2012-01-18
Władze Małopolski myślą o powołaniu własnej, samorządowej spółki kolejowej. W kilku województwach już takie spółki działają, i to z powodzeniem. Wzorem dla nas mają być świetnie prosperujące Koleje Mazowieckie.
- Tak, poważnie zastanawiamy się nad stworzeniem wojewódzkiej spółki taborowej - przyznaje Roman Ciepiela, wicemarszałek województwa małopolskiego odpowiedzialny za sprawy kolei. - Jesteśmy właścicielem kilkunastu pociągów, które dziś udostępniamy Przewozom Regionalnym. W najbliższym czasie zamówimy prawdopodobnie kolejnych dziesięć albo dwanaście. Nie wiadomo jeszcze, na jakich odcinkach miałyby kursować pociągi wojewódzkiej spółki, ani kiedy dokładnie ona powstanie. Trasy obsługiwane przez przewoźników są ustalane każdego roku - zastrzega wicemarszałek Ciepiela.
Jego zdaniem nowa spółka nie ma być alternatywą dla Przewozów Regionalnych. Dzięki niej województwo miałoby jednak większy wpływ na utrzymanie taboru w dobrym stanie. - Użyczając pociągi Przewozom, po kilkunastu latach musielibyśmy praktycznie wymienić cały tabor, a przynajmniej przeprowadzić jego gruntowny remont - ocenia Ciepiela.
Własnych przewoźników powołały już władze kilku województw, m.in. dolnośląskiego, mazowieckiego i śląskiego. Samorządowcy ze Śląska narzekali kilka dni temu, że Przewozy Regionalne są w utrzymaniu znacznie droższe od ich własnego przewoźnika. Koleje Śląskie będą przejmować kolejne trasy obsługiwane dziś przez PR.
Na czym polega przewaga samorządowych przewoźników? Są tańsze ze względu na mniejszą biurokrację i koszty zarządzania. Zazwyczaj negocjują też - z powodzeniem - nowe stawki za korzystanie z torów należących do Polskich Linii Kolejowych.
- Utworzenie spółki kolejowej na wzór np. świetnie działających Kolei Mazowieckich spowodowałoby większą kontrolę nad pieniędzmi, które województwo wydaje na transport - ocenia Kazimierz Czekaj, przewodniczący komisji budżetowej sejmiku. - Pieniądze wydawane na kolej nie byłyby jedynie czystą dotacją, tak jak jest dzisiaj. Gospodarz zawsze dwa razy obróci w palcach każdą złotówkę. Wskazaniem do zwiększenia taboru obsługującego poszczególne trasy byłoby też zainteresowanie pasażerów. Utworzenie nowego wojewódzkiego przewoźnika pomogłoby więc również w rozwoju kolei aglomeracyjnej, o którą okolice Krakowa wołają już od dawna - dodaje.
Podczas ubiegłorocznych strajków na kolei pracownicy dotowanych przez województwo Przewozów Regionalnych obawiali się właśnie takiego scenariusza. Strajkujący związkowcy zaznaczali wówczas, że w innych częściach Polski nowi samorządowi przewoźnicy obsługują tylko najbardziej dochodowe trasy. Dziś jednak przedstawiciele PR unikają komentarza w sprawie planów urzędu marszałkowskiego. - Nie wiem nic o zamiarze utworzenia podobnej spółki - twierdzi Ryszard Rębilas, dyrektor małopolskiego zakładu PR. - Jako przewoźnik jesteśmy jedynie wykonawcą zleceń ze strony zarządcy spółki, czyli władz województwa. Co do nowego taboru, mogę powiedzieć tylko tyle, że nie jest tajemnicą, że od jakiegoś czasu planowane były kolejne zakupy. Od ogłoszenia przetargu do dostarczenia pojazdów musi jednak minąć nawet kilka lat.
Ostrożnie do pomysłu utworzenia wojewódzkiej spółki odnoszą się eksperci transportowi. - Skomplikowaną operacją było już przekształcenie części państwowego molocha w moloch samorządowy. Wprowadzanie konkurencji w poszczególnych województwach może wiązać się z zamieszaniem - ostrzega Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. - Lepiej byłoby więc, by województwa wstrzymały się na razie z pomysłami tworzenia nowych spółek, tym bardziej że został powołany ogólnopolski zespół, który ma naprawić sytuację w Przewozach Regionalnych. Operację na pacjencie, który już przechodzi kurację, powinno się przeprowadzić przy odpowiednim znieczuleniu. Inaczej pasażerowie mogą się do kolei poważnie zrazić.
Mateusz Żurawik