2011-06-06
- Obawiam się, że Kraków może stracić płynność finansową - ostrzega Grzegorz Stawowy, szef rządzącego w radzie miasta klubu Platformy Obywatelskiej.
Miasto nie może wziąć 300 mln zł kredytu na spłatę starych długów, bo rozporządzenie ministra finansów radykalnie ograniczyło możliwość zadłużania się gmin. W tej sytuacji urzędnicy muszą należności spłacać z pieniędzy przeznaczonych na bieżące wydatki. W rezultacie brakuje już 13 mln zł na dotowanie szkół i ok. 30 mln na komunikację miejską. Sytuacja stała się na tyle poważna, że planowane inwestycje mogą się nie rozpocząć, a dziury w ulicach pozostaną niezałatane.
- Prezydent miał czas, żeby przygotować miasto na zmianę przepisów -zauważa Stawowy i przypomina, że gmina korespondowała w tej sprawie z ministerstwem już od 2008 r.
Jacek Majchrowski stara się ratować sytuację. Domaga się od swoich urzędników obcięcia wydatków o 10 proc., renegocjowania zawartych w umowach terminów spłat, a nawet wstrzymania wykonania niektórych z nich. - A jeszcze w połowie maja twierdził, że wszystko z miejską kasą jest w porządku - zauważa Stawowy.
Regionalna Izba Obrachunkowa zarzuciła gminie, że plany zaciągnięcia nowego kredytu kłócą się z nowymi przepisami. Prezydent chce je jednak zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego, a od decyzji RIO już się odwołał. Jeśli jednak nic nie wskóra, będzie spory problem, bo cięcia wydatków nie pokryją wyrwy w miejskim budżecie.
K. Ponikowska, P. Rąpalski