Prasa - szczegóły

2012-01-27

Laryngolodzy mówią o "krakowskim nosie". To zespół chorób górnych dróg oddechowych, które powoduje zanieczyszczenie powietrza. Cierpimy przede wszystkim od jesieni do wiosny, gdy zaczynają dymić przydomowe piece grzewcze opalane kiepskiej jakości węglem i śmieciami. Do tego dokłada się położenie Krakowa - niecka, a także kłębiące się nad miastem chmury blokujące ruch powietrza. W efekcie nad miastem wisi smog.

O tym, co zrobić, żeby w Krakowie było czym oddychać, dyskutowali w ubiegły piątek eksperci na spotkaniu zorganizowanym przez europosła Bogusława Sonika. Raport o stanie krakowskiego powietrza, który prezentujemy poniżej, powstał na bazie tego spotkania i wypowiedzi specjalistów od ochrony środowiska oraz urzędników odpowiedzialnych za politykę ochrony powietrza.

Lepiej nie oddychać

Kraków to najbardziej zanieczyszczone miasto w Polsce! Jako jedyny w skali rocznej Kraków przekracza dopuszczalne normy stężenia szkodliwych pyłów w powietrzu. Średnie roczne stężenie pyłu zawieszonego wynosi u nas 64 mikmgramy na metr sześcienny. Dla porównania: w Katowicach średnie roczne stężenie pyłu to 42 mi-krogramy na metr sześcienny, we Wrocławiu 35, a w Warszawie 32. Najczystszym powietrzem może pochwalić się Gdańsk ze średnią roczną 18 mikrogramów na metr sześcienny.

Zgodnie z obowiązującymi w naszym kraju normami dopuszczalne stężenie pyłu zawieszonego w powietrzu nie powinno przekraczać 50 mikrogramów na metr sześcienny, a ewentualne przekroczenia mogą występować przez co najwyżej 35 dni w roku. Tymczasem w Krakowie te normy przekraczane są przez ponad 200 dni w roku. Najgorzej jest w okresie zimowym. Wtedy stężenie szkodliwych pyłów przekracza normy nawet o 600 procent. Tylko w listopadzie 2011 roku dopuszczalne normy stężenia szkodliwych pyłów zostały przekroczone 25 razy i sięgały 250 mikrogramów na metr sześcienny. W styczniu 2012 roku stacja pomiarowa przy al. Krasińskiego 10 razy odnotowała przekroczenie dopuszczalnych norm.

Ale zanieczyszczone powietrze to nie tylko problem Krakowa. Z raportu opracowanego przez Departament Środowiska, Rolnictwa i Geodezji Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie wynika, że w całym województwie małopolskim przekroczenia wartości dopuszczalnych dla pyłu występują na terenie aż 43 gmin. Oznacza to, że ponad 1,5 min (50 procent) mieszkańców naszego regionu oddycha zanieczyszczonym powietrzem.

To nas truje

Gęsty dym, mgla i chmury czarnego pyłu unoszą się nad głowami mieszkańców Krakowa niemal codziennie w miesiącach od listopada do marca. Co jest zawarte w pyle?

- Największym zagrożeniem dla człowieka jest tzw. niska emisja i zbyt duże stężenie pyłu PM10 w powietrzu. Zawiera on węgiel, siarkę, związki azotu, wapnia, chloru oraz trujące rakotwórcze wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne i dioksyny - mówi Ryszard Listwan, zastępca małopolskiego inspektora ochrony środowiska.

Dwutlenek siarki silnie podrażnia drogi oddechowe, może też powodować schorzenia spojówek i skóry. Według danych Małopolskiego Inspektoratu Ochrony Środowiska jego największe stężenia w Małopolsce występują w powiatach chrzanowskim, wadowickim i suskim.

Dwutlenek azotu podrażnia oczy, skórę i drogi oddechowe, wywołuje duszący kaszel, bóle głowy i przyczynia się do obniżenia odporności człowieka. Głównym źródłem emisji jest transport samochodowy, ajego najwyższe stężenia obserwuje się w Krakowie w sąsiedztwie ruchliwych ulic.

Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia w najnowszym raporcie WHO podkreślają, że cząsteczki PM10 mogą przedostać się do płuc, a następnie do krwiobiegu i stać się przyczyną chorób serca, raka płuc, astmy i ostrych infekcji układu oddechowego. WHO szacuje, że z powodu wdychania szkodliwych pyłów, które unoszą się w powietrzu, rocznie umiera ponad 2 min ludzi na świecie. Jednocześnie eksperci zaznaczają, że ograniczenie emisji trujących gazów mogłoby zmniejszyć liczbę przedwczesnych zgonów nawet o 2/3.

Pył z komina

Z raportu Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie jednoznacznie wynika, że głównym winowajcą odpowiedzialnym za wysokie stężenie szkodliwego pyłu PMlO jest niska emisja, czyli piece węglowe, którymi zimą ogrzewa domy ok. 30 tys. mieszkańców Krakowa. W domowych paleniskach krakowianie palą bardzo często ruskiej jakości węglem, a także śmieciami i odpadkami. W piecach lądu ją więc stare lakierowane meble i futryny, ubrania, kolorowe czasopisma czy plastikowe butelki.

Domowe paleniska rocznie emitują do atmosfery 762 tony pyłu i ok. 470 kg rakotwórczego benzopirenu wynika z raportu UM. Choć w wyniku działalności dużych ośrodków przemysłowych i energetycznych do atmosfery przedostaje się rocznie 165 kg benzopirenu i ponad 980 ton pyłu, to nie wpływa to tak szkodliwie na jakość powietrza w miastach. Powód? Ze względu na wysokie kominy przemysłowe zanieczyszczenia rozpraszają się na dużych wysokościach. Dla porównania: intensywny ruch komunikacyjny emituje ok. 539 ton pyłu do atmosfery.

Urząd marszałkowski przeprowadził w 2010 roku inwentaryzację emisji w Nowohuckim Obszarze Gospodarczym, której celem było ustalenie wpływu tego obszaru na zanieczyszczenie powietrza w Krakowie. Inwentaryzacja wykazała, że spośród zakładów przemysłowych największy wpływ na zanieczyszczenie tego rejonu miasta mają ArcelorMit-tal Poland SA Oddział w Krakowie oraz Arcelor Mittal Refractories Sp. z o.o. (dawniej PMO KOMEX), natomiast w mniejszym stopniu Krakodlew SA oraz Cementownia Kraków Nowa Huta Sp. z o.o. Urzędnicy nakazali tym zakładom zweryfikować stosowane metody ograniczenia emisji.

Ale jak się okazuje, nawet ograniczenia emisji zarówno z palenisk domowych, jak i z przemysłu i komunikacji mogą nie przynieść oczekiwanych rezultatów w postaci dostosowania emisji pyłów do norm unijnych - wynika z raportu UM. Winne jest temu położenie regionu w dolinie Wisły, a więc we wklęsłym terenie, które przyczynia się do występowania za-stoisk zimnego powietrza i częstych inwersji temperatury, większej liczby dni z przymrozkiem i mrozem, większej liczby cisz atmosferycznych i słabych wiatrów oraz zwiększonej liczby dni z mgłą.

Ratunek w prawie i małych krokach

Co może pomóc krakowskiemu powietrzu? Z ostatnich ekspertyz wykonywanych na zlecenie urzędu marszałkowskiego wynika, że wprowadzenie nawet kilkudniowych zakazów palenia czy poruszania się samochodami w mieście niewiele zmieni.

Anna Szczęch, naczelniczka Wydziału Środowiska, Departamentu Środowiska, Rolnictwa i Geodezji Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie przyznaje, że winę za to ponosi położenie Krakowa, które utrudnia ruch powietrza i wentylację miasta. Efekt ekologiczny wprowadzenia trzydniowej terapii szokowej (która obejmowałaby zakaz m.in. •• wjazdu samochodów prywatnych na teren Krakowa, •• spalania paliw stałych w kotłach i piecach, •• palenia liści, trawy i rozpalania ognisk) będzie nikły! Obliczono. że po takiej terapii zagrożenie z alarmowych 200 mikrogramów na metr sześcienny pyłu zawieszonego obniżyłoby się średnio o 100 jednostek. To oznacza, że wciąż nie osiągnęlibyśmy bezpiecznego poziomu 50 mikrogramów na metr sześcienny. Z ekspertyzy wynika też, że zakazując wyjazdu samochodów do miasta, ograniczy się stężenie pyłu PMI0 zaledwie o 0,78 mikrograma na metr sześcienny przy kosztach ponad 14 min zł. Tymczasem trzydniowy zakaz palenia w piecach ograniczy zanieczyszczenie o blisko 134,48 mikrograma na metr sześcienny, a kosztować to będzie niecałe 2 mln zł.

Co zrobić, żeby poprawić stan krakowskiego powietrza? Specjaliści zgadzają się: nie wystarczą działania w skali regionu, bo problem skażonego powietrza to problem polityki energetycznej państwa.

- Musi się zmienić prawo, i to w bardzo wielu aspektach, żebyśmy odczuli poprawę sytuacji - mówi Jerzy Ziora z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego. Jak twierdzi, uchwalanie kolejnych programów ochrony powietrza przez sejmiki wojewódzkie bez. wprowadzenia niezbędnych zmian ustawowych nie spowoduje istotnej poprawy parametrów jakości powietrza. - W celu uzyskania oczekiwanych i wymaganych prawem parametrów jakości powietrza niezbędne jest wprowadzenie nowych lub zmiana dotychczasowych zapisów w wielu ustawach, nie tylko bezpośrednio dotyczących problemów środowiskowych. Samorządy wszystkich szczebli, odpowiedzialne za zapewnienie swoim mieszkańcom warunków do życia w czystym i zdrowym środowisku, muszą stworzyć koalicję nacisku na władze ustawodawcze w celu wypracowania nowych i skutecznych regulacji prawnych w obszarze powietrza.

Zdaniem Ziora zmiany muszą objąć: •• prawo energetyczne, •• Ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, •• rozporządzenia o wdrażaniu dyrektywy ETS o europejskim handlu uprawnieniami do emisji oraz. dyrektywy IED o emisjach przemysłowych, •• ustawy samorządowe, •• prawo o ochronie środowiska, •• ustawę o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw.

Dziś funkcjonujemy w absurdalnej sytuacji, gdy wymaga się od samorządów poprawy jakości powietrza, ale nie daje się narzędzi, które pozwoliłby taką politykę prowadzić. Taka sytuacja prowadzi do całkowitej nieskuteczności programów ochrony powietrza - komentuje Jerzy Ziora.

Bogusław Sonik przyznaje, że prawo europejskie wymusza zmiany w prawie polskim, ale dzieje się to zbyt wolno. - Trzeba zmieniać świadomość ludzi i polskie prawo. Nie wystarczą działania samorządu i władz regionu. Wciąż na przykład kuleją u nas m.in. mechanizmy zachęcające do modernizacji ogrzewania komentuje eurodeputowany.

Krakowskie powietrze nie zmieni się, jeśli nie zmieni się świadomość mieszkańców miasta. Nie ma się co łudzić, nigdy nie będziemy oddychać czystym powietrzem. Można jednak zrobić wiele, by zminimalizować skutki skażenia.

- Trzeba zacząć od siebie. Zastanówmy się, czym palimy w piecach. Warto też przesiąść się do autobusu, a jeszcze lepiej tramwaju. Nie mamy zbyt wielu ścieżek rowerowych, ale przy dobrej pogodzie warto z. nich korzystać. Ekologiczne życie można zacząć od odgórnych praw, ale jeszcze lepiej od małych kroków i zmiany świadomości mówi biolog i ekolog Michał Orzechowski.