2014-08-16
Od kilku dni Antoniego Pyrza, właściciela tartaku w Kasince Malej, nieustannie zalewa krew. Pali papierosa za papierosem, podczas rozmowy łamie się mu głos. Ma dość tłumaczenia: - Nie Antoni Pyrz, nie ja sam, ale też sto innych osób budowało w czynie społecznym przeprawę przez potok, żeby móc dojechać do domów! A powieszą za to mnie! Bo to, że zalało Kasinkę, to również - w przekonaniu wielu ludzi - wina tartaku Pyrza! Nawet jeśli woda wdarła się do domów położonych wyżej zakładu...
Czarę goryczy przelało urzędowe pismo od kierownika Zarządu Zlewni Raby krakowskiego RZGW w Dobczycach Janusza Szafrańskiego. Stoi w nim czarno na białym, że zbudowany przez mieszkańców Kasinki przepust z rur stalowych stanowi zagrożenie dla okolicznych terenów „w przypadku wystąpienia przepływów wezbraniowych". Dlatego RZGW zobowiązuje Pyrza do rozebrania przeprawy i donosi na niego do nadzoru budowlanego.
Zobowiązuje i donosi, jakby nie biorąc w ogóle pod uwagę, że nocą z 5 na 6 sierpnia wezbrane wody Kasinczanki spustoszyły znaczną część Kasinki Małej. Że zerwały m.in. solidny most na drodze do osiedli Pyrze, Kulówka, Woźniaki, Brzegi i Gocołki. Że mimo strat w tartaku Pyrz zorganizował sprzęt i materiały, dlatego już w sobotę 9 sierpnia można było dojechać do zabudowań rozrzuconych u stóp i na stokach Kiczory. Właściciel tartaku mówi więc tak: - Nie rozbierzemy przeprawy, dopóki gmina nie wybuduje nowego mostu. A urzędnicy niech nie utrudniają nam życia, jeśli nie potrafią pomóc!
Pomóc obiecało za to wojsko. Tydzień temu do Kasinki Małej przyjechali specjaliści z 3. batalionu inżynieryjnego w Nisku. Obejrzeli zniszczony most, przyglądali się wybudowanej przez mieszkańców grobli. Decyla była taka - można w tym miejscu postawić most DMS-65. To konstrukcja pochodząca jeszcze z lat 60. ub. wieku, ale nadal wykorzystywana w całej Polsce. Ma ponad 30 metrów długości i prawie 6 metrów szerokości. Postawić ją można w ciągu kilku tygodni. Zrobią to oczywiście saperzy, jednak gmina musi zapewnić im zakwaterowanie, wyżywienie i opiekę medyczną. A także paliwo oraz smary do samochodów i maszyn. Na razie jednak prace nie ruszyły.
- Mam ustne obietnice, że pieniądze na pokrycie tych kosztów dostaniemy od rządu. Ale czekamy na pisemne potwierdzenie - wyjaśnia wójt gminy Mszana Dolna Bolesław Żaba.
Najpierw jednak powstanie most tymczasowy w Kasinie Wielkiej, gdzie odciętych jest 15 rodzin z osiedli Trzeciaki i Kubowicze Dolne. Ale nie stanie się to szybko. Gmina musi dopełnić formalności, min. uzyskać ze starostwa pozwolenie wodnoprawne, które umożliwi budowę mostu na Kasinczance.
Skoro chcieli tego sami ludzie, most do osiedli w Kasince Małej to obecnie sprawa dalszej przyszłości. Na razie musi im wystarczyć grobla. Przecież nawet jeśli wydany zostanie nakaz rozbiórki, trochę czasu upłynie, nim przeprawa zniknie...
Inicjatywa, a właściwie samowola budowlana mieszkańców Kasinki Małej zaskoczyła urzędników RZGW w Krakowie.
- Zdarza się, że ludzie przerzucają przez rzeki kładki, żeby ułatwić sobie przejście na drugą stronę. Ale przegrodzenie koryta górskiego potoku groblą to rzecz niespotykana - nie ukrywa rzecznik RZGW w Krakowie Konrad Myślik.
Przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski oraz sejmiku wojewódzkiego Kazimierz Barczyk rozumie mieszkańców Kasinki. - Procedury antykryzysowe w Polsce nie zdają egzaminów. Władze publiczne czy wojsko powinny pomóc odbudowywać zniszczone mosty niezwłocznie, bez pozwoleń budowlanych. Bo inaczej nie są w stanie szybko pomóc obywatelom - mówi.
Bolesław Żaba po cichu cieszy się, że nielegalna przeprawa to problem RZGW i nadzoru budowlanego, a nie gminy. - Nam pozostaje się tylko modlić, żeby nie było kolejnej nawałnicy - mówi wójt Mszany Dolnej.
Piotr Subik