Próba bilansu

admin 1994-06-30

- Kiedy przed trzema laty zrodził się pomysł utworzenia Stowarzyszenia Gmin Małopolski poważnie myślano o regionalizacji kraju i powołaniu na południu Polski dużego regionu od Bielska po Przemyśl. Później Stowarzyszenie zaangażowało się w budowanie powiatów. Żaden z tych parny słów nie doczekał się na razie realizacji. Czy zatem samo SGM nie znalazło się w swego rodzaju martwy m polu i musi dziś spełniać rolę substytutu?

K. Barczyk: Rzeczywiście warto na moment sięgnąć do początków Stowarzyszenia, zwłaszcza że dobiega końca pierwsza kadencja jego władz. SGM powstało w chwili kiedy rząd Bieleckiego zaproponował wstępnie podział Polski na 10-12 wielkich regionów. Te pomysły zrodziły naturalne pytanie o kształt regionu obejmującego Małopolskę. Jako Przewodniczący Rady Miasta Krakowa rozesłałem do gmin w bardzo szeroko pojętym regionie propozycję przedyskutowania tego problemu, a równocześnie rozważenia zasadności utworzenia stowarzyszenia. Odzew był bardzo duży, gdyż pozytywnie na nasze zaproszenie odpowiedziało 120 gmin. Kiedy program, czy może raczej należałoby powiedzieć koncepcja regionalizacji została odsunięta na drugi plan, pojawił się projekt podziału kraju na powiaty. Warto przypomnieć, że był to pomysł, rozpisany na zapisy ustawowe który wyszedł z KSST. Po prawie rocznym leżeniu w szufladach rząd Unii Demokratycznej nadał mu bieg. Skoro taka kwestia stała się przedmiotem publicznych rozważań Stowarzyszenie tym bardziej musiało zająć się szansami i problemami z nią związanymi. W sprawie powiatów wypracowaliśmy kilka istotnych stanowisk, poczynając od jasnego opowiedzenia się za samorządowym kształtem tych jednostek, kończąc na wspieraniu konkretnych gmin. Tu dobrym przykładem może być sukces Wieliczki.
Jest faktem, że powstanie Stowarzyszenia wiąże się z pomysłem utworzenia regionów. Już wtedy zdecydowaliśmy się na pewną wizję regionów. Świadomie zrezygnowaliśmy np. w tym okresie z budowania związku gmin na rzecz formy swobodniejszej - stowarzyszenia. Obca była nam również wizja regionu ściśle wyodrębnionego, o widocznych tendencjach separatystycznych, podobna do wizji lansowanych dziś we Włoszech. Jednym z istotnych pytań stała się potrzeba rozstrzygnięcia czy region ma mieć charakter funkcjonalny czy raczej administracyjny. Stowarzyszenie wskazywało na funkcjonalny kształt przyszłych regionów, uważając, że łatwiej i przy mniejszej ilości konfliktów uda się tworzyć takie jednostki. Przeciwstawiając się nadmiernemu, nadal bardzo uciążliwemu centralizmowi państwa, nie chcieliśmy przekształcać Polski w strukturę zbyt rozproszoną. Chodziło nam o zachowanie unitarnego charakteru państwa z poważną i sprawną władzą centralną i równocześnie o poszerzenie strefy demokracji.
Te dyskusje, prowadzone także w Stowarzyszeniu były ważnym testem sympatii, powiązań między poszczególnymi gminami i dużymi ośrodkami. Pozwoliły w pewnej mierze zakreślić na nowo granice Małopolski, po części także przez wykorzystanie tradycji, która okazała się nadspodziewanie ważna i istotna. Z jednej strony chodzi tu o doświadczenia i związki ponad tysiącletnie. Z drugiej o wydarzenia i procesy, kształtujące dzisiejszy obraz życia politycznego, społecznego. Myślę, że warto tu przykładowo wspomnieć chociażby o samorządowych doświadczeniach Galicji, o ogromnej tradycji ruchu ludowego, który tu przecież miał swoją kolebkę.
Nie sposób nie zauważyć jaką rolę integracyjną odgrywała dawniej i teraz działalność Kościoła, a w ostatnich kilkunastu latach środowisk opozycyjnych, związanych z "Solidarnością". To wszystko tworzyło specyficzny, małopolski klimat sprzyjający integracji i współpracy, niezależnie od decyzji rządowych czy generalnych rozstrzygnięć ustawowych.
Trzeba wyraźnie powiedzieć, że sprawa regionalizacji, tworzenia powiatów czy chociażby kształtu programu pilotażowego to zagadnienia o charakterze ustrojowym. Trudno założyć i wyobrazić sobie, aby grupa gmin, nawet tak liczna j ak nasza była w stanie takie koncepcje zaproponować, a tym bardziej przeprowadzić. Dokonanie rozstrzygnięć to obowiązek Sejmu, Senatu, Rządu, Prezydenta i oczywiście partii politycznych o ogólnokrajowym zasięgu. Niestety ten fragment procesu transformacji nie został doprowadzony do końca, a w niektórych przypadkach nawet na dobre się nie rozpoczął. Na pewno natomiast mimo wielu braków i niedogodności, np. związanych z ograniczeniem kompetencji powiodła się reforma samorządowa na poziomie gmin. Ogromnym sukcesem jest chociażby wybór kilkudziesięciu tysięcy zupełnie nowych radnych, którzy dziś po czterech latach dysponują dużą wiedzą.
Reasumując, w sytuacji kiedy wiele zapowiadanych lub rozpoczętych reform utknęło w martwym punkcie musimy sobie jako gminy radzić sami. Wydaje się więc, że właśnie dlatego rola stowarzyszeń w tym także SGM jest bardzo duża.

- Stowarzyszenie, najliczniejsze wśród tego typu organizacji w kraju, łączy tak duże organizmy miejskie jak Kraków i bardzo małe gminy wiejskie. Czy możliwe jest w tych warunkach wypracowanie spójnego stanowiska, satysfakcjonującego wszystkich?

K.Barczyk: Tak się szczęśliwie ułożyło, że we wszystkich praktycznie władzach Stowarzyszenia jest mniej więcej równa reprezentacja gmin małych, średnich i dużych miast. W związku z tym każda z tych grup ma możliwość przedstawienia swoich racji i chronienia własnej specyfiki. Można powiedzieć, że dbamy o siebie wzajemnie. Dostrzegamy różnice np. w zakresie kompetencji, ale traktujemy to jako rzecz oczywistą. Kiedy duże miasta zaczęły się starać o powiększenie uprawnień w ramach pilotażu, małe gminy SGM podeszły do tego z życzliwością. Duże gminy charakteryzują się bardziej politycznym widzeniem problemów samorządu, czasem mają też ułatwione docieranie do ważnych gremiów parlamentarnych. Właśnie duże ośrodki jednogłośnie wsparły małe gminy, dążąc do oprotestowania ordynacji wyborczej, która prowadziła do upartyjnienia wyborów i mogła poważnie zaszkodzić mniejszym i średnim gminom. Zdecydowanie opowiedzieliśmy się za zastrzeżeniami wychodzącymi z Kalwarii Zebrzydowskiej.

- Sporym problemem dla różnych organów samorządu stały się w ostatnich latach spory, a nawet poważne konflikty polityczne. Jak Stowarzyszenie radzi sobie z tym niebezpieczeństwem?

K.Barczyk: Wyjąwszy SLD we władzach SGM można spotkać reprezentantów przytłaczającej większości ogólnokrajowych ugrupowań politycznych. Są więc działacze UD, PSL, KLD, ZChN, BBWR, RdR-Zjednoczenie Polskie, sympatycy KPN - by wymienić tylko niektóre partie. Na wstępie powiedzieliśmy sobie jednak, że "legitymacje partyjne zostawiamy za drzwiami" i raczej udaje się nam unikać przenoszenia sporów ściśle politycznych na forum Stowarzyszenia. Sprzyja temu formuła tej instytucji, która przecież nie jest ciałem decyzyjnym, a opiniodawczym, tworzącym rodzaj silnego małopolskiego lobby w różnych dziedzinach.

- Mówi się od pewnego czasu nie bez racji, Że słabością samorządu jest brak jednej, dużej reprezentacji ogólnopolskiej. Federacja Związków i Stowarzyszeń nie funkcjonuje nadal zbyt sprawnie. Czy potrzebna jest wreszcie jedna, duża wspólna reprezentacja?

K. Barczyk: W ramach Społecznej Rady Legislacyjnej "S", która jeszcze w 1980 roku z mojej inicjatywy rozpoczęła działalność powstało kilkadziesiąt projektów ustaw. Jesienią 1989 roku zwróciłem się do doc. M. Kuleszy, wówczas prodziekana UW o to, aby wyjść poza dyskusje nad kształtem czy sensem samorządu terytorialnego, toczące się w Senacie i przygotować społeczny projekt ustawy. Umówiłem się z Marszałkiem Senatu A.Stelmachowskim, że taki społeczny projekt zostanie uchwalony przez Senat i skierowany już jako senacka inicjatywa do Sejmu. W tym właśnie projekcie przewidywano ustawową krajową reprezentację samorządu terytorialnego. Niestety Sejm kontraktowy tę propozycję odrzucił. Wówczas takie rozwiązanie byłoby bardzo pożądane. Pustkę tę zaczęły wypełniać stowarzyszenia a ich nadmiar spowodował pewną "inflację" takiej formy. W lej chwili ponownie pojawia się pytanie o poważną "przekładnię" punktu widzenia samorządu. PSL proponuje zamianę Senatu na Izbę Samorządową i przyznać trzeba, że chyba każdemu działaczowi samorządowemu to się podoba. Gdyby tak się stało to stowarzyszenia mogą stanowić swoiste remedium na prawdopodobne, zbyt duże upartyjnienie Izby Samorządowej. Trzeba przy tym zauważyć, że partyjna Izba Samorządowa może stać się zaprzeczeniem sensu samego pomysłu, a sprawy samorządowe zejdą na drugi plan.
W przypadku gdyby np. wybory do tak zmodyfikowanego Senatu miały charakter pośredni, nie można wykluczyć sporej roli stowarzyszeń w procesie elekcji.

- W ostatnich latach Stowarzyszenie postawiło na promocję regionu, na rozwijanie turystyki, wreszcie na budowanie nowych związków z sąsiadami. Dlaczego?

K. Barczyk: Stolica Małopolski Kraków jest jednym z najpiękniejszych miast świata i obok Pragi najpiękniejszym miastem Europy Środkowej. Ale Małopolska z punktu widzenia walorów turystycznych to nie tylko Kraków. Mamy przełom Dunajca, wspaniałe góry, unikalny skarb w Wieliczce, Częstochowę i tak ważne na mapie historycznej miejsce jak Oświęcim. W związku z tym musimy postawić na czysty przemysł turystyczny. Nic więc dziwnego, że proponujemy świadomie budowę autostrady północ-południe, oraz trasy łączącej Drezno z Odessą. Musimy w tym wypadku szczególnie mocno pilnować naszych interesów, gdyż powstanie trasy Warszawa-Brześć jest przesądzone z przyczyn politycznych i gospodarczych. W wymiarze regionalnym chodzi nam o jak najszybszą rozbudowę powiązań ze Słowacją i Ukrainą. Stąd nasze zabiegi o uruchomienie nowych, lokalnych przejść granicznych. Dobijamy się o to w Warszawie od ponad roku, a ostatnio zaproponowałem stworzenie już w ramach Stowarzyszenia specjalnej komisji do spraw współpracy z najbliższymi sąsiadami. Działając w ten sposób możemy doprowadzić do powiększenia się ilości miejsc pracy.
Jesteśmy przez nasze kontakty zagraniczne swego rodzaju oknem na świat. W tym roku ukaże się po raz pierwszy wspólny, małopolski album promocyjny, a chcemy aby wychodził on już stale. Doradzaliśmy gminom tworzenie indywidualnych materiałów promocyjnych, propagowaliśmy pewne wzory. Takie opracowania wystawiamy na targach międzynarodowych np. ostatnio w Cannes i Nicei. Sądząc po ilości materiałów różnego rodzaju gminy mają coraz lepszą świadomość jakie znaczenie może mieć promocja. Ułatwiamy także kontakty bezpośrednie z gminami w Europie Zachodniej. Pomagamy organizować wyjazdy na szkolenia wójtów i burmistrzów.

- Imprezą o szczególnym znaczeniu w sferze promocji całego regionu może stać się Zgromadzenie Gmin i Regionów Europy, o którego organizację w 1995 roku wbiega Stowarzyszenie. Miałoby ono odbywać się w Krakowie.

K. Barczyk: To spotkanie miałoby kolosalne znaczenie. Wystarczy sobie wyobrazić, że do miasta i całego regionu zawita jednocześnie 2000 merów i burmistrzów ze wszystkich zakątków Europy. Dla wielu będzie to pewnie pierwsza wizyta w naszym kraju. Goście rozjadą się po całej Małopolsce, a gminy będą mogły wybrać Sobie tych, których chciałyby przyjąć i nawiązać z nimi kontakty, Należy zdać sobie sprawę jaką rolę, obok normalnych, standartowych form prezentacji i zachęcania do zwiedzania odgrywają kontakty osobiste.
W Krakowie mamy doskonałe przykłady bardzo konkretnej, wymiernej współpracy z Norymbergą, która np. przekazuje nam bardzo dobre tramwaje, kilka tysięcy sztuk mierników ciepła, a początkiem tego współdziałania były luźne kontakty. Trzeba też zauważyć, że Zgromadzenia to doskonały interes dla firm turystycznych, gdyż goście sami pokrywają sobie koszty pobytu, a obok np. burmistrza zjawia się także często spora delegacja.

- Czy dwuletnia praca Stowarzyszenia spowodowała, że dziś widoczna jest większa integracja gmin w 10 województwach. Czy mówiąc inaczej poszczególne samorządy w regionie zbliżyły się do siebie?

K. Barczyk: Także w tym przypadku niesłychanie ważne są właśnie osobiste kontakty wójtów, burmistrzów. Sporą rolę odegrały tu konferencje i stałe współdziałanie np. w sferze oświaty. Czasem dopiero teraz po odpowiednim przygotowaniu i długim zbieraniu danych mogliśmy zorganizować spotkanie finalizujące pewien etap współpracy.
Tak było np. z konferencją komputerową. Swoje znaczenie mają doroczne spotkania z korpusem dyplomatycznym, czy pielgrzymka do Rzymu. Po dwóch latach poznaliśmy się na tyle, że dobry pomysł, wspólne wystąpienie na szerszym forum może być uzgodnione nawet przez telefon. Można to zrobić w gronie kilku, czy nawet kilkunastu gmin zachowując pełne wzajemne zaufanie. I to właśnie można potraktować jako dość konkretną miarę integracji w regionie.

- Dziękuję za rozmowę.