Znowu czujemy sie jak partyzanci
admin 1997-09-30
Z Ryszardem Ciepielą i Kazimierzem Kemmerem z zarządu Muzeum Historii Armii Krajowej w Krakowie rozmawia Maciej Korkuć
- Krakowskie Muzeum Armii Krajowej jest jedyną tego rodzaju placówką w Kraju. Jaki jest jego obecny status prawny?
- W maju b.r. minęło 5 lat istnienia naszego Muzeum AK. Działa ono na zasadzie fundacji zarejestrowanej w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie pod nazwą Fundacja Muzeum Armii Krajowej. Na jej czele stoi trzyosobowy zarząd. Oczywiście wszystkie nasze funkcje pełnimy społecznie.
- Co jest obecnie największym problemem Muzeum?
- Największą bolączką Muzeum jest konieczność jak najszybszego przeprowadzenia inwentaryzacji zbiorów na zasadach obowiązujących we wszystkich muzeach w Polsce. Chodzi o dokładny opis wszystkich eksponatów łącznie z ich dokumentacją fotograficzną. Wszystkie eksponaty muszą być wciągnięte do ksiąg inwentaryzacyjnych. Nie jest to łatwe albowiem Muzeum zgromadziło już ponad 20 tyś. eksponatów. Dlatego jest to praca dla zawodowego personelu, który w oparciu o odpowiednie ustawy wykona to profesjonalnie i solidnie. Jest to ogromna praca dla zespołu etatowych fachowców.
- 20 tys. eksponatów to poważna liczba...
- Ale to jeszcze nie wszystko. Oprócz eksponatów posiadamy oryginalne dokumenty w postaci rozkazów, przepustek wojskowych, wyroków śmierci, a także rękopisów, wspomnień dowódców AK z całej Polski. Mamy m.in. unikamy zbiór 150 legitymacji AK z Powstania Warszawskiego.
- Zajmujecie się jednak nie tylko opieką nad eksponatami i dokumentami.
- Ależ oczywiście że nie! Nasze działania są nastawione na wypełnienie ogromnej luki w historycznej edukacji młodzieży spowodowanej przez wiele lat zaniedbań. Dlatego też systematycznie organizujemy m.in. coś co moglibyśmy określić jako "żywe lekcje historii" dla liceów i szkół z całego kraju i z zagranicy. Do ciekawostek możemy zaliczyć fakt, że regularnie (!) przyjeżdżają do nas wycieczki młodych Duńczyków z Kopenhagi. We współpracy z Wojewódzkim Ośrodkiem Metodycznym przy Krakowskim Kuratorium Oświaty prowadzimy także specjalne kursy dla nauczycieli historii. Dotychczas przeszkoliliśmy ponad 240 nauczycieli. Z kolei jesienią b.r. we współpracy z Akademią Górniczo-Hutniczą przygotowujemy sympozjum poświęcone najnowszej historii. Bywają u nas wycieczki dokładnie z całego świata. Dla przykładu możemy powiedzieć, że ostatnio "zaliczyliśmy" wizyty z Nigerii, Ghany i Izraela. Niedawno gościła u nas również wycieczka Japończyków z Tokio. Odwiedził nas także ostatni Prezydent RP na Uchodźctwie, Ryszard Kaczorowski z Małżonką.
- Archiwizacja dokumentów, szkolenia nauczycieli, spotkania z młodzieżą, sesje naukowe... Wszystkim tym zajmujecie się sami.
- Musimy jednak w końcu otrzymać jakąś pomoc, bo inaczej już nie pociągniemy. Wszyscy mamy niestety powyżej 70 i 80 lat. Już siły nie te... Tymczasem wraz ze wzrastającą stale liczbą eksponatów i materiałów rosną też nasze potrzeby. A wyposażenie techniczne mamy dosłownie "zerowe". Teraz naszymi podstawowymi sprzętami są -jak sam Pan widzi -siekiera i pogrzebacz. Czujemy się tak jak byśmy byli znowu w partyzantce, w lesie. Ale to już nie te lata i nie te siły... Potrzebujemy tak podstawowych sprzętów jak kserokopiarka, komputer z drukarką, telewizor szerokoekranowy (posiadamy mnóstwo unikalnych materiałów audiowizualnych, których nie mamy jak pokazać). Potrzebujemy dyktafonu i kamery video dla rejestracji relacji żyjących jeszcze świadków wydarzeń i archiwizacji organizowanych przez nas uroczystości. Ponadto nie mamy nawet podstawowego sprzętu do utrzymania czystości (jak np. odkurzacz), a przecież to aż 533 metry kwadratowe powierzchni! Nawet mydło do toalet i środki czystości musimy kupować z prywatnych pieniędzy.
- A bylo jeszcze gorzej.
- No tak. W pewnym momencie zawisła nad nami groźba znalezienia się "na ulicy". Na szczęście dzięki pomocy ówczesnego Przewodniczącego Rady Miasta i przewodniczącym Stowarzyszenia Gmin Małopolskich Kazimierza Barczyka i dowódcy Krakowskiego Okręgu Wojskowego gen. Zenona Bryka uzyskaliśmy budynek przy ulicy Bosackiej, w którym obecnie mieści się Muzeum. Musimy szczerze wyznać, że przez te wszystkie lata zawsze mogliśmy liczyć na pomoc i współpracę Stowarzyszenia Gmin Małopolski i jego władz. Obecnie mamy lokal ale Muzeum, żeby się utrzymać i rozwijać potrzebuje natychmiastowej pomocy. A nas - byłych żołnierzy AK - jest coraz mniej...
- Dziękuję za rozmowę.