Prasa - szczegóły

2011-11-23

Młodzieżowe domy kultury w Krakowie mają rocznie otrzymywać ok. 12 mln zł. To połowa sumy, jaką dysponują dziś. Władze miasta przedstawiły szczegóły zapowiadanej reorganizacji placówek. Aby nie ucierpiały na niej dzieci, oszczędności zamierzają szukać w zatrudnieniu. Jeśli radni miasta poprą plan reformy, cięcia są nieuniknione.

- Młodzieżowe domy kultury zatrudniają dziś 272 pedagogów i 201 pracowników administracji obsługi. Taki stosunek etatów świadczy o źle wydatkowanych pieniądzach - stwierdziła na wczorajszej komisji edukacji Anna Okońska-Walkowicz, wiceprezydent Krakowa ds. edukacji. W jej opinii należy zlikwidować zbędne stanowiska dla osób prowadzących zajęcia z dwójką, trójką dzieci.

Dziś 11 MDK-ów działających w Krakowie utrzymuje się z 25 mln zł, z czego subwencja państwowa wynosi 5 mln zł. Resztę dopłaca gmina. Zgodnie z zapowiedziami wiceprezydent placówki miałyby przejąć i prowadzić organizacje pozarządowe. Oprócz subwencji miasto dołoży MDK-om 7,3 mln zł. W sumie na swoją działalność otrzymają więc 12,3 mln zł. W związku z tym na jednego uczestnika zajęć dyrektorzy będą mogli wydać ok. 60 zł, a nie jak dotychczas ok. 120 zł.

- To, że pieniędzy będzie dwa razy mniej, nie oznacza, że tylko połowa MDK-ów przetrwa. Planujemy przede wszystkim optymalizację kosztów - mówiła Okońska-Walkowicz. Przewiduje, że z oferty w niezmienionym kształcie będzie korzystać 2/3 aktualnej liczby uczestników.

- Większość MDK-ów ma swoje stowarzyszenia, które pozyskują dodatkowe dochody. Są też wpłaty na komitet rodzicielski - zaznaczyła Okońska-Walkowicz. Obecnych na komisji radnych miejskich i dyrektorów placówek zapewniła, że zmiany nie obciążą rodziców.

- Jeśli MDK-i staną się niepubliczne, nie ma szans, aby zajęcia pozostały bezpłatne - zauważyła Barbara Nowak, radna PiS. Agata Tatara (PiS) stwierdziła, że propozycje zmian to wbicie kija w mrowisko.

- Oszczędności trzeba szukać gdzie indziej. Nie poprę tych planów bez gwarancji, że nie straci na nich 15 tys. dzieci uczęszczających do MDK-ów - komentowała radna Teodozja Maliszewska (PO).

Opór od wielu dni stawiają też dyrektorzy MDK-ów. Boją się, że placówki nie przetrwają. - Reforma w tym kształcie nie ma sensu. Subwencję od państwa gwarantuje karta nauczyciela, a ta po zmianie ma przestać być podstawą zatrudnienia w MDK-ach - oburza się Ewa Różańska, dyrektor Staromiejskiego Centrum Kultury Młodzieży.

Magda Wrzos-Lubaś