2012-01-26
Planują kolejną podwyżkę cen w komunikacji miejskiej Krakowa.
O 40 gr więcej za bilety jednorazowe i godzinne. 3,20 zł zamiast 2,80 zł i 4 złote zamiast 3,60 zł. Taki plan mają urzędnicy miejscy. Twierdzą, że podwyżka jest konieczna, aby pokryć koszty inflacji i utrzymać wszystkie linie tramwajowe i autobusowe.
Nowe ceny mogą wejść w życie w marcu - pod warunkiem, że przegłosuje je Rada Miasta. Radni jednak nie wierzą, że większe o 10 milionów złotych wpływy do kasy miasta załatają dziurę w budżecie. Na komunikację już brakuje dziś 60 mln złotych.
Bilet jednorazowy maksymalnie powinien wzrosnąć do 3 złotych. Więcej to już przesada - uważa Dominik Jaśkowiec, radny, który zajmuje się komunikacją w rządzącym klubie PO. Radni podają także, iż urzędnicy wycofali się z zamysłu likwidowania biletu piętnastominutowego. - Jest bardzo popularny wśród mieszkańców - mówi nam Jaśkowiec.
Urzędnicy uważają, że wzrost cen przejazdów jednorazowych najmniej odczują mieszkańcy, którzy korzystają głównie z biletów miesięcznych. A te nie drożeją. Więcej zapłacą natomiast turyści i ludzie okazjonalnie korzystający z miejskiej komunikacji.
To jednak nie uspokaja krakowian. W minionym roku wzrosły już opłaty za wodę, usuwanie ścieków, strefę parkowania, bilety i podatek od nieruchomości. Nic dziwnego, że kolejna podwyżka denerwuje mieszkańców, którzy właśnie usłyszeli, że miasto myśli o wprowadzeniu podatku deszczowego.
Władza znów wkłada rękę do naszej kieszeni - mówi Michał Lach, mieszkaniec Ruczaju.
Na razie radni PO analizują pomysł urzędników. Głosowanie w tej sprawie może odbyć się na przełomie lutego i marca. Prawdopodobnie, tak jak przy podwyżkach sprzed pół roku, wprowadzą niższe podwyżki.
Piotr Rąpalski