Prasa - szczegóły

2011-08-04

Miała być woda tryskająca z trzech dysz, mała architektura. Ale wykonawca fontanny w Parku Lotników Polskich uznał, że kontynuowanie prac mu się nie opłaca. A miasto nie egzekwuje od niego karnych odsetek. - Jak to możliwe, że możemy sobie na to pozwolić?! - pytają radni.

Prace trwały kilka miesięcy, od wiosny 2010 roku. Chociaż właściwie trudno powiedzieć, jakie prace, bo teren wokół fontanny był ogrodzony płotem. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Co się stało? Radni miasta zapytali o to w końcu prezydenta Krakowa, na remont fontanny zarezerwowano przecież miejskie pieniądze (półtora miliona złotych). Dostali odpowiedź, że wykonawca "wystąpił z prośbą o rozwiązanie umowy ze względu na to, iż nie jest w stanie wywiązać się z niej za uzgodnione wynagrodzenie".

- To, niestety, efekt tego, że oferty składane w czasie przetargu są bardzo atrakcyjne, ale jednak nierealne. Wykonawca źle oszacował koszty i poległ na tym - mówi Jacek Bartlewicz, rzecznik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu (ZIKiT realizował inwestycję). - Zapewniam, że przed podpisaniem umowy firma była przez nas sprawdzona, miała dobre referencje i doświadczenie w prowadzeniu tego typu prac.

Zawarto więc porozumienie, że w maju tego roku firma ma opuścić teren budowy. Skoro nie wywiązała się z umowy, to czy zapłaci karę? ZIKiT zdecydował się na inne rozwiązanie - wykonawca nie będzie zwracać pieniędzy, które już dostał (110 tysięcy złotych), ale w zamian musi po sobie posprzątać i zostawić teren w pierwotnym stanie. Ekipa zasypała więc wykopy, uzupełniła nawierzchnię placu wokół fontanny i - na osłodę- posiała trawę na klombie. W ramach rozliczeń doprowadziła też wodę do maszynowni.

- Potwierdzam to, co mówił rzecznik ZIKiT, nie zmieściliśmy się w budżecie - mówi przedstawiciel Przedsiębiorstwa Handlowo-Usługowego AR-BUD, które remontowało fontannę. - Więcej informacji dotyczących rozwiązania umowy nie będę udzielał, bo nie jestem do tego upoważniony.

W tym roku żadnych prac przy fontannie już. nie będzie, środków na ten cel nie ujęto w budżecie.

- Projekt budżetu uchwalaliśmy w styczniu 2011 roku, a prezydent już w październiku wiedział o problemie. Powinien więc zaproponować przeniesienie tego zadania na bieżący rok. Przez tę beztroskę mamy więc rok opóźnienia - mówi Jerzy Woźniakiewicz, radny miasta, który składał interpelację w sprawie fontanny.

Prezydent mu odpowiedział: wnioski były przyjmowane do 10 października, a wykonawca poprosił o rozwiązanie umowy cztery dni później. ZIKiT zapewnia dziś, że złoży wniosek o zapisanie inwestycji w Parku Lotników Polskich w projekcie budżetu na przyszły rok.

Pytanie tylko, czy komuś na tym zależy. Zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę to, że miasto ma kłopoty finansowe - półtora miliona złotych to niewiele, ale tę kwotę można spokojnie przerzucić na inne zadanie (bardziej spektakularne?).

- I spodziewam się, że właśnie tak było: miasto dogadało się z firmą, że w sumie nic się nie stało. Firma nie zapłaci kary, a miasto zatrzyma pieniądze, a potem przerzuci je na inne zadanie - uważa Grzegorz Stawowy, radny miasta. - Oczywiście firma powinna zapłacić karę, to nie jest pierwszy przypadek, kiedy miasto nie żąda kalanych odsetek. Przykład? Za opóźnienia nie zapłacił wykonawca przebudowy ronda Ofiar Katynia ani stadionu Wisły. Jak to możliwe, że miasto może sobie na to pozwolić?! Jeżeli ZIKiT nie wyegzekwuje kary od firmy, która miała remontować fontannę, to uznam, że ktoś jednak dogaduje się na boku. Owszem, to poważne oskarżenie, ale nie widzę innego wytłumaczenia.

Przedstawiciel firmy nie chciał tych słów komentować.

Renata Radłowska