2012-03-01
Grupa radnych ma pomysł na to, jak w kilka lat rozwiązać problem złego stanu krakowskich dróg.
Grupa krakowskich radnych chce co roku przeznaczać na remonty dziurawych dróg 30 - 40 mln zł. Drogowcy są jak najbardziej za takim rozwiązaniem. Pytają tylko, dlaczego na bieżące utrzymanie dróg w tym roku jest trzy razy mniej pieniędzy i niedługo się one skończą.
A sytuacja na krakowskich drogach jest dramatyczna. Dobrego Pasterza, Igołomska, Klasztorna, Armii Krajowej, Bronowicka, Piastowska, Królowej Jadwigi, Kamieńskiego, most Kotlarski - jeszcze długo można wyliczać podziurawione ulice w naszym mieście. Służby drogowe ruszyły do akcji, ale przy takim wysypie dziur niedługo skończą się pieniądze na ich łatanie. Krakowian może więc czekać kolejny rok jazdy po wertepach. Mieszkańcy mają już dość tego problemu, który powtarza się każdej wiosny. Od lat nie mogą się jednak doczekać na jego rozwiązanie.
- Podnoszone są podatki dla mieszkańców, którzy powinni dostawać coś w zamian, także jeżeli chodzi o stan dróg. Zapewne każdy potwierdzi, że ich remonty są konieczne. Coroczne łatanie dziur nie wystarczy. Do problemu trzeba podejść kompleksowo. Proponujemy, aby drogi były remontowane poprzez nakładanie nawierzchni z dywanika asfaltowego. To bardziej skuteczny sposób. Powinny się na to znaleźć pieniądze. Wiem, że teraz na wszystko brakuje, ale przykładowo hala w Czyżynach powstaje. Trzeba zdecydować, czy remont dróg jest ważny, czy nie - mówi radny PO Wojciech Wojtowicz, przewodniczący Komisji Infrastruktury Rady Miasta Krakowa. Jest on inicjatorem projektu uchwały (podpisanego przez grupę radnych), w której ustala się kierunki działań dla prezydenta Krakowa, polegające na przygotowaniu harmonogramu remontów dróg w latach 2012 - 2015 oraz wskazaniu ich finansowania w poszczególnych latach. Radni sugerują również, aby w każdym roku budżetowym były dokonywane szczegółowe analizy potrzeb remontowych odcinków dróg publicznych w oparciu o inwentaryzację (w tym fotograficzną).
Zdaniem radnych, którzy podpisali się pod projektem, remonty dróg - poprzez nałożenie nawierzchni z dywanika asfaltowego na całej powierzchni remontowanego odcinka - pozwolą doprowadzić jezdnię do stanu odpowiadającego rozporządzeniu ministra transportu w tej sprawie. Sugerują także, że na wykonanie takich remontów w każdym roku powinno się przeznaczać od 30 do 40 mln zł. W uzasadnieniu zapisano: "Według obecnych cen, wynikających z przetargów w jednostkach pomocniczych gminy Kraków, za 1 mkw. remontowanej drogi: frezowanie wraz z wywiezieniem starej nawierzchni asfaltowej 5 - 6 cm, podniesienie studzienek, ułożenie nowej nawierzchni na siatce stabilizującej, to koszt za 1 mkw. ok. 140 zł (brutto). Wykonanie 1 km drogi o szerokości 3,5 metra to koszt około 0,5 mln zł. Zatem rocznie za 30 mln zł Kraków mógłby wyremontować ok. 60 km dróg o szerokości 3,5 m".
- Propozycja radnych to bardzo logiczne podejście do tematu. O to, aby było więcej pieniędzy na remonty dróg, zabiegamy każdego roku. Tymczasem w tym roku radni przegłosowali budżet, w którym na bieżące utrzymanie dróg przeznaczono 7 mln zł. To o 12,9 mln zł mniej niż w poprzednim roku. Kilka lat temu wyliczono, że na modernizację krakowskich ulic potrzeba około 700 mln zł - wylicza Jacek Bartlewicz, rzecznik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Dodaje, że wyliczenia, jakie znalazły się w uzasadnieniu projektu uchwały, można brać pod uwagę, jeżeli zniszczone drogi nie są pofałdowane i podłoże nie jest w rozsypce. Jego zdaniem w przypadku większego zniszczenia koszt napraw będzie większy. - Trzeba też pamiętać, że nałożenie dywanika asfaltowego nie rozwiąże do końca problemu. Potrzebne są całościowe remonty dróg - zaznacza Jacek Bartlewicz.
Piotr Tymczak