2011-07-28
Po co Krakowowi dzielnice? Skoro okazało się, że nie mają żadnego obowiązku odpowiadać na skargi, wnioski czy petycje mieszkańców?
- Tak nie powinno być. Dzielnice mają ważne kompetencje, odpowiadają np. za remonty szkół czy chodników. Tymczasem mieszkaniec, który pisze skargę czy chce zainterweniować w sprawie dziurawej drogi, wcale nie musi się doczekać odpowiedzi - mówi Ireneusz Kowalkowski, były radny dzielnicy IV.
Wyjaśnia, że praktyka zależy tylko i wyłącznie od dobrej woli przewodniczących dzielnic - część z nich odpowiada na listy mieszkańców, część nie.
Zupełnie inaczej jest w Warszawie - tamtejsze dzielnice (dawniej gminy) nawet zachęcają mieszkańców do korespondencji - formularze wniosków można znaleźć na stronach internetowych.
Pod wpływem rozmów z krakowianami Kowalkowski napisał do premiera prośbę o interpretację prawną, czy dzielnice muszą odpowiadać na petycje i skargi mieszkańców. Poprzez prawników wojewody małopolskiego otrzymał odpowiedź, że nie mają takiego obowiązku, bo są organami pomocniczymi samorządu terytorialnego.
- Bardzo mnie to dziwi. Przecież zgodnie z konstytucją każdy ma prawo składać skargi do organów władzy publicznej. A radnych dzielnicowych wybieramy w wyborach - komentuje Kowalkowski.
Tymczasem krakowscy radni przygotowują uchwałę, która zakłada zwiększenie budżetu dzielnic (do 4 proc. dochodów własnych miasta), a także ich kompetencji. Mają zajmować się przedszkolami, szkołami podstawowymi, gimnazjami, drogami lokalnymi, parkami, skwerami, osiedlową infrastrukturą sportową i rekreacyjną. Dominik Jaśkowiec, radny miejski (PO), który odpowiada za reformę dzielnic, przyznaje, że miasto nie może nakazać przewodniczącym dzielnic, by odpowiadali mieszkańcom.
- To kwestia prawa ogólnopolskiego. Stosowna ustawa powstaje w Kancelarii Prezydenta RP - jej projekt ma być gotowy w październiku - mówi Jaśkowiec, który w przeszłości był przewodniczącym dzielnicy III. - Sam starałem się nie pozostawiać korespondencji mieszkańców bez odpowiedzi. Krakowianie piszą najczęściej w sprawie dziur w chodnikach czy hałasu - mówi Jaśkowiec.
Kraków podzielony jest na 18 dzielnic. Ich przewodniczący zarabiają tyle, co radni miejscy, czyli 2600 zi netto.
Magdalena Kursa