2011-04-06
Decyzję o rozstaniu z Platformą Paweł Klimowicz ogłosił podczas debaty nad ustawą o OFE. Tłumaczył, że dość ma już głosowania zgodnie z partyjnymi instrukcjami w sprawach, w których ma inne zdanie. - Małopolska nie płacze - komentował wówczas Ireneusz Raś, szef małopolskiej PO. Raś dodał, że w każdym ugrupowaniu zdarza się "czarna owca" oraz tłumaczył, że Klimowicz spodziewał się, że nie będzie reprezentował Platformy w nadchodzących wyborach. Z kolei rzecznik klubu PO Krzysztof Tyszkiewicz komentował, że krakowski senator bał się ponownego startu do Senatu w związku z wprowadzeniem w wyborach okręgów jednomandatowych.
Rozmowa z Pawłem Klimowiczem
Magdalena Kursa: Co dalej? Czy teraz Polska jest Najważniejsza?
Paweł Klimowicz: Polska absolutnie! Ale jeśli pytanie brzmi, czy przenoszę się do PJN, czy jakiegoś innego ugrupowania, to zapewniam, że nie mam takiego zamiaru.
Dlaczego już nie PO?
- Miałem już dość głosowania wbrew sobie. Zapisywałem się przed 10 laty do partii liberalnej, a teraz Platforma przygotowywała coraz więcej ustaw ingerujących w życie obywateli, np. o podwyżce podatków. W 2005 roku jako samorządowiec lansowałem bon edukacyjny w Krakowie, jak teraz jako senator miałem głosować za ustawą o szkolnictwie wyższym, która przeczy tamtej idei? Za wyłamanie się i głosowanie zgodnie z własnym sumieniem naliczano w PO kary finansowe. Głosowanie za S7 skutkowało tysiącem złotych kary.
Za poparcie budowy obwodnicy Krakowa można ukarać parlamentarzystę z Krakowa tysiącem zł kary?
- Te pieniądze idą na nasz klub. W sumie za różne głosowania wbrew dyscyplinie klubowej narosło mi dobrych kilka tysięcy złotych kar. Nie zamierzam tego płacić. Płacą ci, którym zależy na przyszłości w PO i na miejscu na liście. Za budową krakowskiej części S7 z wszystkich krakowskich posłów głosował tylko Łukasz Gibała. Dostał tysiąc złotych kary. Zapłacił!
Kary za głosowanie w słusznej sprawie oburzają, ale przecież we wszystkich partiach istnieje dyscyplina głosowań.
- No tak. W Samoobronie podpisywali kiedyś nawet specjalne weksle... Może mam już dość polityki.
A może, jak twierdzą niektórzy, bał się pan konfrontacji wyborczej w jednomandatowych okręgach do Senatu?
- Bardzo zdenerwowały mnie te pomówienia... Może w takim razie wystartuję jako kandydat niezależny. Chętnie zmierzyłbym się w jednomandatowym okręgu z Ireneuszem Rasiem, szefem małopolskiej PO, który mógłby w ten sposób udowodnić swą siłę wyborczą.
W PO od dawna był pan na wewnętrznej emigracji. Nie pomagał pan w kampanii Stanisława Kracika.
- Rozczarowałem się jego postawą w trakcie powodzi. Sytuacja była tragiczna, miastu zagrażało zalanie, a nasz kandydat wykłócał się, czyje są wały. Ale w pracy parlamentarnej byłem aktywny, choć do mediów rzeczywiście się nie pchałem. Od początku mojej działalności politycznej walczyłem o pieniądze na modernizację szpitala dziecięcego w Prokocimiu. Pan premier podjął już w grudniu decyzję o przyznaniu na ten cel 200 mln zł. Widzę w tym swój ogromny wkład. Walczę też o budynek przy ul. Batorego 3 w Krakowie, gdzie mieszczą się ważne dla krakowian przychodnie. Poza tym dzięki mojej poprawce w uzdrowiskach nie wprowadzono rozległych stref, w których nie byłoby zasięgu telefonii komórkowych. Taki zapis pogrążyłby i tak już upadające polskie kurorty.
Startował pan, choć bez powodzenia, w ostatnich wyborach do rady dzielnicy, w której przewodniczącym był pana brat. Z jakiego powodu senator RP chciał być dodatkowo radnych dzielnicowym?
- Wiele osób tego nie rozumie, ale ja po prostu kocham Krowodrzę! To moja dzielnica, chętnie dla niej pracuję. Brałem pod uwagę, że za rok może nie będę już senatorem, wówczas mógłbym poświęcić więcej czasu właśnie dzielnicy.
Pana dawni najbliżsi koledzy partyjni - byli radni PO Sularz, Osmenda, Garda - współpracują dziś z Jackiem Majchrowskim. Skoro nie dzielnica, to może magistrat?
- Może... Wciąż jestem tam na urlopie bezpłatnym, który wziąłem przed laty, gdy po raz pierwszy zostałem radnym. Czeka na mnie stanowisko inspektora w wydziale edukacji. Ale nie tylko ja skorzystałem z urlopu bezpłatnego. Na posła Rasia czeka miejsce szefa kancelarii prezydenta, a na senatora Sepioła - pełnomocnika prezydenta ds. kultury. Może wszyscy spotkamy się u prezydenta Majchrowskiego.
Rozmawiała Magdalena Kursa