2012-02-01
Rząd zastanawia się nad połączeniem kopalni w Bochni i Wieliczce w jedną dużą spółkę. Przed takim rozwiązaniem broni się Bochnia, a specjaliści przekonują, że w projekcie kryje się spory potencjał na promocję obu kopalni.
Nowa spółka ma być sprawniej zarządzana. Połączenie kopalni ma ułatwić przyciąganie turystów i gospodarowanie ich majątkiem. Tak przynajmniej wynika z założeń Ministerstwa Skarbu Państwa, które zapewnia, że ani Bochnia, ani Wieliczka nie stracą na połączeniu. - Weźmiemy pod uwagę zarówno interesy obu kopalni, jak i ich pracowników - zapewnia Magdalena Kobos, rzeczniczka prasowa resortu. - W przypadku realizacji koncepcji połączenia wybrany wariant będzie miał na względzie zachowanie odrębności organizacyjnej Kopalni Soli "Bochnia" i nie powinien wpłynąć na sytuację rynku pracy w Bochni. Chcielibyśmy, aby decyzja o ewentualnym połączeniu została podjęta do końca pierwszego kwartału tego roku - zapowiada Kobos. Do tego czasu będą bowiem trwały analizy prawne i ekonomiczne skutków ewentualnego połączenia.
Choć ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadała, zapewnienia ministerstwa nie uspokajają władz Bochni, które nie ukrywają, że miasto może sporo stracić na połączeniu. Pracownicy bocheńskiego magistratu obawiają się go tym bardziej, że kopalnia to główny potencjał miasta. Przynajmniej do momentu dociągnięcia do niego autostrady A4 i spodziewanego napływu inwestorów (o czym pisaliśmy w "Gazecie" w tym tygodniu). Jak przekonują miejscy urzędnicy, po połączeniu Bochnia stanie się ubogim krewnym Wieliczki. - Nie widzę żadnych korzyści w połączeniu kopalni - przekonuje Stefan Kolawiński, burmistrz Bochni. - Nasza kopalnia pozwala na lepszą identyfikację miasta. Od zawsze była dochodowa i wiele w nią zainwestowaliśmy. Teraz obawiamy się, że połączenie jej z Wieliczką spowoduje utratę tożsamości Bochni i odciągnie turystów od naszej kopalni. Jeśli zapadnie decyzja o połączeniu, wielu z nich może uznać, że jesteśmy jedynie oddziałem Wieliczki, a to byłoby dla nas krzywdzące. Dodatkowo możemy stracić pieniądze z podatków, jeśli siedziba spółki znalazłaby się w Wieliczce - przewiduje burmistrz Kolawiński.
Faktycznie, to ostatnie wydaje się bardzo prawdopodobne. Jak przypominają przedstawiciele resortu skarbu państwa, to właśnie w Wieliczce mieściła się siedziba spółki Kopalnie Soli "Wieliczka-Bochnia", która funkcjonowała przez prawie całe lata 70. ubiegłego wieku.
Niewiele do powiedzenia na temat planów ministerstwa mają jednak władze kopalni w Wieliczce. - Przedstawiliśmy nasze stanowisko w resorcie skarbu państwa, ale dopóki w ministerstwie nie zapadnie konkretna decyzja, nie chcę wypowiadać się w tej sprawie - ucina Kejetan d'Obyrn, dyrektor kopalni w Wieliczce.
Wątpliwości nie mają za to małopolscy samorządowcy, którzy w połączeniu obu kopalni widzą spory potencjał. Zdaniem Kazimierza Czekaja, przewodniczącego komisji budżetowej w małopolskim sejmiku wojewódzkim, Bochnia nie musi się obawiać, że jej wizerunek ucierpi na połączeniu. - A czy dziś marka Bochni nie jest już przykryta marką Wieliczki? - pyta radny Czekaj. - Dla Wieliczki połączenie oznaczałoby stworzenie nowej, szerszej oferty dla turystów. Tymczasem Bochnia zawsze była na uboczu i związanie jej z Wieliczką mogłoby przynieść miastu nowy impuls. W ten sposób Bochnia zyskałaby sporą promocję, a trzeba przyznać, że dziś to miasto nie jest szczególnie często kojarzone z ruchem turystycznym. Oczywiście należałoby zapewnić obu kopalniom pewną autonomię. Ich połączenie wydaje się naturalne choćby ze względu na odległość między tymi miejscowościami. Przecież z jednej do drugiej można przejechać w zaledwie dwadzieścia minut, a po wybudowaniu zjazdów z autostrady w Bochni ten czas skróci się jeszcze bardziej.
Plany ministerstwa chwalą też specjaliści od marketingu. - Pomysł połączenia obu kopalni jest bardzo ciekawy i z punktu widzenia marketingowego ma spory potencjał - ocenia Łukasz Wilczyński, dyrektor ds. PR w firmie Planet PR. - Bochnia może faktycznie obawiać się, że silniejsza marka przykryje słabszą, ale można temu łatwo zaradzić. Komunikat od początku powinien podkreślać, że to dwie równorzędne kopalnie, które warto odwiedzić. Spore pole do popisu pozostawia tu nazwa spółki, która mogłaby brzmieć np. kompleks kopalni Bochnia-Wieliczka. Oczywiście gdyby wprowadzono takie rozwiązanie, protestować mogłaby kopalnia w Wieliczce, która zostałaby wizerunkowo zrównana z Bochnią.
Mateusz Żurawik