Prasa - szczegóły

2012-01-31

Osiedle Podłącze na Woli Justowskiej może znaleźć się w strefie skrzyżowań równorzędnych.

Rozwiązanie, które miałoby teraz zostać wprowadzone na osiedlu Podłączę, sprawdziło się już w Krakowie w obrębie Plant i w Płaszowie. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu chce wcześniej przeprowadzić analizę ruchu na Woli Justowskiej.

- Strefę wprowadzić można w miejscach, gdzie nie ma dużego natężenia ruchu i zakres strefy jest czytelny, tak jak na przykład w obrębie Starego Miasta wyznacznikiem są Planty - mówi Michał Pyclik z ZIKiT.

Za zdjęciem znaków pierwszeństwa Gub tych nakazujących jego ustąpienie) i zastąpieniem ich tzw. zasadą prawej ręki opowiedzieli się mieszkańcy osiedla Podłączę, a ich starania poparła uchwałą Rada Dzielnicy W Zwierzyniec. Głosowanie radnych poprzedziły konsultacje społeczne, bo zdania były podzielone.

- Do skrzynek pocztowych trafiły ankiety, ale spośród 400 mieszkańców osiedla wypełniło je 50 osób. Nie wiem, czy to nie za mało - zastanawia się radna Julia Mach.

Radni spotkali się też z mieszkańcami w tej sprawie. Strefa miałaby objąć skrzyżowania ulicy Podłączę z ulicami Korbutowej, Czeremchową, Kopery, Ciechanowskiego, a także Ciechanowskiego z ulicami Rogalskiego i Bielaka.

- Jestem zwolennikiem strefy, bo tutejsze ulice są wąskie, nie da się zrobić chodnika dla pieszych, a samochody parkują na poboczach. Jest ciasno, dlatego kierowcy powinni przejeżdżać wolniej i ostrożnie, a tak nie jest, gdy ulica Podłączę jest drogą główną. Dochodzi także do stłuczek - przyznaje radny Filip Gaworek.

Krzysztof Burdak, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego krakowskiej policji potwierdza, że wprowadzenie strefy wymusza zmniejszenie prędkości i pokonanie skrzyżowania z większą ostrożnością.

- Trzeba jednak wcześniej dobrze poinformować kierowców, bo - niestety - wielu jeździ bezmyślnie na pamięć - stwierdza Krzysztof Burdak.

Takie rozwiązanie od 2009 roku obowiązuje w ścisłym centrum Krakowa. W Płaszowie pomysł chwali Adam Laczek, aktywista rowerowy.

- Jest to najtańszy sposób na uspokojenie ruchu. Kierowcy szybko się dostosowali, choć wcześniej na drogach głównych pędzili bardzo szybko, nie licząc się z nikim - komentuje Adam Laczek.

Za takim rozwiązaniem opowiada się też ZIKiT. Na krakowskich ulicach stoi aż 50 tysięcy znaków. Jest ich za dużo. Ograniczenie liczby słupków sprawia, że zasady ruchu drogowego stają się bardziej czytelne, wpływa też na estetykę miasta i wydatki.

- Generalnie jesteśmy za tym, żeby znaków było mniej i stały tylko tam, gdzie są niezbędne. A wszędzie indziej kierowcy powinni stosować się do ogólnych przepisów. Krakowianie wykazują jednak odwrotną tendencję - zauważa Michał Pyclik z ZIKiT.

Dla porównania - w Gdańsku, gdzie mówi się o 20 tysiącach znaków na ulicach, od kilku lat trwa akcja ich eliminowania. Każdego roku ma być mniej o około 2 tysiące, z czego większość to znaki dotyczące pierwszeństwa jazdy. Jak informują tamtejsze służby, docelowo 70 procent skrzyżowań ma być zamienionych na równorzędne.

- Do takiego pomysłu chcieliśmy przekonać mieszkańców osiedla Dywizjonu 303 i osiedla Oficerskiego, ale nie zgodzili się na zmianę -dodaje przedstawiciel ZIKiT.

PAULINA POLAK