Prasa - szczegóły

2012-03-20

Wzywający do niepłacenia podatków w Krakowie popełniają duże głupstwo. Gdy nie zapłacą, stracą prawo do żądania zmian na swoim osiedlu. Czy mają więc potulnie płacić? Broń Boże. Niech zmuszą miasto do działania - w ich rękach jest los milionów złotych.

Nie zbudowali mi tramwaju, chodnika, ulicy, nie dorzucą więcej autobusów, nie dam im swoich pieniędzy, niech będzie jeszcze gorzej. Tak można podsumować akcję niektórych mieszkańców Górki Narodowej, wzywających do niepłacenia podatku w Krakowie. Ale to bezmyślny szantaż - nie płacąc ich, odbieracie sobie prawo do decydowania o losach swego osiedla.

Zmuście prezydenta do działania

Ludzie z rejonu Górki Narodowej nie zaliczali się do tej pory do nadzwyczaj aktywnych. W wyborach do rady miasta i prezydenta Krakowa głos oddało tam tylko 40 proc. z uprawnionych - to mniej o cztery proc. od średniej krakowskiej frekwencji. Co więcej, na listach wyborczych znajduje się tam ok. 4 tys. dorosłych ludzi - realna ich liczba jest zapewne wielokrotnie wyższa. Jeśli nie są na listach wyborczych, to zapewne nie płacą również podatków.

Protest w Górce pokazuje, że mieszkańcy nie chcą płacić podatków potulnie jak baranki i czekać na łaskę władz miasta. Słusznie. Decydując o podatkach, mają realną władzę. Każdy z nich mógłby oddawać średnio 1,5 tys. zł rocznie dla miasta. Kiedy uzbiera się tych osób tysiąc, będzie to już 1,5 mln zł, a za to można znacznie zwiększyć częstotliwość odjazdu autobusów. Mieszkańcy Górki powinni więc zagonić radnych ze swojej dzielnicy do roboty. Niech do ostatnich dni kwietnia przekonują do płacenia podatku w Krakowie. Jednocześnie niech zbierają podpisy pod petycją do prezydenta Jacka Majchrowskiego, w której w zamian za podatki nowi podatnicy zażądają konkretnych działań w dzielnicy. Gdy radni się nie zaangażują, mieszkańcy będą mieli pretekst do wyboru nowych. A gdy prezydent nie przyjmie petycji lub nie dotrzyma obietnicy, będą wiedzieli, jak zagłosować.

Przypomnieli sobie w kryzysie

Mieszkańców Górki można krytykować, wskazując (jak czynią to niektórzy internauci), że sami wybrali miejsce do mieszkania, bez dobrego dojazdu, bez infrastruktury. Tyle że zgodę na te budynki wydali urzędnicy, którzy powinni znać konsekwencje swych decyzji.

Problem Górki wynikający z braku planów zagospodarowania nie jest, niestety, jedynym w Krakowie. Jeszcze większą odpowiedzialnością można obarczyć władze miasta o brak inwestycji w chodniki, drogi, komunikację. Źle prowadzony portfel miejskich wydatków doprowadził do olbrzymiego kryzysu finansowego w Krakowie. Gminy nie stać nawet na łatanie dziur na ulicach. Nie przypadkiem właśnie dopiero teraz prezydent Krakowa posłuchał radnych miasta, by walczyć o podatki osób tu niezameldowanych. Jeśli je zdobędzie, może zyskać pieniądze na zasypanie dziury budżetowej. Gdyby wszyscy ze 150 tys. niezameldowanych mieszkańców Krakowa zmienili w tym roku miejsce płacenia podatków, uratowaliby miasto, wpłacając ok. 200 mln zł do kasy miasta; a tyle mniej więcej brakuje.

Radni do roboty

Akcja namawiająca do niepłacenia podatków w Krakowie świadczy, że mieszkańcy mają dość ignorowania ich potrzeb. Być może to dowód powolnych narodzin społeczeństwa obywatelskiego.

Radni miejscy i dzielnicowi, weźcie się więc do roboty, zamiast załamywać ręce, że gdy ledwo ruszyła kampania nakłaniająca do płacenia podatków w Krakowie, ktoś chce ją popsuć. Wraz z członkami waszych partii ścigajcie się o to, kto przekona większą liczbę osób do płacenia w Krakowie podatków. Idźcie do biurowców, gdzie z pewnością pracują tysiące młodych ludzi pochodzących spoza Krakowa. Wyjaśnijcie im, co tracą, oddając swój PIT setki kilometrów stąd.

Prawdziwą marchewką mogą być tu ekstra pieniądze dla dzielnicy, która przyniesie miastu najwięcej nowych podatników. Jeśli zagwarantujecie uchwałą czy nawet polityczną deklaracją, że w przyszłym roku taka dzielnica dostanie dodatkowe np. 5 mln zł na chodniki czy przedszkola, w łatwy sposób pokażecie, ile warte są uiszczane tu podatki. A za trzy lata będziecie mogli się chwalić w kampanii wyborczej ilością przyciągniętych dla miasta pieniędzy.

Radni, zróbcie coś razem z mieszkańcami dla Krakowa! Wytłumaczcie im, że nie płacąc podatków, podpisują wyrok na swoją okolicę. Planowana przez Kraków linia tramwajowa do Górki Narodowej nie powstanie wtedy za kilka lat, ale za kilkanaście. Takich przykładów można mnożyć w każdym rejonie miasta.

Ja przekonałem wczoraj dwie osoby.

Bartosz Piłat