Prasa - szczegóły

2011-12-05

Wyczuwalna jest już świąteczna atmosfera. Ludzie są dla siebie jacyś życzliwsi, nawet politycy. W ubiegłym tygodniu dwa razy zdarzyło się, że PiS chwaliło PO, a PO ciepło mówiło o PiS. Czy ktoś jeszcze przemówi ludzkim głosem?

Pierwszy cud miał miejsce w powiecie gorlickim. Kogóż to nie było na uroczystości oddania domów poszkodowanym przez ostatnią powódź w Siedliskach kolo Bobowej. Były szef MSWiA w poprzednim rządzie PO Jerzy Miller, wojewoda Stanisław Kracik (PO), senator Stanisław Kogut (PiS), posłanka Barbara Bartuś (PiS), o lokalnych działaczach i samorządowcach nie wspominając. I nie było narzekań, wzajemnego zarzucania sobie niegodziwości i nieudolności, licytowania się, który rząd działał sprawniej. Ten za premierostwa Jarosława Kaczyńskiego czy też Donalda Tuska.

Czy to sprawiła wyjątkowa chwila powrotu do normalnego życia ludzi, którym żywioł rok temu zabrał dobytek, czy też przedświąteczny czas. Może jedno i drugie. W każdym razie atmosfera była po ludzku życzliwa. Do tego stopnia, że zgromadzeni usłyszeli coś, czego po obelgach ostatnich kampanii nikt już usłyszeć nie powinien. Ale usłyszał. I to jak. Dobitnie i głośno). Bo tak zwykle przemawia senator Stanisław Kogut z PiS, były działacz kolejarskiej "Solidarności", namaszczony ostatnio przez samego prezesa Kaczyńskiego na wodza sądeckich struktur partyjnych, w miejsce ziobrysty Arkadiusza Mularczyka. I tak Stanisław Kogut z PiS podziękował Jerzemu Millerowi z rządu PO.

- Dziękuję panie ministrze za sprawne działanie. Te domy powstały ponad politycznymi podziałami, bo wszyscy współczuliśmy tym rodzinom - oświadczył senator Kogut. W podobnym tonie wypowiedziała się posłanka PiS Barbara Bartuś.

A jeszcze niedawno, podczas kampanii wyborczej, senator Kogut tak mówił o rządzie PO: "Zdrajcy, którzy powołują się na papieża. Papież apelował o ojczyznę, o Europę, gdzie jest tysiącletnia kultura, a nie liberałowie, którzy zagarnęli prawie cały świat, robiąc globalizację. (..) Sprawiedliwość na pewno przyjdzie. Choćby nawet po 70 następnych latach. Dlaczego 7 kwietnia było zabezpieczone po zęby, były monitory, radary? [7 kwietnia 2010 r. z wizytą w Smoleńsku byl premier Donald Tusk - przyp. red.]. I ta zmowa, na pewno musi być. Pan Bóg upomni się o te 96 niewinnych ofiar ludzkich".

Wystarczyło 70 dni, by senator przemówił bardziej ludzkim głosem.

Drugi cud wydarzył się w Krakowie, choć dotyczył Podhala. Do głównej siedziby PO w Małopolsce - mieszczącej się w hotelu pod Wawelem - Jagna Marczułajtis, świeżo wybrana posłanka PO, zaprosiła dwóch zagorzałych zwolenników IV Rzeczpospolitej związanych z PiS: byłego burmistrza Zakopanego Piotra Bąka i obecnego przewodniczącego miejskiej rady pod Tatrami Jerzego Zacharkę. I przyszli. Choć przecież lokal PO przy ul. Gertrudy większość członków PiS musi postrzegać w kategoriach jaskini złego lwa. A tu obaj panowie usiedli na tle logo Platformy Obywatelskiej i mówili tak samo jak posłanka tej partii. Żeby nie sprzedawać kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Dziękowali sobie wzajemnie za poparcie i obiecywali dalszą współpracę. Bez wyzwisk, oskarżeń o politykę białej flagi i zarzutów uczynienia z naszego kraju jakiegoś kondominium. Po prostu kultura polityczna z prawdziwego zdarzenia

Do świąt mamy jeszcze prawie trzy tygodnie. Aż trudno sobie wyobrazić, do jakich pojednań może dojść przez ten czas. A jakby tak europoseł Ziobro ucałował serdecznie w oba policzki, z najlepszymi życzeniami, posłankę Grodzką na opłatku u kardynała Dziwisza? Cuda, cuda ogłaszają!

Bartłomiej Kuraś