2011-11-18
Ulice są kompletnie zatkane! Zamiast pod domem mieszkańcy zostawiają samochody na płatnych parkingach - skarżą się radni z Grzegórzek i domagają się poszerzenia strefy płatnego parkowania o swoją dzielnicę.
Pojemny, darmowy parking, na którym zawsze można zostawić swój samochód na wiele godzin - tak przed rozszerzeniem strefy traktowany był Kazimierz, a także okolice dworca.
W maju to się oczywiście zmieniło. Strefa powiększyła się, więc kierowcy, którym nie w smak opłaty, zaczęli szukać darmowych miejsc parkingowych właśnie na Grzegórzkach.
Sytuacja kierowców w tej części Krakowa jest szczególnie trudna, bo Grzegórzki leżą między jedną (Kazimierz) a drugą (okolice dworca) granicą strefy. Nic dziwnego, że dzielnicowi radni zajęli się pomysłem dalszego rozszerzenia strefy.
- Na zebraniu rady dzielnicy, podczas którego rozmawialiśmy o strefie, ok. 70 proc. mieszkańców było za takim rozwiązaniem - przyznaje Małgorzata Ciemięga, przewodnicząca dzielnicowej rady. - Mieszkańcy krążą po ulicach nawet przez godzinę, zanim uda im się znaleźć miejsce do parkowania. Dlatego chcielibyśmy poszerzenia strefy płatnego parkowania o starą część Grzegórzek, aż do okolic ronda Grzegórzeckiego i Mogilskiego. Najpierw jednak czekają nas dalsze konsultacje z mieszkańcami. Chcemy przygotować mapę obszaru, który może zostać objęty strefą. Chodzi o to, aby nie pominąć żadnej części dzielnicy, która znów zatkałaby się samochodami.
Do pomysłu mieszkańców dzielnicy z rezerwą podchodzą miejscy urzędnicy. - Nasi pracownicy byli na spotkaniu z radą dzielnicy, gdzie przedstawili wszystkie argumenty za i przeciw. Na rozszerzenie strefy trzeba przecież znaleźć pieniądze - przypomina Piotr Hamarnik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. - Trzeba też pamiętać, że strefę można wprowadzić wyłącznie na drogach publicznych.
Faktycznie. Ten ostatni argument może rozwiać nadzieje mieszkańców na wprowadzenie płatnego parkowania w Grzegórzkach. Problem leży bowiem w specyficznej zabudowie tej dzielnicy. Pełno tam prywatnych budynków z wewnętrznymi dziedzińcami, na które można bez problemu wjechać. Po rozszerzeniu strefy luźniej zrobiłoby się więc na głównych ulicach Grzegórzek, ale kierowcy i tak parkowaliby na tych bocznych. Dlatego również miejscy radni nie są do końca przekonani do rozszerzania strefy o tę część Krakowa. - Jeśli zastanawiać się nad rozszerzeniem strefy, to na pewno Grzegórzki powinny się tu znaleźć na pierwszym miejscu, bo z dwóch stron graniczą z obszarem, gdzie za pozostawienie samochodu trzeba płacić. Zabudowa tej części miasta jest jednak wyjątkowa i może sprawić, że strefa nie spełni swojej roli - ocenia Grzegorz Stawowy, przewodniczący klubu radnych PO w radzie miasta, który został wybrany m.in. głosami mieszkańców Grzegórzek. - Trzeba się jednak liczyć z dużym oporem okolicznych mieszkańców wobec takiego pomysłu. Wiele osób będzie np. protestować przeciwko pobieraniu opłat za parkowanie w okolicy szpitala przy ul. Kopernika. Poza tym, jeśli wprowadzimy strefę na Grzegórzkach, to problem braku miejsc parkingowych znów przeniesie się do kolejnych części miasta.
To niejedyne problemy związane z rozszerzaniem strefy. Jak przypomina Stawowy, strefa może funkcjonować wyłącznie na uporządkowanych miejscach parkingowych. Przy okazji niedawnego wprowadzenia płatnego parkowania na Kazimierzu, w tej części miasta znikło ok. 20 proc. miejsc postojowych. - Mieszkańców Grzegórzek czekałoby to samo - przestrzega Stawowy. - W pierwszej kolejności trzeba przeprowadzić z nimi kolejne konsultacje, a ewentualnie dopiero potem rozmawiać o wprowadzeniu konkretnych rozwiązań.
Mateusz Żurawik