2012-02-17
Sejm rozpoczął pracę nad zmianami zasad naliczania tzw. janosikowego, czyli zabierania części dochodów bogatszym samorządom i przekazywania ich biedniejszym. Kraków ma zyskać na nowych rozwiązaniach, to znaczy mniej tracić niż teraz, ale jeszcze nie wyliczono, ile pieniędzy pozostanie w miejskiej kasie, gdy posłowie uchwalą nowe regulacje.
Nie neguję konieczności zmian w zakresie janosikowego, ale chciałbym zwrócić uwagę, że ten problem nie jest taki oczywisty do rozwiązania i nie można analizować tylko jednej jego strony. Przecież nawet Kraków korzysta na czymś, co można nazwać janosikowym i to w znacznie większej skali, bo europejskiej.
Chodzi oczywiście o unijne dotacje, płynące także do Krakowa szerokim strumieniem, na które składają się bogatsze kraje - właśnie po to, by pomagać bardziej zacofanym obszarom Starego Kontynentu. I jako Polska walczymy o to, by przemóc niechęć bogatszych państw (borykających się z problemami finansowymi podobnie jak Kraków) do ograniczania tej pomocy. Rezygnując w polityce krajowej z zasady, by bogatszy oddawał część swoich pieniędzy biedniejszym, narazimy się na wytknięcie nam takiego postępowania w polityce europejskiej.
Co ważniejsze - zasada pobierania haraczu od bogatszym na rzecz biedniejszych jest powszechna. Gdyby nie ona, nie byłoby pieniędzy na pomoc społeczną. To przecież z naszych podatków, płaconych przez tych, którzy nie mają żadnych problemów finansowych, ale i tych, którym często nie starcza do następnej wypłaty, finansowane są zasiłki rodzinne, zasiłki dla bezrobotnych czy noclegownie dla bezdomnych.
Co gorsze - powszechną zasadą jest pobieranie janosikowego i przekazywanie go innym, którzy mogliby się bez niego obejść. Jak nazwać finansowanie z miejskiej kasy budowy stadionów, z których korzystają tylko piłkarze i kibice, a więc zdecydowana mniejszość mieszkańców naszego miasta? Takie same wątpliwości można by wysunąć wobec kosztownych imprez kulturalnych i festiwali uznawanych za renomowane, które są dostępne dla jeszcze mniejszej liczby krakowian. Osoby nie posiadające dzieci za zbójecką praktykę mogliby uznać nawet to, że z ich pieniędzy finansowane są szkoły, przedszkola i żłobki.
Celowo przesadzam (czy aby na pewno?!), bo denerwuje mnie wybiórcze stosowanie argumentów. Nie można z jednej strony krytykować kogoś, że zachowuje się jak Janosik, a z drugiej korzystać na zbójowaniu innych Janosików, a do tego jeszcze samemu zbójować. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby w budżecie miasta Krakowa pozostało 61,5 mln zł, które trzeba oddać jako janosikowe, to byłoby więcej pieniędzy na...
I tu mam bardzo poważny problem. Nie jestem do końca przekonany, czy krakowski Janosik - prezydent i Rada Miasta - potrafiliby je racjonalnie i sprawiedliwie rozdysponować.
Grzegorz Skowron