Prasa - szczegóły

2011-05-25

Łazienka w Hiltonie kontra betonowa studnia, w której topimy pieniądze - tak wypada porównanie aren piłkarskich Legii i Wisły.

Prawdziwy krakus cierpi, gdy w jakiejś dziedzinie wychodzi na jaw wyższość Warszawy, ale w wypadku stadionów Wisły i Legii fakty są bezlitosne. Stolica ukończyła i otwarła obiekt Legii. Cieszy oko nowoczesną architekturą, a piłkarze wygrali już na nim pierwszy mecz. I to z Wisłą Kraków, której stadion, mimo że miał być gotowy wcześniej od tego w stolicy, ciągle jest w budowie. Potrwa ona prawdopodobnie aż do sierpnia, a koszty znów mogą wzrosnąć nawet o 18 mln zł.

Arena Legii już jest tańsza od stadionu Wisły o 54 mln zł. Zbudowana została w 2,5 roku. Stadion jest bardziej funkcjonalny i ładniejszy. Beton na Legii wydaje się być "łazienkowy", a nie szary i poplamiony jak na Wiśle.

Najgorsze jednak jest to, że prace przy Reymonta trwają od listopada 2004 i końca nie widać. W przeciwieństwie do fuszerek nadal brakuje zabezpieczeń pożarowych. Tymczasem stadion miał być gotowy w lipcu ub. roku. - Główną przyczyną opóźnienia jest to, że nie rozpisano konkursu na projekt całego obiektu i jego wykonanie, tylko robi się wszystko po kawałku - mówi radny PO Grzegorz Stawowy.

Wiślacka arena planowana była na ok. 22 tys. miejsc, ale w 2007 r. Polsce i Ukrainie przyznano prawo organizacji Euro 2012. Szukając szansy na dołączenie do grona miast gospodarzy mistrzostw Kraków postanowił podnieść pojemność stadionu do 34 tys. kibiców. Ponieważ część nowego obiektu już stała, zdecydowano się dostawiać trybunę po trybunie i to był początek kłopotów: sporów wykonawcy z projektantem, fuszerek i rosnących kosztów.

Legia od początku miała inżyniera kontraktu, który zainkasował niemało - 3 mln zł. Kosztował sporo, ale uniknięto błędów i opóźnień, co w sumie pozwoliło zaoszczędzić. Kraków też miał taką firmę, ale efektów nie widać.

Piotr Rąpalski