Prasa - szczegóły

2011-11-15

Podczas poniedziałkowej sesji Rady Miasta Krakowa mieliśmy nadzieję dowiedzieć się, w jaki sposób ekipa prezydenta zamierza poradzić sobie z kryzysem finansów miejskich. Jacek Majchrowski nie zaproponował jednak żadnych reform, co spotkało się z olbrzymią krytyką ze strony radnych.

- Panie prezydencie. Zapowiedział pan, że nie będzie już walczy! o czwarty z rzędu wybór. Skoro tak, to proszę odważyć się na reformy, nawet takie, które nie spodobają się wszystkim mieszkańcom miasta -    apelował w czasie specjalnej sesji Jerzy Sonik, radny PO.

Taka reakcja była odpowiedzią na przemówienie Jacka Majchrowskiego; odniósł się w nim jedynie do raportu specjalnej komisji oceniającej sytuację finansową Krakowa. Całkowicie zabrakło natomiast szczegółów reform, którymi prezydent chciałby ratować sytuację finansową miasta. - Pojawią się one razem z projektem budżetu, który składam we wtorek 15 listopada - zapowiedział Majchrowski, unikając dyskusji nad swoimi propozycjami.

Prezydent zaprzeczył też - nie podając jednak konkretów - by sytuacja finansowa Krakowa była dramatyczna. Takie sformułowanie padło zaś w raporcie speckomisji oceniającej finanse miasta. Raport komisji przewiduje, że w tym roku zabraknie nam na zapłatę wszystkich rachunków od 80 do 120 mln zł. - Nie będzie to kwota większa niż 40 mln zł - mówi prezydent.

Jak ma zamiar osiągnąć taki wynik, skoro 14 listopada w miejskiej kasie brakowało ok. 140 mln zł? Na to odpowiedzi nie przedstawił. Radni miasta byli zawiedzeni stanowiskiem prezydenta. Liczyli, że w poniedziałek odbędzie się dyskusja nad prezydenckim planem restrukturyzacji miejskiej administracji, nad oszczędnościami i szukaniem nowych pieniędzy. Prezydent ograniczył się tymczasem do stwierdzenia: - Reformy będą zimno odebrane przez krakowian.

Majchrowski apelował jednocześnie do radnych o wsparcie swojego programu, licząc na ich konsekwencję. Te słowa odnosiły się do radnych Platformy Obywatelskiej, którzy najmocniej wzywali do zmian. PO zdecydowała jednak, że usunie z programu obrad uchwały prezydenta dotyczące kolejnych cięć w miejskich wydatkach i podwyżek niektórych miejskich opłat (podatki od nieruchomości, podatek od psów itp.). - Nie będziemy nad nimi dyskutować, póki nie poznamy szerszych planów prezydenta. Nie zgodzimy się na to, by łatał dziurę pieniędzmi mieszkańców, nie poprawiając funkcjonowania struktur miejskich - denerwował się Grzegorz Stawowy, szef klubu PO.

Większość radnych zdenerwowała też jedyna konkretna zapowiedź prezydenta - ograniczenie zatrudnienia.

- Na miejsce odchodzących na emerytury nie będziemy przyjmowali nowych ludzi. To zmniejszy w 2012 r. zatrudnienie w magistracie o 90 osób - mówił prezydent W urzędzie miasta pracuje dziś 2300 osób.

Majchrowski potwierdził też po raz kolejny plany restrukturyzacji wydatków na edukację, które stanowią jedną trzecią miejskiego budżetu. - Część zadań oddamy instytucjom niepublicznym. Dla niektórych dyrektorów placówek to może być szok, bo będą musieli szukać finansowania poza urzędem - ogłosił prezydent. Podkreślił też po raz kolejny, że konieczne będzie podniesienie części miejskich opłat.

- Czy leci z nami pilot? Bo raport speckomisji pokazuje, że wydziały pracują niezależnie od siebie i bez wspólnego planu. Nie panują nad poziomem zatrudnienia, nad wydatkami - mówił Stawowy.

- Nie jestem kapitanem Wroną, jestem sierżantem podchorążym - odparł Jacek Majchrowski. - Żołnierz dziewczynie nie skłamie, ale nie wszystko jej powie - odpowiadał też na narzekania radnych, że magistrat zbyt wiele informacji ukrywa. Krytykował również postawę radnych w czasie negocjacji budżetowych. - Nie można handlować uchwałami. Wy mi takią, ja wam taką. Uchwały mają powstać dla dobra miasta - denerwował się.

Radni krytykowali prezydenta za prowadzenie inwestycji pod kątem wyborów. Zdaniem części z nich to dlatego przed 2010 r. nie było żadnych cięć w inwestycjach, a teraz mamy dziurę w budżecie. - Niektóre inwestycje to kwestia prestiżu i strategii. Choćby centrum kongresowe. Powstaje już 15 lat, więc nie wiem, na którą to kampanię - parował Majchrowski.

Sesja kończyła się bez konkretnych konkluzji. Tak naprawdę dopiero projekt budżetu, który powinien być ogłoszony dzisiaj, pokaże, jakie są prawdziwe zamiary prezydenta. Jeśli wierzyć jego zapowiedziom, w przyszłym tygodniu - jeszcze przed sesją budżetową - rozpocznie konsultacje z klubami radnych.

Bartosz Piłat

KOMENTARZ

Bartosz Piłat

Prezydent nie odważył się poddać pod dyskusję swoich pomysłów na reformę miejskich finansów. Nie wiadomo nawet, czyje ma, czy też ograniczy się do oszczędności. Można się jedynie domyślać, że ma zamiar oddać zewnętrznym instytucjom część obowiązków, by obniżyć koszty stałe miasta. Optymistycznie w przyszłość nie pozwala patrzeć też bon mot prezydenta, który na pytanie, czy jest pilotem potrafiącym przeprowadzić Kraków przez kryzys, odparł: "Nie jestem kapitanem Wroną, tylko sierżantem". Sierżant. to za mało. W najbliższych latach naprawdę potrzebujemy kapitana Wrony.

Sesja nie była więc kluczowym wydarzeniem politycznym, a jedynie połajanką dla ekipy prezydenta za sposób zarządzania miastem. Wyjątkowo nie stało się tak ze względu na postawę radnych, którzy także rozczarowani byli przebiegiem wczorajszych obrad. Z jednym wyjątkiem: radni PiS niemal nie udzielali się w dyskusji. Złożyli za to projekt rezolucji wzywającej rząd do interwencji w sprawie nieobecności orzełka na koszulkach piłkarzy.