Prasa - szczegóły

2011-04-27

Przed najbliższymi wyborami krakowska PO znów zaczyna się kłócić. O miejsca na listach, ale też o planowaną reformę kół partyjnych. Ma ich być mniej, za to niektóre przybiorą gigantyczne rozmiary

Reforma PO to autorski projekt posła Ireneusza Rasia, szefa małopolskiej Platformy. Proponuje on, by zmniejszyć liczbę krakowskich kół z 33 do 21. Nowa struktura ma odpowiadać podziałowi Krakowa na 18 dzielnic. Oprócz nich zachowane zostaną tylko trzy koła środowiskowe: akademickie, gospodarcze i Europejskie im. Schumana. Nieoficjalnie można usłyszeć, że reforma to ukryty cios w partyjną opozycję, czyli posłów Gibałę i Gowina. Ich kola były bardzo liczne, połączenie ich w jedno, mocno przeludnione, stworzy podświadomą barierę do dalszego ich powiększania.

- Jedno z kół PO będzie teraz liczyć 500 osób. Nawet jak na zebranie przyjdzie tylko 300 z nich, to i tak trudno w takim gronie dyskutować! Jaką salę wynająć? - martwi się poseł Łukasz Gibała, który przewodniczy strukturom partii w Krakowie. Widzi też inny problem. - Jak profesorowie i eksperci z koła rozwoju regionalnego założonego przez Jarosława Gowina mają efektywnie pracować z członkami mojego kola edukacji, w którym dominują studenci i ludzie młodzi? Po co sztucznie łączyć te koła w jedną całość? - dziwi się Gibała.

Oficjalny apel o zablokowanie reformy wystosował już Piotr Klimowicz, szef kola dzielnicy V, którym niebawem ma zarządzać komisarz. - Liczę, że to pomyłkowa informacja, a nie obarczanie zbiorową odpowiedzialnością całego koła za to, że mój brat senator Paweł Klimowicz wystąpił z Platformy. Poza tym robienie reformy przed wyborami jest złym pomysłem. Zawsze takie zmiany niosą pewnego rodzaju ferment w partyjnych szeregach, osłabiają morale - ocenia Klimowicz.

Raś odpowiada, że reforma jest konieczna do sprawnego zarządzania partią. Bo po co mieć dwa kola w dzielnicy II, cztery kola gospodarcze czy trzy związane z uczelniami. Poza tym w Krakowie od lat mówi się, że niektóre kola są sztucznie napompowane.

- Trzeba skończyć z tym, by jedna z osób płaciła składki za kiIkadziesiąt innych - mówi nieoficjalnie jeden z polityków.

Projekt reformy zaakceptował już cały zarząd małopolskiej PO (przy jednym glosie sprzeciwu posła Gibały). Rasia nie martwią ani zamieszanie przed wyborami, ani gigantyczne rozmiary przyszłych kół. - Nie zależy mi na osobach, które tylko płacą składki. Wolę, by kola działały merytorycznie - odpowiada Raś.

Jeden z działaczy prognozuje, że awantura wokół likwidacji kół może być tak gwałtowna, że pożar w Krakowie znów będzie musiał gasić zarząd krajowy partii. Bo emocje wśród członków PO już teraz są podwyższone w związku z układaniem list przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Wciąż nie wiadomo, kto będzie jedynką - najprawdopodobniej mający dobre notowania u premiera Tuska Ireneusz Raś, ale mówi się też o Jarosławie Gowinie oraz Stanisławie Kraciku. Dwóch ostatnich polityków wymienianych jest też wśród potencjalnych kandydatów w wyborach do Senatu, do którego aspirują również Janusz Sepioł, Marta Patena i Kazimierz Barczyk. Problem w tym, że Gowin stanowczo odmawia startu do Senatu, deklarując, że woli wystartować do Sejmu nawet z ostatniego miejsca w Krakowie. Mówi się też, że Łukasz Gibała może dostać niskie miejsce na liście, co z pewnością przełożyłoby się na mniejsze zaangażowanie w jesienną kampanię PO sporej grupy działaczy z nim związanej.

Magdalena Kursa