Prasa - szczegóły

2012-03-28

Kina znikają z ul. św. Jana. Prezydent i marszałek mogliby pomóc

Nie zgadzamy się, by tak wartościowe miejsce zniknęło z mapy Krakowa, a na jego miejscu pojawił się kolejny bank albo sklep - grzmią krakowianie. Zawrzało po tym, jak Andrzej Kucharczyk, właściciel otwartego 17 lat temu Centrum Kinowego ARS, ogłosił koniec działalności. Kino przy ul. św. Jana ma wyświetlać filmy tylko do końca kwietnia.

Niestety, wygląda na to, że głosy oburzonych niewiele pomogą. Kucharczyk przegrał bowiem z prawami wolnego rynku - właściciele budynku, w którym znajduje się kino, dwukrotnie podnieśli czynsz (nieoficjalnie mówi się o kwocie rzędu 80 - 100 tys. zł miesięcznie). I raczej nie są skłonni do szukania kompromisu. Wczoraj konsekwentnie unikali kontaktu z prasą. Jedynym ratunkiem dla ARS-u wydaje się zmiana lokalizacji. Kucharczyk nie zamierza składać broni. - W kinie najważniejsza jest pasja, a dobór repertuaru jest misją. Choć prawa rynku są nieubłagane, będę szukał nowego miejsca - zapowiada. Dodaje, że liczy przy tym na pomoc władz miasta. Urzędnicy tego nie wykluczają, ale też nie chcą, przynajmniej na razie, składać żadnych deklaracji.

- Jesteśmy otwarci na współpracę, ale musimy ustalić, jak miałaby ona wyglądać - komentuje Filip Szatanik z Urzędu Miasta Krakowa. Równie ostrożny w wypowiedziach jest marszałek województwa Marek Sowa. Widziałbym pewne możliwości pomocy, na przykład program Mecenat, ale nie mogę niczego obiecywać. My również borykamy się z problemami finansowymi - tłumaczy marszałek.

Maria Mazurek, Monika Jagiełło