Nadszedł czas zakończenia naszej misji

admin 1997-09-30

Z ostatnim Prezydentem Rządu RP na Uchodźstwie Ryszardem Kaczorowkim rozmawia Maciej Korkuć

- Czy obejmując Urząd Prezydenta RP przypuszczał Pan, że zakończenie Pańskiej misji nastąpić może w niepodległej Polsce?

- Obejmowałem ten Urząd w sytuacji dla mnie osobiście bardzo trudnej. Zgodnie z Konstytucją [kwietniową z roku 1935 - przyp. red.] już rok wcześniej byłem wyznaczony przez ówczesnego Prezydenta RP Kazimierza Sabbata na jego następcę. Dnia 19 lipca 1989 roku Prezydent Sabbat nagle zmarł i tego samego dnia wieczorem złożyłem przysięgę Prezydenta RP. Sytuacja była szczególna. Zmiany zachodzące w świecie zbliżały czas, kiedy można będzie upomnieć się o nasze prawa na arenie międzynarodowej. Mieliśmy duże nadzieje, że wkrótce w Polsce zaistnieje system demokratyczny i misja Prezydenta RP na Uchodźstwie dobiegnie końca. Podobnie jak moi poprzednicy, złożyłem oświdczenie, że przekażę swój urząd najwcześniej kiedy to będzie możliwe w ręce osoby, która w Kraju zostanie wybrana w wolnych wyborach. Wkrótce po objęciu urzędu Prezydenta RP przez Lecha Wałęsę przybył do Londynu Marszałek Senatu Andrzej Stelmachowski, aby omówić warunki powrotu Urzędu Prezydenta RP do Warszawy. 16 grudnia 1990 roku moja delegacja przybyła do Kraju.

- Jakie myśli towarzyszyły Panu w czasie, kiedy udawał się Pan do Kraju na ceremonię przekazania insygniów prezydenckich?

- Sam fakt suwerennych wyborów stwarzał sytuację, w której uznaliśmy, że może nastąpić przekazanie władzy. Były naturalnie różne wątpliwości. Andrzej Szczepanik, ówczesny Prezes Rady Ministrów stwierdził jednak wyraźnie, że jest oczywiste, iż sytuacja polityczna stwarza nowe możliwości dla Polski. Kiedy nastąpiły wolne wybory na urząd Prezydenta RP uznaliśmy, że pojawił się moment najdogodniejszy dla przekazania władzy prezydenckiej i zakończenia naszej misji. Wprawdzie w Polsce stacjonowały jeszcze wojska sowieckie, ale rządy konsekwentnie dążyły do ich wyprowadzenia i można było sądzić, że jest to tylko kwestią czasu.

- Tego samego dnia, 19 lipca 1989 roku, kiedy został Pan zaprzysiężony jako Prezydent RP, w kraju sejm kontraktowy wybrał Jaruzelskiego Prezydentem PRL. Czy Jaruzelski podejmował jakieś próby nawiązania kontaktów z Pańskim Urzędem?

- Żadnych gestów z tamtej strony nie było. Zresztą my utrzymywaliśmy kontakty tylko i wyłącznie z opozycją demokratyczną. W naszych oczach Okrągły Stół nie był rozwiązaniem doskonałym. Ale byt w naszej opinii dużą szansą dla Polski na odzyskanie pełnej suwerenności bez rozlewu krwi i wojny. Dnia 20 grudnia 1990 roku podpisałem dekret, na mocy którego rozwiązany został Rząd i wszystkie instytucje rządowe. Następnie w porozumieniu z Panem Prezydentem Wałęsą powołałem Komisję Likwidacyjną. 22 grudnia 1990 na Zamku Królewskim w Warszawie przekazałem insygnia prezydenckie na ręce Prezydenta RP.

- Jak Pan ocenia wybór A. Kwaśniewskiego na urząd Prezydenta RP?

- Następca Prezydenta Wałęsy został wybrany na podstawie suwerennej decyzji społeczeństwa polskiego wyrażonej w wolnych i demokratycznych wyborach. Nie mam nic więcej do dodania. - Bardzo dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Maciej Korkuć (wywiad nie był autoryzowany).

**********

List Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego do Kazimierza Barczyka - przewodniczącego Zarządu Stowarzyszenia Gmin Małopolski, z dnia 23 czerwca 1997r.

Szanowny Panie Przewodniczący,
Z największą przyjemnością wspominam pobyt w Krakowie, a szczególnie przyjazną atmosferę i mile przyjęcie w czasie spotkania z przedstawicielami gmin z całej Polski.
Serdecznie dziękuję za gościnę, przesyłam najlepsze pozdrowienia i życzenia pomyślności zarówno dla Pana osobiście jak i dla prowadzonej przez Pana Instytucji.
Z wyrazami szacunku
Ryszard Kaczorowski