2011-07-29
Fundacja XX. Czartoryskich pod kierownictwem nowego zarządu postanowiła wczoraj przedyskutować pomysły na nową ekspozycję kolekcji przy ul. św. Jana w Krakowie. I zwyciężyła... stara koncepcja!
Wczoraj dowiedzieliśmy się, jakie plany wobec przechowywanych w Krakowie zbiorów ma Fundacja XX. Czartoryskich. Zaczęło się od zaprezentowania wizualizacji pokazujących, jak po remoncie wyglądać będą wnętrza gmachu przy ul. św. Jana, czyli tam, gdzie dotąd prezentowane były zbiory fundacji. Z 930 do 1135 m- zwiększy się przestrzeń ekspozycyjna, znakiem zmian ma być dziedziniec przykryty sufitem ze szkła Tak przynajmniej zakłada projekt biura Lewicki Łatak.
To projekt w wielu punktach bardzo ciekawy, choć nie brak mu mankamentów. Trzeba pamiętać, że to przestrzeń historyczna, więc niektóre zaproponowane zmiany nic wchodzą w grę tłumaczył dr Zbigniew Beiersdorf, wykładowca UJ, specjalista od zabytkowej architektury i konserwacji.
Zofia Gołubiew, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, opiekuna merytorycznego zbiorów fundacji, jako ramy dla dyskusji o nowej ekspozycji zaproponowała takie hasła, jak "pomnik kolekcjonerstwa", "lekcja historii", "podkreślenie związków zbiorów z rodziną Czartoryskich", "utrzymanie atmosfery prywatnego domu".
Prof. Zdzisław Żygulski jun., wieloletni pracownik Muzeum XX. Czartoryskich i twórca dotychczasowej ekspozycji, apelował, by to miejsce nie utraciło swojego wyjątkowego charakteru. - Chciałbym podkreślić, że to miejsce ma aurę. Dlaczego chciano zmieniać poprzednią wystawę stałą, opartą na podziale sal na epokę Jagiellonów, Sobieskiego, Sasów? Trzeba tylko dokończyć plan z 1972 roku, stworzyć salę Konstytucji 3 maja i salę bohaterów narodowych, jak Józef ks. Poniatowski i Tadeusz Kościuszko. Przecież dotychczasowa ekspozycja nawiązywała do sposobu prezentacji dziel z Puław, z roku 1801, z czasów Izabelli Czartoryskiej, twórczyni tych zbiorów tłumaczył prof. Żygulski. Dodał także, że wbrew twierdzeniom poprzedniego zarządu nie może być mowy o dzieleniu czy sprzedawaniu kolekcji.
Większość autorytetów w dziedzinie muzealnictwa zwracała uwagę na fakt, że podstawą przyszłej ekspozycji powinna być dotychczasowa wystawa stałą zaprojektowana przez prof. Żygulskiego. - Dziś, po 20 latach zachwytów technologiami, obserwujemy powrót do muzeum sentymentalnego. Niech Muzeum XX. Czartoryskich takie będzie - mówiła prof. Dorota Folga Januszewska
A Kazimierz Barczyk, przewodniczący Sejmiku Województwa Małopolskiego, i Stanisław Dziedzic, dyrektor Wydziału Kultury UM Krakowa, obiecali pomoc w poszukiwaniu i finansowaniu dodatkowego miejsca dla muzeum.
ŁUKASZ GAZUR
NASZ KOMENTARZ
Dyskusja ta jest konieczna. Rozmawiamy o zbiorach niezwykle cennych dla naszej historii i państwowości. W dobie rozbiorów Świątynia Sybilli była narodową arką, niosącą pamięć przeszłości. I tak powinno pozostać. Ale powiem rzecz niepopularną - nie wiem, czy wystarczą siły narodowe, by to muzeum miało należną mu rangę. Brakuje w kraju kuratorów sztuki dawnej, którzy z wizją prezentowaliby polską historię. Nie potrafimy ani w Polsce, ani na świecie sprzedać sarmatyzmu, "Złotego Wieku" Jagiellonów czy sukcesów Jana III Sobieskiego. Choć ekspozycja, która wyszła spod ręki prof. Zdzisława Żygulskiego jun., dziś jest już sama w sobie zabytkiem wymagającym ochrony, trzeba spojrzeć w dzień dzisiejszy. Te zbiory zapoczątkowały narodziny idei muzeów narodowych w naszej części Europy. To musi być w tej ekspozycji zaznaczone. Podobnie jak musi być widoczny charakter miejsca, czyli prywatne wnętrze. Tak wygląda choćby Frick Collection w Nowym Jorku, z "Lisowczykiem" Rembrandta nad kominkiem.
ŁUKASZ GAZUR