Prasa - szczegóły

2011-04-29

Dzwonią, jeżdżą i tankują za pieniądze podatnika. Małopolscy posłowie rozliczyli się z zeszłorocznych wydatków za swoje biura poselskie. Jedni oszczędzają, inni szastają kasą na lewo i prawo.

Każdy parlamentarzysta otrzymuje z Kancelarii Sejmu miesięczny ryczałt w wysokości 11 tys. 150 zł. Niepełnosprawni posłowie mają do dyspozycji dodatkowo 25 proc. tej kwoty. Ryczałt jest naliczany od momentu zarejestrowania biura poselskiego.

Rekordzistką Małopolski jest posłanka PiS Barbara Marianowska. Z powodu niepełnosprawności otrzymuje jednak wyższy ryczałt i udało jej się zmieścić w przyznanej kwocie. Nie będzie musiała dopłacać z własnej kieszeni.

Sporo dopłaci za to Andrzej Gut-Mostowy. Poseł PO jako jeden z nielicznych parlamentarzystów w Polsce przekroczył dostępny limit, i to aż o ponad 22 proc. Z własnej kieszeni dopłaci prawie 30 tys. zł.

- Jestem jedynym posłem PO na Podhalu i mam dużo pracy - tłumaczy Gut-Mostowy. - Co roku nie udaje mi się zmieścić w przyznanej kwocie - wyznaje szczerze. Poseł nie pobiera jednak miesięcznej pensji (ok. 10 tys. zł), więc w rezultacie jeden z małopolskich rekordzistów nie kosztuje Skarbu Państwa aż tak dużo.

Najbardziej oszczędnym posłem Małopolski po raz kolejny okazał się Marek Polak z PiS. Wydał niewiele ponad połowę przyznanych środków. A miał ich dużo (prawie 200 tys.), bo zaoszczędził w poprzednich latach. Niewykorzystane środki przechodzą bowiem na kolejny rok. - Środki publiczne należy szanować - uważa Polak. - Na wielu rzeczach da się zaoszczędzić i nie widzę powodu, by wydawać więcej, niż to konieczne - mówi poseł PiS i zapewnia, że mimo cięcia kosztów nie cierpi na tym jego skuteczność ani pracownicy. - Biura też mam dobrze wyposażone.

Rekord w rozmowach przez telefon pobił w 2010 r. poseł PSL z Limanowej Bronisław Dutka. Telekomunikacji w ciągu roku zapłacił 23 tys. zł i zdeklasował tą kwotą swoich małopolskich kolegów, którzy rzadko przekraczają sumę 10 tys.

Natomiast najbardziej oczytanym posłem Małopolski okazał się Wiesław Janczyk z PiS. Na materiały biurowe, prasę i książki wydał ponad 25 tys. zł.

- Prenumerowałem za te pieniądze prasę, kupowałem papier, tonery do drukarek, drukowałem materiały dla wyborców - wyjaśnia poseł i dodaje, że wśród tych wydatków jest także prenumerata "Gazety Krakowskiej".

W wydatkach na biura poselskie figuruje jeszcze kategoria "inne". Kryje się pod nią wszystko, co nie pasuje do pozostałych kategorii. Najwyższą kwotę wpisał w tej rubryce Janusz Chwierut z PO (ponad 21 tys. zł).

- To były m.in. życzenia świąteczne dla wyborców w prasie f telewizji internetowej - mówi Chwierut.

Magdalena Stokłosa