Prasa - szczegóły

2011-05-19

Wojciech Szafrański jest dyrektorem Szpitala Powiatowego w Bochni od blisko ośmiu lat. Od marca tego roku pełni także funkcję prezesa Szpitala Specjalistycznego im. Ludwika Rydygiera, jednego z największych w województwie. Sam zainteresowany nie widzi w tym nic dziwnego i zapewnia, że świetnie sobie radzi na obu stanowiskach.

- Nie przeszkadza mi to w zarządzaniu obiema placówkami. Jest trudno, ale sobie radzę - zapewnia dyrektor-prezes Szafrański i twierdzi, że jest to sytuacja przejściowa i potrwa najwyżej do czerwca.

W krakowskim szpitalu im. Rydygiera udało nam się ustalić, że prezes bywa w pracy tylko co drugi dzień.

- Ciężko będzie nam umówić spotkanie z panem Szafrańskim, ponieważ dzieli swój czas między dwie placówki - tłumaczy pracownica sekretariatu krakowskiego szpitala.

Podobna sytuacja jest w bocheńskiej placówce. - Dyrektor Szafrański będzie dopiero w piątek, wtedy proszę zadzwonić. Pan Szafrański ma bardzo dużo obowiązków-przekonywała nas wczoraj sekretarka szpitala w Bochni.

Jacek Pająk, starosta bocheński, który sprawuje nadzór nad bocheńskim szpitalem, cieszy się z podwójnego stanowiska Szafrańskiego. - Dyrektor jest na bieżąco rozliczany ze swoich zadań i projektów, które są przez niego świetnie realizowane. Co więcej, zauważam pozytywny przepływ wiedzy i doświadczenia między dwoma szpitalami - zapewnia starosta.

Nieco więcej obaw ma Marek Sowa, marszałek województwa małopolskiego, który nadzoruje działalność krakowskiej placówki. Zauważa, że taka sytuacja nie może trwać wiecznie.

- Dyrektor będzie zatrudniony w dwóch placówkach tylko do końca czerwca - zapewnia Sowa. Taka sytuacja jest niedopuszczalna. Została ona wymuszona przez odejście poprzedniego dyrektora Szpitala im. Rydygiera. Na pewno wkrótce się to zmieni.

Dyrektor Szafrański, pracując w dwóch szpitalach, dostaje dwie wypłaty. W bocheńskiej placówce zarabia około 12 tysięcy złotych, czyli cztery wielokrotności średniej krajowej wypłaty, która wynosi około 3300 złotych.

Ile dokładnie? Niestety, przez cały wczorajszy dzień, nie umieli tego sprawdzić pracownicy bocheńskiego starostwa powiatowego. - Nie gromadzimy takich informacji. A księgowa nie dała rady tego ustalić - tłumaczy Katarzyna Kępa Hamuda z biura prasowego starostwa w Bochni.

Problemy z ustaleniem wynagrodzenia Szafrańskiego miało także biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego. Zgodnie z ustawą kominową w krakowskim szpitalu Szafrański może zarobić sześciokrotność średniego wynagrodzenia, czyli ok. 18 tys. zł. Teoretycznie miesięcznie może więc dostawać nawet 30 tys. złotych.

Sam zainteresowany odmówił podania zarobków, chociaż jako szef publicznej placówki ma taki obowiązek. - Dostaję tyle, ile przewidują przepisy, nic ponadto, ale to moja sprawa - ucina podwójny dyrektor.

Magdalena Jadach