2012-01-25
Radni oburzają się, że budowa supermagistratu w Czyżynach będzie przepłacona i że na sam projekt miasto wydało już 11 mln zł. Ale przecież radni sami przez lata tę inwestycję wspierali...
Rozmowa z Bogusławem Kośmiderem
Magdalena Kursa: Radni dodawali do corocznych budżetów pieniądze na projekt supermagistratu w Czyżynach. Skąd więc nagle to oburzenie?
Bogusław Kośmider, przewodniczący rady miasta, wieloletni radny: Problemem jest skala wydatków - prawie 230 mln zł za budynek. Ten obiekt okazał się znacznie droższy, niż przewidywano. Nam chodziło przede wszystkim o stworzenie miejsca przyjaznego inwestorom, gdzie będą szybko i sprawnie obsługiwani. Do tego nie jest potrzebny budynek za taką kwotę. I sprawa druga - jeżeli coś się buduje, to co się dzieje z obiektami, które dotychczas były wykorzystywane na te funkcje, jak się je zagospodarowuje? Pytaliśmy o to i nikt nie przedstawił aktualnego bilansu korzyści, a pierwotnie też o tym mówiono i w ten sposób uzasadniano sens stworzenia jednego budynku dla wszystkich.
Może błąd popełniono na etapie ogłaszania międzynarodowego konkursu architektonicznego? Dobrze, że miasto zadbało o dobrą architekturę, ale już w warunkach konkursu pojawiła się kwota 200 mln zł za biurowiec.
- Ale to nie radni określali warunki konkursu. To kwestia urzędników pana prezydenta, to oni zajmują się realizacją naszych postanowień.
To może radni powinni akceptować każdy konkurs architektoniczny, którego zwycięzca dostaje gwarancję realizacji projektu?
- Nie, to nie nasza kompetencja. Myślę, że problem polegał na tym, iż wszyscy myśleliśmy o tej inwestycji w czasach dobrej koniunktury. Do wieloletniej prognozy finansowej wpisywaliśmy ją w czasach, gdy budżet miasta rósł. Nikt nie zastanawiał się nad szczegółami. Magistrat nie zapoznawał też potem radnych ze szczegółami tej inwestycji, nie prowadził takiego biznesowego rachunku efektywności inwestycji.
Co pan sądzi o peryferyjnej lokalizacji supermagistratu o wybitnej architekturze?
- Akurat nie zgadzam się z pani twierdzeniem, że byłaby to "perła w błocie" [tak zatytułowany był wczorajszy komentarz w "Gazecie" - przyp. red.]. Paradoksalnie takie budynki mogą pełnić dla danego obszaru rolę jądra, kondensować wokół siebie kolejne prestiżowe budynki. Poza tym kto powiedział, że ładna architektura nie może być budowana poza centrum?
Co dalej? Zablokujecie tę inwestycję?
- Na pewno trzeba poczekać, przemyśleć wszystko. Nikt przecież miasta nie zmusi do inwestowania. Lepiej wycofać się późno niż wcale.
Nie żal tych 11 mln zł, które miasto już wydało na projekt?
- Żal, ale jeszcze bardziej byłoby mi żal, gdyby miasto wydało na ten budynek 227 mln zł. Trzeba wiedzieć, kiedy się zatrzymać.
Może lepiej rozpisać teraz nowy konkurs lub wybrać nową lokalizację?
- Najpierw trzeba jeszcze raz to przemyśleć - w kontekście obecnych problemów finansowych, ale też przyszłych potrzeb Krakowa. Więc lepiej poczekać!
A wspólna inwestycja z marszałkiem, który też planuje budowę nowego urzędu? Marszałek ma atrakcyjną działkę przy alei Powstania Warszawskiego?
- To jest jeden z wariantów, który trzeba brać pod uwagę. Trzeba się zatrzymać, jeszcze raz przeanalizować możliwości i popatrzeć w szerszej perspektywie.
Magdalena Kursa