2012-02-09
Trzy szkoły i jedno przedszkole znikną z edukacyjnej mapy Krakowa - tak zadecydowali w środę radni. To niewiele, biorąc pod uwagę, że szkół mamy ponad 500, a urzędnicy planowali zamknąć dziewięć z nich.
- Czy jestem zadowolona? Nie za bardzo. To były najpilniejsze projekty zmian. Przez ostatnie miesiące przekonywaliśmy radnych, że są konieczne, a oni pomimo naszych racjonalnych argumentów podjęli decyzję o zostawieniu szkół, które według mnie nie mają racji bytu - powiedziała po sesji szefowa wydziału edukacji Anna Korfel-Jasińska.
Racji bytu według niej nie mają przede wszystkim dwa ocalone przez radnych licea ogólnokształcące. Zostały przeznaczone do zamknięcia m.in. dlatego, że są jednymi z droższych w utrzymaniu szkół w mieście, a liczba uczniów z roku na rok w nich maleje. Co więcej, licea te mają bardzo słabe wyniki nauczania, a wyniki matury plasują je w samym ogonie szkół. Do niedawna - póki Kraków nie ustalił pułapu punktów od którego uczeń może się starać o przyjęcie do liceum - szkoły te przyjmowały kandydatów, którzy na 200 możliwych do zdobycia punktów uzyskiwali ich po... 30!
- Tacy uczniowie powinni trafiać do szkół zawodowych. Przyjmowanie ich do liceów ogólnokształcących jest nieuczciwe w stosunku do nich. Połowa nie zdaje matury i stoją potem w kolejce po zasiłek - mówiła Korfel-Jasińska.
W środę pod młotek poszły: Gimnazjum nr 31, Gimnazjum nr 3 i Przedszkole nr 114. Zespół Szkół Ekonomicznych nr 2 przestanie istnieć w 2015 roku. Wtedy szkołę tę skończą wszyscy chodzący do niej obecnie uczniowie. Radni zdecydowali też o przekazaniu Zespołu Szkół Specjalnych nr 9 w ręce Fundacji "Bona Fide" (prosiła o to sama dyrektorka). Ocalały: Gimnazjum nr 14, licea nr XXIX i XXXI, Zespół Szkół Mechanicznych nr 4 oraz Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy nr 5.
Odpowiedzialna za edukację wiceprezydent Anna Okońska-Walkowicz podziękowała radnym, że nie głosowali za zostawieniem "przy życiu" wszystkich szkół. A istniało takie prawdopodobieństwo. Radni, do których chodziły "po kolędzie" wycieczki rodziców i nauczycieli z planowanych do likwidacji placówek, zarzucali miastu, że reorganizacja sieci szkół została źle przygotowana, a dane znajdujące się w projektach uchwał likwidacyjnych odbiegają od rzeczywistości przedstawianej im przez dyrektorów.
- W Krakowie trzeba zlikwidować 40 szkół, ale nie mam przekonania, że akurat te, które znalazły się na liście ułożonej przez urzędników - mówiła jeszcze w środę na sesji Marta Patena (PO).
Korfel-Jasińska o zarzutach co do źle przygotowanych uchwał mówi: - To pomówienia. Dokumenty przygotowywaliśmy bardzo rzetelnie. Wszystkie informacje o szkołach braliśmy z Systemu Informacji Oświatowej, do których dane wprowadzają sami ich dyrektorzy.
Środowa sesja to dopiero pierwszy krok w kierunku zmian w krakowskiej edukacji. Już dziś urzędnicy rozpoczynają prace nad projektami tworzenia zespołów szkół (łączone mają być przede wszystkim gimnazja z liceami). Plany zostaną przedstawione radnym pod koniec marca. W wyniku zmian miasto będzie mogło zaoszczędzić na zwalnianych budynkach oraz dyrektorskich etatach. Wiceprezydent zapowiada też kolejne likwidacje. Te miały przynieść miastu 26 mln zł oszczędności. Już wiadomo, że nie przyniosą.
**********
Komentarz. Mieć ciastko i zjeść ciastko
W ciągu ostatnich sześciu lat liczba uczniów w Krakowie spadła o 16 tys. To tak, jakby zamknąć 32 duże szkoły. Tyle że Kraków od tamtego czasu zamknął zaledwie kilka. Dlatego dobrze się stało, że radni zagłosowali wczoraj za likwidacjami. Zamknięcie trzech szkół i jednego przedszkola to jednak za mało. Kraków potrzebuje bardziej zdecydowanych ruchów, by zrobić porządek na edukacyjnej mapie. Potrzebuje, bo mamy niż demograficzny i kryzys finansowy.
Tymczasem wśród głosujących radnych byli i tacy, którzy sprzeciwili się wszystkim likwidacjom. Ci sami oburzają się, że budżety szkół są w tym roku drastycznie małe.
Są małe między innymi dlatego, że miasto - na podstawie ich decyzji - musi utrzymywać na poły puste placówki, po których hula wiatr. Narzekanie na sytuację finansową w oświacie przy jednoczesnym sprzeciwie wobec zamykania jakichkolwiek szkół to karkołomna postawa. Nie można bowiem mieć ciastko i zjeść ciastko.
Radzę to rozważyć przy kolejnym podejmowaniu decyzji. Jeśli radni zamkną oczy na realną sytuację i nadal będą udawać, że edukacja jest wyspą, której prawa ekonomii nie powinny się imać, sytuacja w krakowskich szkołach dopiero zrobi się niestrawna.
Olga Szpunar