Prasa - szczegóły

2012-01-28

Co jest za Grzegórzkami? Peryferia Krakowa. Dowiedziałam się tego od protestujących przeciwko budowie w Czyżynach Centrum Obsługi Inwestora radnych PO (a przy okazji także niektórych redakcyjnych kolegów). Podzielam ich wątpliwości dotyczące kosztów i sposobu realizacji przedsięwzięcia, z dotyczącymi lokalizacji się nie zgadzam.

Oburza mnie topograficzna niedbałość osób, które za peryferia miasta uznają... Czyżyny (przed nimi są Grzegórzki). Jeden z argumentów przeciwko budowie centrum był właśnie taki: to obrzeża miasta. Z jakiej mapy Krakowa korzystają radni? Jaka to mapa pokazuje, że Czyżyny są dzielnicą, na której kończy się Kraków (bo tak odbieram słowo peryferia)?

Rozumiem, że dla niektórych peryferiami Krakowa może być Nowa Huta - poza nią już tylko łany rzepaku i lotnisko w Pobiedniku, połacie szklarni. Rozumiem, bo rzeczywiście z centrum do Nowej Huty daleko - jakieś 11 kilometrów (do 15, w zależności o którą część Nowej Huty chodzi). Ale Czyżyny?!

Peryferia nie mają dobrej konotacji, żadnej. (No, może poza "Szpitalem na peryferiach", ale kto dziś pamięta ten serial?) Peryferia to miejsce, w którym nic się nie dzieje, albo dzieje się fatalnie. Czy AWF, Politechnika Krakowska, Muzeum Lotnictwa Polskiego i kilka innych ważnych dla Krakowa instytucji wie, że funkcjonują na peryferiach? Na tym dziwnym styku nijakości i nic nieznaczenia?

Peryferia to w Krakowie również Bronowice, Ruczaj, Łagiewniki - oczywiście jeżeli przyjąć topograficzny punkt widzenia miasta, czyli odległość od centrum. Chciałabym wiedzieć, jaka odległość od ścisłego centrum, oczywiście w kilometrach, czyni dzielnicę peryferyjną. I czy ta matematyczna zasada dotyczy wszystkich kierunków - północy, południa, wschodu i zachodu. Płaszów też powinien być peryferyjny - na mojej mapie leży w bardzo podobnej odległości od ścisłego centrum, co Czyżyny.

Z Nowej Huty, w której mieszkam (to dzielnica na wschód od Rynku Głównego; jeżeli ktoś nie wie, to wyjaśnię, że przez ulicę Mikołajską prowadził w średniowieczu główny szlak do nowohuckiej Mogiły), dojeżdżam do centrum miasta w 20 minut. Z centrum miasta na Kazimierz dojeżdżam w 15 minut, z centrum do starego Podgórza - już w 35 (oczywiście komunikacją miejską). Jeżeli kryterium bycia peryferiami jest czas spędzony w autobusie, to zapewniam, że Czyżyny niewiele mają wspólnego z obrzeżami miasta.

A może przeciwnikom budowy Centrum w Czyżynach chodziło o peryferia mentalne, obyczajowe, społeczne? Biedne, naprawdę biedne Czyżyny - z tym swoim nowoczesnym muzeum, zapleczem uczelnianym i Parkiem Doświadczeń im. Lema. Myślę, że w takim przypadku lepiej być przedmieściami Nowej Huty niż peryferiami Krakowa.

W imieniu Czyżyn protestuję także przeciwko nazywaniu ich "miejscem brzydkim, nieestetycznym". Myślę, że żadna dzielnica Krakowa nie zasługuje na takie epitety. Trzeba nie lubić Krakowa (albo inaczej: lubić tylko otoczenie placu Wszystkich Świętych), żeby być tak przykrym. Tym bardziej że Czyżyny to jedna z najładniejszych i najbardziej zielonych części miasta. No, ale Plantami nigdy nie będą - co racja, to racja.

PS Peryferyjność najostrzej wytknął Czyżynom radny PO Sławomir Ptaszkiewicz, który mandat zdobył w okręgu nr 4. Okręg ten obejmował dzielnice: VIII, IX, X i XI. Ta ostatnia to Wola Duchacka. Na mojej mapie jest dwa razy dalej od ścisłego centrum miasta niż Czyżyny. Który to stopień peryferyjności?

Renata Radłowska