Prasa - szczegóły

2012-01-07

Czy stacje bazowe telefonii komórkowej są szkodliwe? A może nie mają wpływu na zdrowie? Kilkudziesięciu radnych, mieszkańców okolic stacji i ekspertów niemal cztery godziny dyskutowało o tym podczas komisji innowacji rady miasta. Atmosfera była gorąca. Efekt? Radni przygotują rezolucję do parlamentu, by posłowie zmienili przepisy regulujące lokalizowanie inwestycji telekomunikacyjnych.

Podczas spotkania w komisji starli się naukowcy z katedry telekomunikacji Akademii Górniczo-Hutniczej i mieszkańcy, którzy za oknem mają stacje bazowe. - Telefon komórkowy jest znacznie bardziej szkodliwy dla zdrowia niż stacja. Promieniowanie elektromagnetyczne, które ona emituje, jest niewielkie i dużo poniżej polskich surowych norm - argumentował dr Michał Węgrowski.

- Ale ta norma dotyczy tylko tzw. efektu termicznego, czyli podgrzania ludzkiego ciała. Nie bierze w ogóle pod uwagę efektu biologicznego, czyli wpływu na zdrowie człowieka - ripostował Paweł Wypychowski współpracujący ze stowarzyszeniem Nasze Bielany.

Mieszkańcy Bielan mogliby dużo powiedzieć o tzw. efekcie biologicznym. - Moja dwuletnia córka gdy była w domu stojącym 30 metrów od stacji, miała ciągle podwyższoną temperaturę, wymiotowała. Te objawy znikały, gdy wychodziła z domu. Z dorosłymi było podobnie - opowiadała Barbara Gałdzińska-Calik z Naszych Bielan.

Przyszli też mieszkańcy Woli Justowskiej, Krowoderskich Zuchów, Zabierzowa i Widomej. Tam ludzie od kilku miesięcy blokują wjazd operatora na teren budowy stacji. Podczas spotkania podkreślali, że urzędnicy, którzy wydają pozwolenia na budowę stacji, nie znają się na tej materii i akceptują bez zmrużenia oka błędne założenia projektu.

Biegły sądowy z dziedziny telefonii bezprzewodowej mówił, jak niechlujnie jest sporządzana dokumentacja takich inwestycji. - To powoduje, że pomiary promieniowania są niepewne, a błąd może sięgać 100 proc. - podkreślał Jerzy Gremba.

Radni zdecydowali, że spiszą te problemy (m.in. dotyczące normy dla efektu promieniowania na ludzkie zdrowie) i przekażą je posłom, by zostały uwzględnione w przepisach.

Marta Paluch