował niedawno swoistą listę przebojów zawierającą dziesięć najwartościowszych na świecie arcydzieł skradzionych w 1990 roku.

W Polsce do najgłośniejszych należała niewątpliwie w 1964 roku kradzież olejnego portretu kobiety pędzla (prawdopodobnie) Albrechta Duerera połączona z zabójstwem kolekcjonera. Również w Warszawie w 1984 roku z prywatnego mieszkania skradziono obraz Nicolasa Poussina "Niesienie krzyża". W ubiegłym roku dokonano zabójstwa wybitnej malarki Teresy Roszkowskiej a łupem sprawców padły między innymi XIX-wieczne rosyjskie srebra. Jedna z hipotez dotycząca zabójstwa Jaroszewiczów zakłada, że zostało ono dokonane na zlecenie kolekcjonera numizmatów. Głośna była swego czasu sprawa kradzieży obrazów z magazynów krakowskiego Muzeum Narodowego. Ostatnio zauważono "znikanie" obrazów z kolekcji tak zwanej niemieckiej szkoły wrocławskiej.

Kolejną plagą niszczącą światowe dziedzictwo kultury jest ogromny postęp cywilizacyjny powodujący, co paradoksalne, całkowitą degradację środowiska naturalnego. Włosi stwierdzają, że starożytni byli błogosławieni, bo nie mieli antyku. Kultura włoska, wyrosła jak rafa koralowa na szczątkach dziedzictwa przodków, jest systematycznie niszczona. Powodzie (katastrofalny wylew rzeki Arno we Florencji w 1966 roku, coroczne obniżanie się Wenecji o dwa centymetry), zanieczyszczone powietrze (erozja pomników, ciemnienie starych ścian areny rzymskiego Coloseum, ścieki toksyczne (z podweneckiej rafinerii Marghera) to tylko niektóre przykłady. W rzymskiej fontannie di Trevi marmur eroduje od rdzy wrzucanych do niej przez turystów monet. Na kopule florenckiej ii Duomo Santa Maria del Fiore zaprojektowanej w 1436 roku przez Filippo Brunelleschiego jest dzisiaj około 600 pęknięć, z czego niektóre mają sześć centymetrów szerokości! Rzymskiemu Colosseum grozi realizacja przepowiedni z VIII wieku Czcigodnego Będę: "Dopóki Colosseum stoi, będzie stać Rzym, lecz jeśli ono upadnie, upadnie i Rzym, a kiedy Rzym upadnie, nastąpi koniec świata".

Kwaśne deszcze, smog, związki siarki, cynku i ołowiu w powietrzu zagrażają także polskiemu Rzymowi - Krakowowi. Wody gruntowe i podziemna erozja drążą pod klasztorem w Tyńcu a także grożą zawaleniem się całej Wieliczki. Nieprzemyślane, barbarzyńskie często decyzje komunistycznych władz doprowadziły do eksterminacji całych zabytkowych dzielnic polskich miast. Takim przykładem było w 1974 roku wyburzenie przy pomocy dynamitu zespołu secesyjnych kamienic w centrum Bielska-Białej, co w efekcie doprowadziło do obsuwania się skarpy zamkowej i grozi katastrofą o niewyobrażalnych skutkach.

Ratowanie dziedzictwa kultury wymaga ogromnych pieniędzy. Nie mają ich Włosi, tym bardziej Polacy. Czy nie pozostaje nam nic innego jak czekać na apokalipsę?

Jakub Andrzejewski i Joachim Rudzki