Prasa - szczegóły

2012-02-28

Na stoiskach z pamiątkami mają być sprzedawane tylko rzeczy, które kojarzą się z naszym miastem. Problem w tym, że nie da się tego wyegzekwować.

Magistrat ogłosił konkurs na nowe stoiska z pamiątkami na terenie Starego Miasta. Mają wyglądać inaczej i sprzedawać tylko rzeczy, które kojarzą się z miastem.

Stoiska będą mniejsze i nie tak bardzo przeładowane towarem. - Nie mogą pełnić funkcji magazynu. Znajdzie się na nich mniej towarów do sprzedania niż teraz, trzeba będzie je więc dowozić w ciągu dnia - mówi Jacek Stokłosa, plastyk miejski. Warunkiem będzie także to, aby były sprzedawane na nich pamiątki kojarzące się z Krakowem.

Teraz można znaleźć na nich m.in. pluszowe żaby, małpy, plastikowe zabawki dla dzieci z serii "Littlest Pet Shop", kostki Rubika, matrioszki. Z takimi "pamiątkami z Krakowa" władze Krakowa miasta walczą od lat. - Nie może być tak, że na stoiskach z pamiątkami z Krakowa można kupić wyposażenie świątyni buddyjskiej - twierdzi Stokłosa.

Nowe zasady mają to zmienić. Każde stoisko będzie opiniowane przez plastyka miejskiego. - Możemy zarządzić kontrolę i sprawdzić, czy faktycznie na stoiskach sprzedawane są pamiątki z Krakowa - mówi Tomasz Popiołek, dyrektor Wydziału Spraw Administracyjnych Urzędu Miasta. Z pociągnięciem do odpowiedzialności mogą być jednak problemy. - Bardzo trudno określić, co jest pamiątką z Krakowa, a co nie jest. Figurka Buddy oczywiście nie kojarzy się z naszym miastem, ale jeśli napisana jest na niej nazwa "Kraków", to już nie jest takie proste - uważa Tomasz Popiołek.

Sprzedawcy pamiątek nie boją się nowych zasad, które wprowadza Park Kulturowy. - Nasza oferta została przygotowana specjalnie pod takiego klienta, jakim jest dziecko. Dlatego dominuje u nas Smok Wawelski w różnych formach - pluszowy, drewniany, na długopisach - mówi Stanisława Gzyl, która sprzedaje pamiątki na Rynku Głównym.

W Krakowie od grudnia obowiązują przepisy dotyczące Parku Kulturowego Stare Miasto. Właściciele, zarządcy nieruchomości i użytkownicy obiektów położonych na terenie parku mają pół roku na dostosowanie się do nowych regulacji. Park Kulturowy obejmuje ścisłe zabytkowe centrum.

Przepisy uchwalone przez Radę Miasta Krakowa w listopadzie ubiegłego roku mają skutecznie chronić tę część miasta przed niekontrolowaną zabudową i przed zalewem szpecących szyldów oraz reklam, a także uporządkować Rynek Główny pod względem estetycznym.

Władze od lat starają się bezskutecznie walczyć z pamiątkami z Krakowa "made ich China". Dwukrotnie był organizowany konkurs na najlepsze projekty. W 2005 roku nie udało się wybrać pamiątki, która stałaby się symbolem jubileuszu 750-lecia lokacji. Drugi konkurs wygrał tekstylny obwarzanek i magnetyczne klipsy z wizerunkiem smoka. Pamiątki te nie trafiły jednak do sklepów, ponieważ sprzedawcy nie byli zainteresowani ich rozprowadzaniem. - Przedsiębiorcy kierują się przede wszystkim zyskiem, mają na swoich stoiskach to, co się sprzedaje - mówiła Katarzyna Gądek, wicedyrektor Wydziału Informacji, Turystyki i Promocji Urzędu Miasta. Mimo to magistrat zamówił część pamiątek z górnej półki i sprzedaje je w swoich punktach informacji turystycznej.

Na tandetę dominującą na krakowskim rynku pamiątkarskim zwróciła także uwagę Magdalena Banaszkiewicz z Instytutu Studiów Regionalnych UJ. O przedmiotach sprzedawanych w najbardziej reprezentacyjnych punktach miasta pisze tak: "Nobilitujące otoczenie nie przeszkadza jednak, by oferować na straganach ciupagi, wiszące lampy-butelki oraz koszulki z napisem "VODKA. Connecting people". Jej zdaniem władze miasta przegrały w walce z tandetą z Chin.

Agnieszka Maj