W cieniu Łukaszenki
admin 1997-12-31
W cieniu Łukaszenki - Z prezesem Związku Polaków na Białorusi Tadeuszem Gawinem rozmawia Maciej Korkuć
- Jak obecnie wygląda sytuacja Polaków na Białorusi?
-W obecnych czasach Polacy są mocno zintegrowani ze społecznościami białoruską i rosyjską. Paradoksalnie sprzyjały temu lata prezydentury Łukaszenki, gdyż brak swobód demokratycznych w równym stopniu dotyka wszystkich. Po prostu po okresie wolności nastąpiła kontynuacja czasów komunizmu. Jednocześnie - w kwestii swobód narodowych - zarówno czasy Łukaszenki jak i komunizmu Polaków dotknęły w większym stopniu niż inne narodowości. Po wojnie całkowicie zlikwidowano nasze szkolnictwo. Ostatnią polską szkołę zamknięto w 1948 roku i potem już w żadnej szkole nie można było nauczać języka polskiego. Pozbawiono nas także niezmiernie dla nas ważnej możliwości uczęszczania do Kościoła katolickiego. Nie mieliśmy żadnych możliwości rozwoju. Cala działalność państwa była nastawiona na przekształcenie Polaków w obywateli sowieckich - żeby ich "zbiałorusinować" i zrusyfikować. Warunkiem wszelkiego awansu Polaka było wyrzeczenie się polskości albo co najmniej wyraźne lekceważenie swojej narodowości.
- A za Łukaszenki?
- Po krótkim okresie wolności na początku lat dziewięćdziesiątych sytuacja Polaków pogorszyła się. Wcześniej, zarządów Szuszkiewicza, byłego przewodniczącego Parlamentu Białorusi (nie było wtedy urzędu prezydenta), można było drukować podręczniki do literatury polskiej i do historii. Mieliśmy możliwość dogadania się w sprawie budowy przyszłych polskich szkół. Łukaszenka takie możliwości zlikwidował. Ile wywalczyliśmy w latach 1990-1994 tyle mamy. Taraz jest trudno i praktycznie nie ma nadziei na poprawę.
- Jaki w takim razie jest stosunek ekipy prezydenta Łukaszenki do Związku Polaków na Białorusi i innych organizacji polskiej mniejszości?
- Jest bardzo zły. Świadectwem tego może być fakt, że już drugi rok Łukaszenka odmawia zwolnienia od cła, jakim zostało obłożone wyposażenie dla pierwszej polskiej szkoły w Grodnie. Sprawa przedstawiała się następująco. Szkoła była budowana z funduszy Stowarzyszenia "Wspólnota Polska", czyli z pieniędzy polskiego podatnika. Była podpisana umowa z prezydentem miasta Grodna H. Krupienko (zresztą Polakiem z pochodzenia), na podstawie której Polacy mieli wybudować budynek, a władze miasta Grodna go wyposażą, aby dzieci mogły uczęszczać na zajęcia. Niestety Krupienko został przez Łukaszenkę odwołany a umowy nie dotrzymano. Mimo uroczystego otwarcia szkoły z udziałem premierów obu państw - władze miasta szkoły w meble nie wyposażyły. Umeblowano ją w końcu dzięki prowadzonej przez Polskie Radio akcji "Pomocy dla Polskiej Szkoły w Grodnie". Niestety, na tym nie koniec. Obecnie władze nas szantażują, że jeżeli nie zostanie zapłacone cło (kilkanaście tysięcy dolarów, których przecież nie mamy!) to trzeba będzie meble wywieść do Polski z powrotem. Od dwóch lat sprawa nie jest załatwiona, a urząd celny nęka nas żądaniami zapłaty.
- Czy zwracaliście się o pomoc do władz polskich?
- Zwracaliśmy się pisemnie o pomoc za rządów Cimoszewicza, ale bez rezultatu. Nawet nam nie odpowiedziano. Drugi przykład. 11 listopada 1997, w czasie święta narodowego Polaków, Łukaszeka wydał dekret, że Białoruś będzie uroczyście obchodzić 200 rocznicę urodzin Mickiewicza. Tymczasem parę dni wcześniej, w Nowogródku - czyli tuż koło miejsca narodzin naszego Wieszcza - wydano zakaz działalności polskiej pierwszej klasy w szkole podstawowej. Jednocześnie zaczęto prowadzić naciski na rodziców dzieci z najstarszej polskiej klasy (szóstej), aby przenosili dzieci do klas rosyjskich i białoruskich. Wszystko po to, aby wykazać, że nie ma tam potrzeby tworzenia szkół polskich. Po to, aby zapobiec realizacji pomysłu Związku Polaków na Białorusi budowy polskiej szkoły w Nowogródku.
- Jaka w takim razie jest rzeczywista liczebność polskiej ludności na Białorusi?
- Zgodnie z oficjalną statystyką - 408 tysięcy. W rzeczywistości szacujemy, że jest nas dwu- lub trzykrotnie więcej. Boli nas to, że jesteśmy tam strasznie wynarodowieni. W znacznym stopniu przyczynił się do tego fakt, że ostatnie pokolenia nie miały możliwości ani uczęszczać do polskich szkół, bo ich nie było, ani uczyć się polskiego języka, bo takiej możliwości również nie było. Jednocześnie od najmłodszych lat nasze dzieci były w szkołach uczone mówić i komunikować się po rosyjsku. Dlatego tak bardzo zależy nam aby nasze dzieci miały możliwość nauki w języku ojczystym.
- Czy wobec tego można powiedzieć, że polski żywioł na Białorusi wymiera?
- Jest takie zagrożenie, ale ZPB robi wszystko, żeby temu zapobiec, mimo nie-przychylności czy wręcz wrogości obecnych władz na Białorusi. Mamy nadzieję, że po ostatnich zmianach politycznych w Polsce będziemy mogli liczyć na większe oparcie w naszej Ojczyźnie - Rzeczpospolitej.
- No właśnie. Do współpracy z Polakami poza granicami powołane zostało Stowarzyszenie "Wspólnota Polska". Czy Polacy na Wschodzie w ogóle mają jakiekolwiek poczucie opieki ze strony Polski?
- Jak najbardziej. Jako prezes ZPB chylę czoło przed pierwszym Marszałkiem Senaty III RP prof. Andrzejem Stelmachowskim - obecnym prezesem Wspólnoty Polskiej. Gdyby nie jego zaangażowanie nie mielibyśmy żadnych możliwości wybudowania polskich szkól w Grodnie i Wólkowysku. Nie mielibyśmy środków na budowę Domów Polskich w Grodnie, Lidzie, Baranowiczach, Mohylewie i Szczuczynie. Wspólnocie zawdzięczamy również wiele innych naszych osiągnięć.
- Wciąż jednak nie jesteście prawnie obywatelami RP.
- Jest to przykre... Nie jestem zwolennikiem tego, aby nasza ukochana Polska tak po prostu, hurtem, przyznała obywatelstwo wszystkim, którzy tego zapragną. Dziwi mnie jednak, że tacy ludzie jak były wiceprezes ZPB, Rysiek Kliczkowski, który musiał wyjechać z Grodna, tego obywatelstwa uzyskać nie może, mimo że już od 5 lat mieszka w Krakowie. I nie pomagają tutaj prośby ZPB kierowane do wszelkich możliwych urzędów - z Kancelarią Prezydenta RP włącznie.
- Jak w takim razie kształtują się kontakty ze Stowarzyszeniem Gmin Małopolskich?
- Kontakty te dopiero zostały zapoczątkowane, ale spotkaliśmy się z bardzo życzliwym przyjęciem. Mamy nadzieję, że nasza współpraca będzie wyraźną pomocą dla odbudowy na Białorusi demokracji oraz państwa swobód obywatelskich i narodowych. Liczymy tutaj na pomoc różnych środowisk polskich. Liczymy że będzie ona służyć zarówno nam jak i naszym przyjaciołom Białorusinom, dążącym do odbudowy demokratycznego państwa białoruskiego. Oczywiście nie chcemy być ciągle w roli proszącego, ale dopóki sytuacja na Białorusi jest taka jak obecnie nasze możliwości są ograniczone. Już teraz jednak chcielibyśmy zaoferować w zamian naszą pomoc, chociażby w organizacji różnego rodzaju wymiany turystycznej pomiędzy Polską i Białorusią. Możemy na przykład pomagać w organizacji wycieczek po ziemi naszych ojców i po wielu niepowtarzalnych zabytkach dawnej Rzeczypospolitej na Białorusi. Jesteśmy przekonani, że nasze propozycje mogą być bardzo atrakcyjne. Również dla Małopolan.
- Dziękuję za rozmowę.
(wywiad nie byt autoryzowany)