2011-11-02
Można było wesprzeć hospicjum, akcję ratowania zabytkowych grobowców w Krakowie albo we Lwowie na cmentarzu Łyczakowskim.
Jedni energicznie potrząsali puszką, inni nawoływali donośnym głosem, rozdawali chorągiewki i ulotki. Kwestowała młodzież, artyści, politycy, miłośnicy Kresów. Jak co roku. Dlatego niektórzy wchodząc za cmentarną bramę, mieli już przygotowany datek w ręce.
- Gdyby każdy dał przynajmniej złotówkę, to byłaby wielka pomoc - powiedziała Danuta Przychodzień, która wrzuciła pieniądze do puszki hospicjum na cmentarzu Batowickim. Tam po raz 20. zachęcali do hojności wolontariusze związani z Towarzystwem Przyjaciół Chorych "Hospicjum im św. Łazarza". W ubiegłym roku 400 kwestarzy uzbierało ponad 150 tys. zł.
- Ludzie bardzo chętnie wrzucają, choć nie są to duże sumy. Najwięcej mamy monet od starszych osób mówiły Dominika Szumieć i Paulina Wilkosz, uczennice XVI LO na os. Willowym, które kwestowały, bo zachęciła je do tego nauczycielka W sumie z klasy zgłosiło się dziesięciu chętnych, ze szkoły jeszcze więcej. Każdy stał na zbiórce około dwóch godzin. Dobrze jest pomagać - przytaknęły dziewczyny.
Tuż obok na cmentarz Łyczakowski we Lwowie zbierała Grażyna Smoluchowska Gdy do puszki wpadło 10 zł, rozpromieniła się: - Nie zjem, ale dam. Urodziłam się w Brzeżanach, nigdy tam nie wróciłam. Mam w pamięci piękną krainę, duży staw, sady i lasy z grzybami - wspominała pani Barbara.
Zresztą każdy, kto zatrzymał się przy kwestującej na najstarszą lwowską nekropolię, gdzie spoczywają m.in. Artur Grottger, Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska nawiązywał dłuższą rozmowę.
Do puszki wrzucają ci, którym kresy coś mówią. I od razu przywołują wspomnienia dodała Grażyna Smoluchowska której mama pochodziła z Tarnopola.
Na Rakowcach, cmentarzu Podgórskim i w Bronowicach trudno było także nie zauważyć kwestujących w akcji Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa. Już po raz 31. znani krakowianie - artyści, konserwatorzy i historycy sztuki, politycy zachęcali do hojności na rzecz zapomnianych zabytkowych grobów. Takich, z których czasem już trudno odczytać nazwisko, bo nikt o nie nie dbał przez lata. OKRK dzięki kweście, która została zorganizowana na wzór kwesty na warszawskich Powązkach, odnowił już ponad 400 zapomnianych mogił, a przy wielu okazało się, że spoczywają w nich wybitnie zasłużeni dla Krakowa W 2010 r. 120 kwestujących zebrało 98 tysięcy złotych. Dzięki temu blask odzyskały 32 nagrobki.
W tym roku z puszką na Rakowicach stali m.in.: Anna Dymna, Zbigniew Wodecki, Dorota Segda, Jerzy Fedorowicz, Stanisław Bisztyga Konrad Myślik, Aleksander Kobyliński "Makino", Jacek Lubart Krzysica, Marta Witosławska Stanisław Kracik, Andrzej Duda Marta Patena Jarosław Gowin, Łukasz Gibała a także członkowie Bractwa Kurkowego.
- W ciągu dwóch dni udało się zebrać ponad 13,5 tysiąca złotych, ale decydującym dniem w kweście jest 1 listopada, po którym będzie ostateczne podsumowanie - mówi Mikołaj Kornecki, szef OKRK.
Jak co roku, nie zawiedli także licealiści z VIII LO - 50 uczniów zapaliła do akcji już kilka lat temu prof. Ludmiła Okrzesik, nauczycielka historii.
Co przyciąga kwestarzy, żeby poświęcić wolny czas dla akcji? Lubię atmosferę kwesty, dlatego od lat biorę w niej udział - wyjaśnił Łukasz Słoniowski, który zbierał datki na odnowę grobów na cmentarzu Podgórskim.
- Grażyna Smoluchowska z Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo -Wschodnich przyznała: - Dziś miałam nienajlepszy humor, ale gdy tylko pieniądze zaczęły wpadać do puszki, a ludzie zatrzymywali się, żeby coś opowiedzieć, od razu się lepiej poczułam. Warto tutaj stać.
(PP)