2011-04-20
Tomasz Szczypiński, były poseł PO, został wczoraj uniewinniony od zarzutu piractwa komputerowego. Proces trwał ponad dwa lata. Opinie biegłych kosztowały Skarb Państwa blisko 10 tys. zł. Program komputerowy wart jest dziś 158 zł.
- Prokurator chciał zrobić ze mnie złodzieja, ale sprawiedliwość zwyciężyła - tak mówił wczoraj Tomasz Szczypiński.
Piracką "Automapę" znaleziono w sejmowym laptopie posła przy okazji śledztwa dotyczącego nieprawidłowości przy zakupie przez gminę Kraków działek na Woli Justowskiej. Prokuratura zdecydowała się na skierowanie aktu oskarżenia, choć szkoda była niewielka bo ów program kosztował 850 zł. Poza tym były poseł kilka dni później kupił jego najnowszą, legalną wersję.
Śledczy, choć mogli, sprawy jednak nie umorzyli. Uznali bowiem, że wiedza byłego posła z zakresu informatyki była większa niż przeciętnego użytkownika internetu. Tomasz Szczypiński w latach 1977 1992 pracował bowiem w Instytucie Informatyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także w spółce zajmującej się m.in. wdrażaniem wiedzy informatycznej.
Prokuratura twierdziła również, że postanowienia o umorzeniu wydawane są tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Większość społeczeństwa uważa, że posiadanie nielegalnego oprogramowania jest czymś naturalnym, a to jest przestępstwo - tłumaczyła prokurator Bogusława Marcinkowska rzeczniczka krakowskiej Prokuratury Okręgowej.
Tomasz Szczypiński nie przyznał się do winy. Zapewniał, iż nie wiedział o tym, że ściągnięte z internetu programy były nielegalne.
Proces toczył się od stycznia 2009 r. Półtora roku krakowski sąd czekał na przesłuchanie świadka przez sąd w Warszawie Ów świadek był jednak kluczowy dla sprawy, bo wyprodukował sporną "Automapę".
- Z akt sprawy wynika, że krakowski prokurator chciał być obecny w Warszawie podczas przesłuchania. Ustalano jakieś dogodne terminy - mówi sędzia Rafał Lisak, rzecznik krakowskiego Sądu Okręgowego. Poza tym sąd aż trzy razy przesłuchiwał biegłego informatyka.
Akta sprawy liczą 700 stron. I jak powiedział nam sędzia Rafał Lisak, wzrosły też koszty sprawy do ponad 10 tys. zł. Biegli musieli bowiem wydać opinie uzupełniające, a także dojechać na rozprawy.
Po tym wszystkim krakowski sąd uniewinnił wczoraj Tomasza Szczypińskiego od zarzutu piractwa komputerowego. Są tego dwa powody. Po pierwsze pobrana z internetu wersja piracka była tylko fragmentem całości, a nie całym programem. Były poseł ściągnął ją przez przypadek i nie wiedział, że są tam narzędzia do łamania zabezpieczeń. Ważne jest też to, że nigdy nie zainstalował tego programu ani go nie użył. Na korzyść Tomasza Szczypińskiego przemawiał też fakt, że oprócz wersji pirackiej miał legalną, rozszerzoną wersję programu.
- To dla mnie szczęśliwy dzień. Od początku wiedziałem, że taki będzie wyrok. Ten proces był tylko po to, by mi utrudnić życie, prokurator chciał ze mnie zrobić złodzieja, ale sprawiedliwość zwyciężyła mówił Tomasz Szczypiński. Wyrok nie jest prawomocny.
Prokuratura zapowiedziała złożenie wniosku o pisemne uzasadnienie wyroku, bowiem nie przekonały jej tzw. ustne motywy, które sąd przedstawił na wczorajszej rozprawie. Zdaniem prokuratora Pawła Bacy sąd nie ustosunkował się do innych dowodów, które świadczyły o tym, że Tomasz Szczypiński był świadomy faktu, że pobiera nielegalny program.
MAGDALENA STRZEBOŃSKA