Prasa - szczegóły

2011-06-27

W najbliższą środę zapadnie decyzja, od której zależy stabilność finansowa Krakowa. Okaże się, jak naprawdę jesteśmy zadłużeni. Magistrat do tej pory nie robi jednak niczego, by na przyszłość uniknąć podobnej sytuacji - pisze Bartosz Piłat.

Z rozmów z urzędnikami magistratu oraz z ostatniej rozmowy z wiceprezydentem Krakowa Tadeuszem Trzmielem wynika, że władze gminy nie przygotowują na razie żadnego programu naprawczego dla miejskich finansów. - Kluczowa jest decyzja w sprawie naszego zadłużenia. Kolegium podejmie ją 29 czerwca, wtedy nasza sytuacja finansowa będzie jasna - zapowiadał prezydent Trzmiel. W naszym przekonaniu będzie ona przychylna miastu, więc będziemy mieć pieniądze na wszystko, co zaplanowaliśmy w tegorocznym budżecie.

Przypomnijmy. Regionalna Izba Obrachunkowa uznała, że dług Krakowa jest większy od oficjalnie podawanego o niemal 280 mln zł. To wynik podpisywania umów na inwestycje z odroczoną płatnością (np. za wykonane prace przy oddanym stadionie Cracovii płacimy do 2013 r.), które zostały uznane za formę kredytu. Miasto nie godzi się z taką oceną i odwołało się od opinii; specjalne kolegium podejmie w tej sprawie decyzję właśnie 29 czerwca.

Wypowiedź prezydenta Trzmiela świadczy jednak o pewnej beztrosce i braku mobilizacji wewnątrz magistratu, by przeprowadzić reformy zarządzania gminą i planowania jej wydatków oraz wpływów. Nawet jeśli opinia RIO w sprawie naszego długu zostałaby oddalona - a biorąc pod uwagę nieoficjalne wypowiedzi, jest to mało prawdopodobne; nasz dług może być najwyżej odrobinę mniejszy, niż ocenia RIO - nie można powiedzieć, że Kraków nie ma problemów finansowych.

W zeszłym roku na zapłacenie rachunków zabrakło miastu 60 mln zł - ich płatność przełożono więc na rok obecny. Aby zrealizować plany budżetowe przyjęte na ten rok, miasto musi wypuścić obligacje warte ok. 300 mln zl (jeśli opinia RIO zostanie podtrzymana. nie będziemy mogli zaciągnąć tego długu). Pieniądze te nie pójdą na inwestycje, tylko na spłatę starych długów; Kraków nie jest więc w najlepszej kondycji finansowej niezależnie od tego, czy jego dług liczą miejscy urzędnicy, czy RIO.

- Przyjęliśmy uchwalę dotyczącą zmiany zarządzania miejskimi finansami. Owszem, jej przygotowanie zostało sprowokowane obecnymi kłopotami z wypłacalnością Krakowa, ale jej wdrożenie jest konieczne niezależnie od tych problemów mówi Bogusław Kośmider, szef rady miasta z Platformy Obywatelskiej. Oczekujemy, że prezydent przedstawi nam plan działania dotyczący naprawy sytuacji. Co ważne, nie chcemy słyszeć jedynie o podwyżkach miejskich opłat i podatków przypomina.

PO spodziewa się także pokazania, jak miasto chce ograniczyć koszty funkcjonowania oraz jak zwiększy wpływy. Radni oczekują również, że prezydent pokaże im, że ktoś w magistracie panuje nad ogólnoeuropejską sytuacją finansową, od której uzależniona jest wysokość rat zaciągniętych już. kredytów. - Chodzi o to, by nie powtórzyła się historia złego przewalutowania naszych długów, która kosztowała nas dziesiątki milionów złotych tłumaczy Kośmider.

Prezydent z przedstawieniem i przygotowaniem programu czeka jednak na rozstrzygnięcie w sprawie decyzji RIO. Jeśli kolegium uzna, że nasz dług jest większy tylko o 70 mln zł wobec deklarowanego, władze miasta będą mogły odetchnąć, bo z pospinaniem finansów w tym roku nie będzie wielkich kłopotów. Nikt nie myśli jednak co zrobić, by w następnych latach problemy się nie powtórzyły. Nikt też nie planuje, jak działać, gdy decyzja w sprawie długu będzie niekorzystna. W wakacje Kraków może więc czekać finansowe trzęsienie ziemi.