Prasa - szczegóły

2011-06-16

- Drogi Sześciolatku. Otworzyłeś już drzwi poznania otaczającego Cię świata, chodząc do przedszkola. Otwórz teraz następne drzwi poznania świata i wejdź do szkoły. Odpowiednio przygotowana szkoła pozwoli Ci rozpocząć nową przygodę zdobywania wiedzy (...). Przekonaj rodziców, że warto" - to fragment listu, który radna Platformy Obywatelskiej Marta Patena z błogosławieństwem swojej partii rozdaje w przedszkolach dzieciom. W kopercie jest też apel radnych do rodziców dzieci z rocznika 2005 by posłali je w tym roku do szkoły.

"Boimy się, że »podwójnej« liczbie dzieci nie będziemy mogli zapewnić tak dobrych warunków jak do tej pory. klasy będą bardziej liczne, a nauka może odbywać się na zmiany (...). Każda pojedyncza decyzja będzie dla nas dużą pomocą w rozładowaniu" - piszą radni.

Tsunami pierwszaków ma zalać szkoły w 2012 roku. To wtedy do pierwszych klas krakowskich szkół podstawowych może przyjść o ponad 5 tys. uczniów więcej niż zazwyczaj (zamiast 6615 ma ich tyć aż 11720). To sześciolatki. które zgodnie z reformą edukacji muszą wtedy obowiązkowo zacząć naukę w szkole. Przed tablicą zasiądą razem z siedmiolatkami których rodzice - choć mogli - nie zdecydowali się posiać ich tam rok wcześniej. Dzieci będą się tłoczyć w klasach, potem bić z dwa razy większą konkurencją o miejsce w dobrym gimnazjum, liceum. Wreszcie na studiach. Chyba że rodzice dzieci z rocznika 2005. którzy jeszcze w tym roku mogą wybierać: posłać dziecko do zerówki czy do pierwszej klasy, wybiorą to drugie rozwiązanie. Na to się jednak nie zanosi Chęć posłania swojego sześcioletniego dziecka do szkoły we wrześniu tego roku zadeklarowało 1613 rodziców. Tymczasem w Krakowie mamy ok. 6 tys. sześciolatków. - Jeśli prawie wszystkie pójdą do szkoły dopiero w 2012 roku. będziemy tworzyli ponad 30-osobowe klasy - alarmowali dyrektorzy podstawówek.

Stąd akcja radnych. Jak się dowiadujemy, list do rodziców przygotowuje też prezydent Jacek Majchrowski.

Tymczasem w Krakowie powstało kilkanaście punktów, w których można złożyć podpis przeciw reformie posyłającej sześciolatki do szkół. To dziecięce przychodnie, sklepy z zabaw kami kancelaria adwokacka, kawiarnie, ale też sklepy spożywcze, punkt krawiecki, a nawet zegarmistrz! Ich pełną listę można znaleźć na stronie www.ratuj-maluchy.pl. To ciąg dalszy akcji "Ratuj maluchy, którą w 2009 roku rozpętali Tomasz i Karolina Elbanowscy (dziś Stowarzyszenie i Fundacja "Rzecznik Praw Rodziców"). Wtedy do ich protestu przeciw posyłaniu sześciolatków do szkół przyłączyli się rodzice z całej Fblski więc rząd przesunął reformę na 2012 rok. a do tego czasu decyzję, czy posiać sześcioletnie dziecko do szkoły, zostawił rodzicom.

Karolina Elbanowska: - To był sukces. ale połowiczny. Posyłanie tak małych dzieci do szkoły to łamanie ich prawa do naturalnego rozwoju. A szkoły nie są na ich przyjęcie gotowe. Sama chodziłam do pierwszej klasy w Hamburgu. Tam najmłodsi uczniowie mieli wielką salę z dywanem pełną zabawek. U nas szkoły, by sprostać wymogom reformy. wpychają dywanik między ławki a w malutki kącik wrzucają kilka klocków.

Elbanowscy zebrali już 111276 podpisów. To wystarczy, by ich obywatelskim projektem ustawy oświatowej, który zakłada wycofanie z reformy obniżenia wieku szkolnego, zajął się Sejm. Ale oni zbierają dalej. Do 4 lipca. Poczta dzwoni, że nie jest już w stanie przynosić przesyłek. Elbanowscy odbierają je samochodem.

Magdalena Drezner-Florek, koordynująca akcję w Krakowie, mówi że zebrano tu już 8 tys. podpisów. Sama zebrała ponad 2 tysiące. Agnieszka Styczyńska, krakowska mama i studentka pedagogiki ma ich setkę. Do kancelarii krakowskiej adwokat Moniki Brzozowskiej przychodzą babcie i dziadkowie. - A niedawno gościłam matkę, która posłała dziecko wcześniej do podstawówki. Ma poważne problemy z nauczycielką, która nie rozumie, że sześcioletnie dziecko nie jest w stanie wysiedzieć 45 minut przed tablicą, że przerywa dorosłemu, jak mówi.

Marta Patena: - Nie dyskutujmy z ustawą, która obowiązuje. Zróbmy wszystko, by zminimalizować jej negatywne skutki.

Małgorzata Stąsiek posyła w tym roku sześcioletnią córkę do szkoły. - Skoro dzieci na całym świecie są na tyle dojrzałe, by zaczynać naukę w wieku sześciu lat, nie wydaje mi się, by nasze nie dały sobie z tym rady. Poza tym nie chcę, by za rok Hania trafiła do przepełnionej klasy - tłumaczy

Grzegorz Żurawski, rzecznik MEN, mówił wczoraj "Gazecie", że wycofanie się z reformy byłoby krokiem wstecz; powstały programy nauczania, samorządy zainwestowały w przygotowanie szkół... Nieoficjalnie słychać, że PO rozważa jednak przesunięcie obowiązku nauki sześciolatków o kilka lat.

Adwokat Monika Brzozowska; - My nie poprzestaniemy. Jeśli nie uda nam się w Sejmie, złożymy skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Niech zbada, czy ta reforma, która spowoduje naukę na dwie zmiany oraz stłoczy dzieci sześcio- i siedmioletnie w jednej klasie, nie gwałci konstytucyjnego prawa równości szans w edukacji.

Olga Szpunar