2012-10-30
Odkąd "Gazeta" napisała o pożytkach fuzji Szpitala Uniwersyteckiego ze Szpitalem im. Jana Pawła II, nastąpił nienotowany od lat wysyp pomysłów na reformy krakowskiego szpitalnictwa
Sensu w niektórych trudno się dopatrzyć, dlatego dobrze, że Kazimierz Barczyk, przewodniczący sejmiku samorządowego, chce publicznej debaty i dyskusji o tych zmianach.
Przypomnijmy. W wakacje napisaliśmy, że warto włączyć Szpital im. Jana Pawła II w struktury uniwersyteckie. Prof. Tomasz Grodzicki, dziekan wydziału lekarskiego, tak opisywał zalety tego pomysłu: "Wydaje się, że w wyniku włączenia w struktury UJ nastąpiłoby podniesienie rangi Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II, który stając się formalnie szpitalem klinicznym, zapewne zyskałby jeszcze większy prestiż i lepsze kontakty z polskim i europejskim środowiskiem naukowym. Wspólna działalność w zakresie leczenia urazów wielonarządowych, stanów nagłych w kardiologii, onkologii czy pediatrii mogłaby przyczynić się do poprawy jakości opieki, jak i racjonalizacji wydatków na opiekę zdrowotną. Moim zdaniem na włączeniu Szpitala w struktury UJ zyskać mogą wszyscy - uczelnia, Krakowski Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II, urząd marszałkowski, małopolscy naukowcy, studenci i lekarze, ale przede wszystkim pacjenci".
Pozwoliłoby to też na lepszą organizację szkoleń ia lekarzy w trakcie studiów i po ich zakończeniu.
Miał rację profesor, obniżyłoby to koszty administracyjne - zamiast dwóch ekip dyrektorskich starczyłaby jedna, do tego oszczędności na pracownikach administracji. W szpitalu Jana Pawia II zaczęłaby obowiązywać ustawa o nepotyzmie - trzeba by rozstać się z dziećmi ważnych pracowników - co wszystkim wyszłoby na dobre. Z badań klinicznych nawet do 30 proc. pieniędzy szłoby do kasy szpitala.
Po tym, jak opisaliśmy tę propozy-cję, powstało kilka alternatywnych rozwiązań. Wygląda to trochę tak, jakby wszyscy rozumieli, że zmiany struktur są konieczne, ale pod jednym warunkiem: niech się zmienia, byle nie mnie!
Oprócz tej fuzji w ostatnich tygodniach mówi się o dwóch innych planach:
- w Prokocimiu, tam gdzie miał stanąć nowy Szpital Uniwersytecki, powstałaby nowa placówka: pracowników dałby Instytut Onkologii, grunt pod budowę uczelnia, a pieniądze województwo;
- uczelnia wydzierżawiłaby od marszałka Krakowskie Centrum Rehabilitacji i Educatorium, czyli część szpitala Jana Pawia II.
Z jednej strony dobrze, że są pomysły na zmiany, z drugiej - jest obawa, że ich namnożenie służy obronie interesów jednostek. Utwierdziła mnie w tym rozmowa z przewodniczącym sejmiku Kazimierzem Barczykiem. - Po pani artykule przyszło do mnie trzech profesorów z Jana Pawła II i zagroziło, że jak zgodzimy się na te zmiany, to oni odejdą.
Panie przewodniczący! To nie musi być zła wiadomość. Na to czeka tylu zdolnych i pracowitych lekarzy. System, w którym ordynatorem w praktyce jest się dożywotnio, jest chory. Zabija ambicje w młodych ludziach, a do tego konserwuje patologię i feudalne obyczaje. Czas to zmieniać.
Dlatego podoba mi się pana pomysł publicznej debaty na temat zmian i reform. To powinien być transparentny proces, gdzie decyduje ekonomia, a nie szeptane do ucha podpowiedzi. Mamy do tego prawo, bo jako podatnicy i pacjenci utrzymujemy tę uczelnię, szpitale i was, samorządowców.
Iwona Hajnosz