2012-01-16
Radni mają pomysł, jak choć trochę zmniejszyć dziurę budżetową. Chcą przekonać tych, którzy w Krakowie mieszkają, pracują, ale nie są zameldowani, aby w naszym mieście płacili podatki. Szacują, że takich osób może być 150 tys. Gdyby więc choć 10 proc. udało się namówić, do miejskiej kasy wpłynęłoby ok. 40 mln zł.
- To byłaby duża sprawa, można w ten sposób zwiększyć dochody miasta bez obciążania mieszkańców - przekonuje Bogusław Kośmider, przewodniczący rady miasta. - Wiem, że efekty nie pojawią się od razu. Warszawa, która też prowadziła taką akcję, czekała trzy lata.
Każdy podatnik ma wybór: czy chce się rozliczać w miejscu zameldowania, czy w miejscu gdzie mieszka, studiuje, pracuje. Nie musi się nawet meldować, zmieniać dokumentów. Wystarczy, że wypełni NIP 3. Aby zachęcić do rozliczania się w krakowskich urzędach skarbowych, radni są gotowi zaproponować miejsca w przedszkolach, ulgowe bilety na przejazdy komunikacją miejską, wejściówki na koncerty.
Skorzystają na tym sami podatnicy, bo ich pieniądze zostaną przeznaczone na remonty ulic, chodników, budowę nowych inwestycji w mieście, gdzie mieszkają.
- Wiele osób pewnie nie ma świadomości, że jest taka możliwość i że to takie proste -uważa Kośmider.- Za kampanią musi iść akcja promocyjna w mediach. Trzeba przekonywać, przypominać. Warto też włączyć rady dzielnic, które są najbliżej mieszkańców.
Prezydent Jacek Majchrowski - choć przyznaje, że pomysł jest dobry - ostrożnie podchodzi do tych założeń. Zaznacza, że warszawscy urzędnicy nie są w stanie oszacować, w jakim stopniu ich kampania przyczyniła się do wzrostu liczby podatników.
- Nie wystarczy zorganizować kampanię promocyjną -mówi prezydent. - By ktokolwiek zechciał przenieść swoje podatki do Krakowa, trzeba mu zaproponować konkretne korzyści. Ale ulgi i bonusy mogą zostać potraktowane przez krakowian, którzy od lat płacą tu podatki, jako nierówne traktowanie.
Kampania w Warszawie kosztowała 300-400 tys. zł. Ale krakowscy radni poprawką do budżetu na ten rok odebrali 800 tys. zł na promocję miasta.
- Magistrat będzie miał spory kłopot, by sfinansować kampanię w takim kształcie, jakiego oczekują pomysłodawcy - ocenia Jacek Majchrowski. - Rozwiązaniem problemu byłoby ustawowe wprowadzenie zasady, że podatki płacimy tam, gdzie pracujemy - dodaje.
Radny Bogusław Kośmider przypomina, że warszawska kampania spowodowała, iż do budżetu wpłynęło dodatkowo 100 milionów złotych. W tym kontekście pieniądze zainwestowane w kampanię to ułamek procenta.
- Trzeba skończyć z socjalnym myśleniem i szukać sposobów zarabiania - mówi radny Kośmider. - Pieniądze muszą się znaleźć, można chociażby zrezygnować z miejskiego tygodnika. Jeśli urzędnicy nie potrafią sobie poradzić, to znaczy, że źle pracują. Podobne kampanie przeprowadzały już podkrakowskie gminy. I przyniosły one wymierne efekty. W Zabierzowie o tym, że warto płacić podatki w miejscu zamieszkania, przekonywały mieszkańców bilboardy, ulotki, plakaty, a nawet sołtysi, którzy chodzili od drzwi, do drzwi. W ciągu ostatnich trzech lat udział w PIT wzrósł o pięć milionów złotych - Może dla Krakowa to niewiele, ale dla budżetu naszej gminy, to ogromna kwota - zauważa Elżbieta Burtan, wójt Zabierzowa. -Mamy 73 mln dochodu, z czego 23 mln to udział w PIT. Na kampanię wydaliśmy jakieś 10-15 tys. zł. W tym roku chcemy pójść jeszcze dale j, bo to przynosi wymierne efekty. Może wynajmiemy reklamę na autobusach? -zastanawia się.
W Zielonkach na ponad 18 tys. mieszkańców, prawie pięć tysięcy jest niezameldowanych. To znaczy, że co roku gmina traci 5 mln zł. - Nie robiliśmy drogiej kampanii - mówi Bogusław Król, wójt Zielonek. - Prośbę, by rozliczać się w gminie, zamieściliśmy w gazetce, apelujemy na zebraniach wiejskich. Co roku rośnie nam udział w PIT. W zeszłym roku było to 18 mln 600 w tym roku już 21 mln 700. To również efekt rosnącej liczby ludności - zastrzega.
Katarzyna Janiszewska
**********
Artyści o pomyśle radnych
• Jan Kanty-Pawluśkiewicz, kompozytor
Pomysł, aby podatki płacić w miejscu, gdzie pracujemy i żyjemy, wydaje się sensowny. Sam mieszkam w Krakowie i tu się rozliczam w urzędzie skarbowym. Jestem gotów poprzeć pomysł. Co nie zwalnia nas z patrzenia radnym na ręce. Bez względu na ich intencje.
• Jan Nowicki, aktor
Jeśli tylko miasto może na tym zyskać pieniądze, to bardzo dora decyzja. Jestem za. Pracuję w całej Polsce - w Warszawie, Bydgoszczy, Łodzi, więc trudno by mi było płacić podatki w miejscu pracy. Jestem zameldowany w Krakowie i tu płacę. Trzeba wspierać swoje miasto. To taki lokalny patriotyzm.
• Marcin Daniec, kabareciarz
Źle się dzieje, że musimy szukać oszczędności na czymś, o czym nie pomyślelibyśmy jeszcze 20 lat temu. Jeśli mieszkamy w mieście, korzystamy z jego dróg, infrastruktury, powinniśmy w nim płacić podatki. Choćby dla własnej satysfakcji. Że to, co wokół, to za nasze pieniądze.
**********
Wystarczy NIP3
Procedura jest prosta.
• Wystarczy wypełnić zgłoszenie NIP-3 lub NIP-1 dla prowadzących działalność gospodarczą i wpisać tam krakowski urząd skarbowy (właściwy dla dzielnicy, w której się mieszka). Wtedy podatki zostaną automatycznie rozliczone w Krakowie.
• Jeżeli ktoś będzie rozliczał się wspólnie, musi pamiętać, że mieszkaniec Krakowa na formularzu PIT powinien figurować na pierwszym miejscu jako podatnik.
• Odpowiednie formularze można pobrać ze strony internetowej Ministerstwa Finansów (www.mf.gov.pl - zakładka: Podatki/Formularze Podatkowe/NIP).
• Następnie wypełniony druk należy złożyć w urzędzie skarbowym. Można to zrobić osobiście, przesłać pocztą lub dołączyć do rocznego zeznania podatkowego. W urzędzie skarbowym dostępne są również druki NIP-3 w wersji papierowej.