Prasa - szczegóły

2012-04-05

Władze Krakowa nie mają pieniędzy, aby na czas płacić składki ZUS za pracowników szkół. Karnymi odsetkami za opóźnienia chcą obciążyć i tak już uszczuplone budżety placówek.

Radni alarmują, że choć to dopiero początek roku, to budżet Krakowa już się sypie. - Według naszych wyliczeń brakuje około 200 milionów złotych: 60 mln zł na edukację, resztę na Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, który płaci za usługi MPK, za utrzymanie czystości w mieście, oświetlenie - wylicza radny Grzegorz Stawowy.

Jego zdaniem świadczy to o coraz gorszej sytuacji finansowej miasta, które już na początku roku opóźnia się z wypłatami, np. pieniędzy na pensje w szkołach niepublicznych.

- W poprzednich latach marzec był miesiącem dostatnim, nie brakowało pieniędzy w budżecie. Do tej pory problemy z płynnością pojawiały się dopiero pod koniec roku, a nie na początku - mówi radny Mirosław Gilarski. Wyjątkiem był ubiegły rok, kiedy to Kraków stracił płynność w połowie roku. Prezydent Jacek Majchrowski tłumaczył, że była to sytuacja wyjątkowa, ponieważ Regionalna Izba Obrachunkowa zablokowała na jakiś czas zaplanowany kredyt.

Teraz najgorzej jest w edukacji. - Z porównania budżetu miasta i wydatków szkół wynika, że placówki nie dostały 60 mln zł, które zgodnie z planem powinny otrzymać - mówi radny Dominik Jaśkowiec.

Miasto nie ma też pieniędzy, aby na czas płacić ZUS za pracowników szkół. - W szkole, w której pracuję, były kilkudniowe opóźnienia z odprowadzeniem składek ZUS. A teraz dostaję informację od dyrektorów szkół, że za opóźniania wynikłe z winy urzędu mają zapłacić sami, choć i tak już mają obcięte budżety: nie starcza im nawet na papier toaletowy. Urząd chce ich obciążyć karnymi odsetkami - mówi radna Marta Patena.

Zdaniem radnego Andrzeja Hawranka oznacza to, że z budżetu zarezerwowanego na edukację miasto pokrywa inne, pilne wydatki. - Może łata tymi pieniędzmi długi za ubiegły rok - mówi radny Hawranek. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku zabrakło 90 mln zł na wypłaty za faktury, m.in. dla MPK. Te zaległości są teraz spłacane z tegorocznych wydatków.

Lesław Fijał, skarbnik miasta, podkreśla, że w tym roku wpływy do budżetu z podatków są nawet wyższe niż w ubiegłym roku. - Mamy jednak większe wydatki, co wynika m.in. z ubiegłorocznych zobowiązań - mówi Lesław Fijał.

Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta, wyjaśnia, że teraz nie da się policzyć, ile brakuje pieniędzy w budżecie. - Prezydent regularnie organizuje spotkania dotyczące sytuacji finansowej miasta. Zdajemy sobie sprawę, że są dzisiaj takie dziedziny, jak edukacja czy instytucje, jak ZIKiT, które mają za mało pieniędzy. W obu tych przypadkach pieniądze zostały uszczuplone przez poprawkę radnych - mówi Monika Chylaszek.

Tłumaczy, że miasto szuka oszczędności, choć nie za bardzo ma na czym oszczędzać. - Sytuację utrudnia nam to, że radni opóźniają podejmowanie niepopularnych decyzji takich, jak choćby przekształcenia MDK-ów w placówki niepubliczne - mówi Monika Chylaszek. Dodaje, że w dalszym ciągu miasto nie dostało refundacji ponad 50 mln zł z Unii Europejskiej, te pieniądze powinny być wypłacone pod koniec ubiegłego roku.

Agnieszka Maj