Prasa - szczegóły

2011-10-17

Platforma: - Kraków musi więcej wydawać na komunikację publiczną. Wtedy okaże się, czy urzędnicy zarządzający komunikacją, potrafią to robić. Urzędnicy: - Czekamy, aż radni znajdą pieniądze.

Kiedy głosowaliśmy nad podwyżką cen biletów, klub Platformy Obywatelskiej podniósł ręce za. Urzędnicy przekonali nas, że jeśli się zgodzimy, dzięki większym wpływom do kasy miasta poprawi się jakość komunikacji. Na razie jest coraz gorzej i nie ma szans na poprawę co najmniej przez rok - mówił radny Grzegorz Stawowy w niedzielę na konferencji prasowej krakowskiej Platformy Obywatelskiej.

Na konferencję PO zaprosiła dwóch społeczników zajmujących się sprawami miejskiej komunikacji - Rafała Terkalskiego i Krzysztofa Gałaja. Przedstawili oni krótką analizę sytuacji komunikacji publicznej w Krakowie. Według ich informacji:

•• od 2006 roku systematycznie spada liczba kursów. W tym roku zlikwidowani; ich 3 tys. (2,2 tys. kursów autobusów oraz 800 tramwajowych);

•• coraz rzadziej jeżdżą tramwaje, które mają stanowić główny środek transportu według zapowiadanych zmian w komunikacji miejskiej. W porównaniu do 2006 roku liczba kilometrów przejechanych przez tramwaje z pasażerami spadła o niemal 9 proc. Przy jednoczesnym rozroście sieci tramwajowej (nowe tory na ul. Pawiej po tunel do ronda Mogilskiego, nowa trasa na Płaszów) doprowadziło to do zmniejszenia średniej częstotliwości odjazdów o 14,5 proc.;

•• po raz pierwszy od wielu lat po okresie wakacyjnym częstotliwość kursów w tym roku spadła, zamiast wzrosnąć. Coraz więcej linii ma w rozkładach jazdy odstępy 30-minutowe, a nawet godzinne.

- Ogólnie rzecz biorąc, coraz częściej trzeba się przesiadać, ale autobusy i tramwaje kursują coraz rzadziej. To zniechęca ludzi do zapowiadanych zmian w komunikacji, które skupiają się wokół przesiadek - mówił Terkalski. - Na dodatek nikt nie próbuje jak na razie rozwiązać problemu autobusów jeżdżących stadami Nawet na liniach, gdzie Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu wprowadza zmiany, te błędy są powielane - zwracał uwagę.

Taka sytuacja może potrwać jeszcze długo. Z zapowiedzi ZIKiT wynika, że ostateczne zmiany w komunikacji zostaną wprowadzone najwcześniej za 10 miesięcy. Nie możemy się zgodzić, by przez ten okres komunikacja publiczna była w obecnym stanie, bo ludzie zrezygnują z niej na rzecz aut - mówił radny miejski PO Paweł Ścigalski. - Zgadzamy się w pełni z ideą zmian w komunikacji publicznej, ale za ideą muszą pójść pieniądze. Jak dotąd powoli wprowadzany system przesiadkowy to kompletny niewypał właśnie ze względu na zmniejszenie częstotliwości kursów - wyjaśniał.

PO zapowiedziała zatem, że w budżecie Krakowa na rok 2012 będzie chciała wprowadzić niezbędne zmiany, które mają sprowadzić się do zwiększenia finansowania komunikacji miejskiej. Chodzi o pieniądze na zwiększenie liczby kursów i na remonty. Pieniądze zawsze można znaleźć, trzeba się tylko pogodzić z rezygnacją z pewnych rzeczy - zapewniał Stawowy. Jego klub w radzie miasta już teraz zapowiedział, że będzie proponował rezygnację z budowy kładki na Ludwinów (to oszczędność 30 mln zł) oraz wycofanie z życia ulgi, która daje pracownikom Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego (również emerytowanym) i ich najbliższym darmowe przejazdy komunikacją publiczną w Krakowie. - Zapewne podniesie się larum w MPK, ale na obronę mam liczby. Gdyby każda z tych osób kupiła bilet, do kasy miejskiej wpłynęłoby 7,5 mln zł rocznie. A dotację unijną na kładkę możemy zdobyć kiedy indziej - twardo stawia sprawę Stawowy. - Gdy będą pieniądze, okaże się, czy zespół z ZIKiT, który pracuje nad komunikacją, jest skuteczny, czy marnuje pieniądze - dodaje.

O ile likwidacja ulgi dla pracowników MPK może przynieść realne wpływy, o tyle rezygnacja z budowy kładki już nie, bo - jak wynika z informacji "Gazety" - na razie inwestycja nie ma pokrycia finansowego w budżecie Krakowa

Dyrektor ZIKiT Joanna Niedziałkowska poproszona o komentarz do wypowiedzi polityków PO podkreśla, że ma zaufanie do swych pracowników. - W tej chwili naszą bolączką nie jest brak rozwiązań, ale brak pieniędzy. Jeśli więc PO mówi o zwiększeniu środków na komunikację, to świetnie. Aby w przyszłym roku rozkłady jazdy nie były gorsze od tych z grudnia 2010 roku, potrzeba minimum 400 mln zł. Te środki trzeba znaleźć w bardzo obciążonym budżecie, więc czekam na efekty pracy radnych - dyrektor ocenia zapowiedzi zwiększenia finansowania. Przyznaje jednocześnie, że słaba sytuacja finansowa Krakowa zmusiła ZIKiT do okrojenia rozkładów jazdy. - Te zmiany nie mają nic wspólnego z zapowiadaną zmianą siatki połączeń - zapewnia.

Bartosz Piłat