Prasa - szczegóły

2011-02-17

Koszyce. Przewodniczący małopolskiego Sejmiku Kazimierz Barczyk mógł obiecać mieszkańcom tylko swoje wsparcie.

Czy Koszyce będą miały swoją obwodnicę? Na to pytanie obecnie nie da się wiążąco odpowiedzieć. Miejscowy samorząd, dopingowany głównie przez mieszkańców Sokołowic, co jakiś czas usiłuje przypominać władzom województwa o potrzebie rozpoczęcia inwestycji.
 
We wtorek argumentów w tej kwestii wysłuchał Kazimierz Barczyk, przewodniczący małopolskiego Sejmiku, a jednocześnie honorowy obywatel Koszyc. - To człowiek, który kilka razy bardzo wsparł swoimi działaniami i liczymy, że i tym razem nie odmówi nam pomocy - mówi o nim wójt Stanisław Rybak.
 
To wsparcie Kazimierza Barczyka gmina czuła m.in. wtedy, gdy zabiegała o wybudowanie mostu na Wiśle, który miał zastąpić przeprawę promową, przewożącą ludzi między Sokołowicami a Górką. Sprawa znalazła swój szczęśliwy finał w roku 2002, gdy most został oddany do użytku. - To, co wtedy było sukcesem, w tej chwili w jakimś sensie jest źródłem problemów - przyznaje przewodniczący Sejmiku. Konsekwencją budowy mostu było bowiem znaczne zwiększenie natężenia ruchu przez Sokołowice i Koszyce. Tymczasem droga dojazdowa do przeprawy, poprowadzona przez Sokołowice, zdaniem mieszkańców nie spełnia właściwie swojej roli. - Droga jest wąska, a ze względu na brak chodników bardzo niebezpieczna dla pieszych. Mieszkańcy Kępy Sokołowskiej żyją jak uwięzieni w swoich domach. Z powodu wstrząsów, powodowanych przez wielotonowe pojazdy, najbliżej położone domy pękają. Ludzie już jesienią chcieli wyjść i zablokować drogę - mówi radna Krystyna Bujakowska. Niestety, jej wyborcy na wtorkowe spotkanie nie dotarli. - Ludzie są już tak zniechęceni, że nie wierzą, by kolejne spotkanie coś w tej sprawie zmieniło - tłumaczy radna.
 
Tymczasem kilka lat temu wydawało się, że sprawa budowy obwodnicy Koszyc jest realna. Po budowie mostu gmina opracowała nowy plan zagospodarowania przestrzennego, który uwzględnił jej powstanie. Wspólnie z Zarządem Dróg Wojewódzkich przystąpiono do opracowania możliwych koncepcji przebiegu drogi. - Z sześciu propozycji wybraliśmy tę, która naszym zdaniem była najlepsza i najtańsza - mówi wójt Stanisław Rybak. Obwodnica miała być fragmentem drogi wojewódzkiej nr 768. Pozwoliłaby na takie połączenie mostu w Sokołowicach z odcinkiem wylotowym drogi w kierunku Kazimierzy Wielkiej, by ominąć zarówno centrum Sokołowic jak i centrum Koszyc. Od tamtej pory upłynęło 5 lat i sprawa nie posunęła się ani o milimetr. - W pewnym momencie Zarząd Województwa zarzucił działania zmierzające do budowy obwodnicy i nic się w tej sprawie nie dzieje. Inwestycja nie została nawet wpisana do wieloletniego planu inwestycyjnego województwa, co świadczy o tym, że w jego władzach nie ma woli załatwienia tej sprawy - uważa wójt Rybak. Dodaje, że na skutek zaniechania tych działań powstało komunikacyjne "wąskie gardło". Na drugim brzegu Wisły komunikację usprawni powstająca obwodnica Szczurowej. Po stronie proszowickiej ułatwieniem dla kierowców będzie zakończenie modernizacji drogi do Proszowic z odgałęzieniem w stronę Łapszowa. Płynność ruchu wyhamuje jednak konieczność przejazdu przez Koszyce i Sokołowice.
 
Kazimierz Barczyk wysłuchał cierpliwie wszystkich głosów, ale na pytanie przewodniczącego Rady Gminy Tadeusza Nawrota o termin - chociażby przybliżony - rozpoczęcia budowy odpowiedzieć nie potrafił. - Byłbym osobą nieodpowiedzialną, gdybym zadeklarował tu dzisiaj, że za rok czy dwa obwodnica powstanie - stwierdził. Z jego wypowiedzi - być może nie wprost, ale jednak - wynikało, że w tej chwili sprawą obwodnicy Koszyc władze województwa się nie zajmują. - Jedyne, co mogę państwu obiecać, to to, że będę się starał wspierać działania koszyckiego samorządu dla realizacji tej idei - powiedział. Dodał przy tym, że - paradoksalnie - szansą dla tego typu inwestycji może być brak pieniędzy w budżecie państwa na realizację większych zadań drogowych. - Być może środki, które są zbyt małe na budowę autostrad, uda się przeznaczyć na zadania mniejsze, właśnie takie jak w Koszycach - powiedział. Z drugiej strony fakt, że tegoroczny budżet województwa małopolskiego będzie o około 600 milionów złotych mniejszy od ubiegłorocznego, nie może napawać optymizmem.

Aleksander Gąciarz
Dziennik Polski
2011-02-17