Prasa - szczegóły

2011-03-31

Ze względu na zagrożenie osuwiskami na 10 obszarach w Krakowie wstrzymany zostanie wszelki ruch budowlany. Taką decyzję podjęli w środę miejscy radni. Dla grupy ludzi, którzy z tymi terenami wiązali plany, to jednak cios. Wątpliwe, by ich straty zostały w pełni zrekompensowane.

- W przyszłym tygodniu mieliśmy ruszyć z budową domu przy ul. Żyznej. Podpisaliśmy już umowę z firmą budowlaną. Z przeprowadzonych badań geologicznych wynika, że wcale nie jest to niebezpieczny teren. To nieczynne osuwisko. Teraz zakazano nam inwestycji. Nie wiemy, co mamy robić i gdzie w przyszłości będziemy mieszkać - żaliła się Joanna Jakubek, która podczas środowej sesji przekonywała radnych, by jeszcze raz przeanalizowali konieczność wstrzymywania budów na wytypowanych obszarach.

Obiecywane przez miasto odszkodowanie ich nie satysfakcjonuje. - Na przygotowanie naszej inwestycji i uzyskanie potrzebnych pozwoleń straciliśmy kilka lat. Ze wstępnych informacji wynika, że za działkę, na której nie można budować, miasto zwróci najwyżej 100 tys. zł. Nie kupimy za to gruntu w Krakowie. Pozostaje nam wyprowadzka 30 km za miasto - mówił Piotr Jakubek.

W jeszcze gorszej sytuacji są właściciele działek, którzy nie mają decyzji o warunkach zabudowy czy pozwolenia na budowę, a także właściciele terenów, które w planach zagospodarowania przestrzennego nie były uznane za budowlane. Trudno będzie im udowodnić, że ponieśli straty.

Po ubiegłorocznej powodzi Kraków znalazł się w rządowym wykazie gmin, w których w związku z osunięciem ziemi można wyznaczyć obszary, gdzie obowiązują szczególne zasady odbudowy zniszczonych domów (pomoc rządowa) oraz zagospodarowania terenu (budowy domów, nadbudowy, przebudowy itp.). Aby poszkodowani w powodzi mogli dostać dodatkowe wsparcie, gminy muszą zdążyć z wyznaczeniem obszarów do 7 kwietnia. Urzędnicy Jacka Majchrowskiego wskazali 10 takich miejsc i przedstawił radnym uchwały w tej sprawie. Radni niemal jednogłośnie poparli te propozycje.

Tereny, gdzie ze względu na zagrożenie osuwiskami nie będzie można ani budować nowych domów, ani rozbudowywać obecnych, ani nawet zakończyć rozpoczętych już budów, to okolice ulic: Kaszubskiej, Żyznej, Gościnnej, Kamedulskiej, Golkowickiej, Kuryłowicza, Przegorzalskiej, Sawiczewskich, Zakamycze, a także rejon tzw. skarpy nowohuckiej. Z ekspertyz profesorów geologii wynika, że wszędzie tam są czynne osuwiska. Miasto wytyczyło też trzy obszary, gdzie na razie ruch budowlany będzie wstrzymany, ale na których istnieje szansa na ustabilizowanie się zjawisk osuwiskowych. Gdy to nastąpi, budowy będą mogły ruszyć. To rejony ulic Matematyków Krakowskich, Żabiej oraz Żelazowskiego i Hallera.

Czy zasady muszą być tak restrykcyjne? - Musimy zapobiegać dalszemu uaktywnianiu się osuwisk, by szkody nie były większe - tłumaczy Małgorzata Mrugała, dyrektorka Wydziału Kształtowania Środowiska UMK.

Radny Grzegorz Stawowy (PO) dodaje: - Musimy chronić ludzi przed niebezpieczeństwem. Jesteśmy za nich odpowiedzialni. Teraz niektórzy ubolewają, że nie mogą zacząć budowy, ale jak czuliby się, gdyby za kilka lat ich już gotowy dom zjechał ze skarpy, a oni zostaliby bez dachu nad głową, tylko z kredytem w banku. Lepiej teraz wstrzymać ruch budowlany, niż żałować, że tego nie zrobiliśmy. Jeśli sytuacja się poprawi, zawsze można uchylić zakaz - przekonuje radny Stawowy.

Z głosowania w sprawach osuwisk zrezygnowała radna Małgorzata Jantos. Jej zdaniem w Krakowie powinno być jak w Austrii. - Tam, w przypadku ryzykownych inwestycji na osuwiskach, ludzie podpisują oświadczenie, że budują na własną odpowiedzialność i nie będą od nikogo dochodzić zadośćuczynienia w razie katastrofy. Ograniczanie się do zakazów nie jest najlepszym rozwiązaniem - mówiła radna.

Ochrona przed osuwiskami może mocno nadszarpnąć budżet Krakowa - to właśnie z kasy miejskiej będą wypłacane odszkodowania dla osób, którym zakazano inwestycji na niebezpiecznych terenach. Oszacowane przez biegłych szkody będzie rozpatrywać specjalna komisja.

Magdalena Kursa