2012-03-13
Przyzwyczailiśmy się, że do rządu garną się wszyscy. Udają wyniosłe panienki, o których rękę trzeba się wytrwale starać, ale przy pierwszej nadarzającej się okazji idą za mąż. Choćby nie wiem jak brzydki był pan młody. I jak mało atrakcyjny resort z ministerialną teką.
Jarosław Gowin ani panną na wydaniu nie był, ani z ambicjami politycznymi nigdy się nie krył. Nigdy też - za mojej pamięci - nikomu na wyższym stanowisku się nie podlizywał. A obowiązujące w aktualnie obejmującej go partii poglądy nie paraliżowały ani jego intelektu, ani tym bardziej zdania. Gdy publiczność usłyszała, że w odnowionym rządzie Tuska obejmie resort sprawiedliwości, zareagowano zdziwieniem, a nawet spekulowano, iż to sprytny kaganiec nałożony na niebezpiecznie prawicowego polityka w liberalnej formacji. Nie spodziewano się po Gowinie zbyt liberalnej postawy. Zresztą czy krakauer może być liberałem?
Trudno więc nie dziwić się, że właśnie Gowin wziął sobie na plecy reformę deregulacji dostępu do zawodów. W Polsce jest 380 profesji, których wykonywanie obwarowane jest całą gamą progów. Reforma Gowina prawdopodobnie uwolni około dwustu. To zmiana rewolucyjna. Przeciwnicy (głównie wąskie grupy zawodowe) zrobią wszystko, aby "swój" zawód z listy uwolnień skreślić. Oskarżają rząd, premiera i Gowina o grzebanie przy sprawie pod dyktando UE (zwykle w jej krajach zawodów takich jest 150-200). Drugim nurtem krytyki jest twierdzenie, iż chodzi o statystyczne sztuczki, które na krótką metę poprawią dane o bezrobociu. Trzecim kanałem krytyki sączą się strachy o niekompetentnych aptekarzach, którzy nas uśmiercą, lub przewodnikach turystycznych, którzy będą uczyć nie takiej jak trzeba historii.
No to łatwo Gowin mieć nie będzie... Już opozycja się o to postara! A będzie zabawne, gdy SLD i Ruch Palikota deregulacji dadzą weto. Nie zazdroszczę ministrowi tego, co usłyszy od grup środowiskowych. Oczywiste jest, że każda koteria (nie chcę by brzmiało to pejoratywnie, ale lepszego słowa nie znajduję) będzie chciała bronić się przed lawinową konkurencją. Natomiast my - obywatele i usługobiorcy - tylko możemy skorzystać. Zaryzykuję więc niewiele, przewidując, że wrogów Gowinowi przybędzie, ale głosów w następnych wyborach będzie miał jeszcze więcej. Dlaczego?
Bo jak każdy Polak uważam, że po Krakowie umiem oprowadzać wycieczki nie gorzej niż licencjonowani przewodnicy. Wakacje kajakowe też zorganizuję i poprowadzę lepiej niż uprawnieni fachowcy. Architektem będę niezgorszym, bo wyobraźnię i gust mam. Apteka? Proszę uprzejmie! Porady prawne? Jestem! Pośrednik w handlu nieruchomościami? Z przyjemnością za 1 góra 2 procent! Psychoterapeuta? No, mówcie mi jeszcze! Broker? Nie założę się, że wiem o co chodzi, ale wchodzę w to i jeszcze syna wciągnę - czuję w tym słowie zapach pieniędzy! Taksówkarz? Oj tam, oj tam... mam GPS! Trener sportowy? Przecież każdy będzie lepszy od 14 ostatnich trenerów Cracovii!
Panie ministrze, czy nie można by tą deregulacją objąć też zawodów politycznych? Na przykład premiera i prezydenta? I ministra koniecznie!!! Ludzie pana pokochają!
Przemysław Osuchowski