2012-02-28
- Dzięki naszej propozycji wszyscy zyskają. Jedni zaoszczędzą, a inni rozsądniej wydadzą - przekonują zgodnie posłowie i samorządowcy. Na zmianie sposobu naliczania tzw. Janosikowego Kraków zyskałby około 20 mln zł w budżecie. Jest na to szansa.
- Koło mostów budowanych w mniejszych miejscowościach za krakowskie pieniądze powinny znaleźć się tabliczki informujące, kto za nie zapłacił. To jak z inwestycjami sponsorowanymi przez Unię Europejską - uważa Rafał Szczepański, szef komitetu Stop Janosikowe, który w całym kraju zebrał 150 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy zmieniającej zasady pobierania "janosikowego".
To pieniądze, które najbogatsze samorządy płacą na rzecz biedniejszych. Ten podatek od bogactwa pobierany jest od gmin, których dochody z podatków przeliczane na jednego mieszkańca są wyższe niż 150 proc. średniej krajowej. Płacą go też powiaty i województwa. W ich przypadku wystarczy, że średnia przychodów z podatków przekracza 110 proc. średniej.
Tymczasem od kilku miesięcy grupa Stop Janosikowe zabiega o zmianę tych przepisów. Jak zapewniają przedstawiciele komitetu, nie zależy im na całkowitym zniesieniu podatku, tylko na jego obniżeniu o 20 proc. na wszystkich szczeblach samorządu. - Chcemy zostawić większość pieniędzy tym gminom, które na nich korzystają. Wiemy, że inne postawienie sprawy nie miałoby szans na akceptację posłów - przyznaje Szczepański.
Jego zdaniem konieczny jest inny przelicznik liczby mieszkańców dużych miast. Przy wyliczaniu "janosikowego" do liczby podatników powinno się doliczyć 10 proc. mieszkańców, by w ten sposób Kraków mógł zatrzymać u siebie więcej pieniędzy. - Faktycznej liczby mieszkańców nie da się policzyć dokładnie, ale każdy wie, że duże miasta przyciągają mieszkańców uczelniami czy miejscami pracy - zauważa Szczepański. - Zakładamy, że nie da się zmusić wszystkich do zameldowania w Krakowie. Podobny sposób myślenia można spotkać w Niemczech, gdzie "janosikowe" również obowiązuje, ale jest obliczane znacznie realniej niż w Polsce.
Autorzy projektu ustawy chcą też, by pieniądze trafiały do potrzebujących samorządów w inny sposób niż obecnie. Dziś są zwykłym zastrzykiem gotówki do lokalnego budżetu. Zdaniem grupy Stop Janosikowe uboższe samorządy powinny startować w konkursach o pieniądze. W ten sposób według autorów projektu będą one wydawane znacznie bardziej racjonalnie. - Nie może być tak, że Krakowowi czy Warszawie odbierane są pieniądze na żłobki i przedszkola, a małe samorządy budują sobie za to nowe budynki administracyjne - podkreśla Szczepański.
Podobnie uważają krakowscy radni, np. Bogusław Kośmider z Platformy Obywatelskiej, który wyraził poparcie dla pomysłu.
Co najbardziej cieszy autorów projektu, to to, że zyskał on już wstępną akceptację posłów. Niedawno odbyło się w Sejmie jego pierwsze czytanie. - Warto pracować nad tą ustawą, bo to już ostatni dzwonek, by korzystać z ogromnych funduszy europejskich - przypomina poseł Ireneusz Raś, szef małopolskich struktur PO. - Jeśli chcemy budować silne metropolie, musimy zrobić, co tylko możliwe, by inwestować w rozwój miasta.
W marcu projekt ustawy o zmianach w "janosikowym" ma trafić do sejmowych komisji - finansów i samorządowej.
Mateusz Żurawik