Prasa - szczegóły

2012-03-15

Poseł Łukasz Gibała poważnie myśli o prezydenturze Krakowa i zapowiada, że wyprowadzi do Ruchu Palikota kilkudziesięciu działaczy krakowskiej PO. - Mam już deklaracje 50 z nich, ale ta liczba wciąż rośnie - przekonuje w rozmowie z "Gazetą".

- Nie wykluczam walki o prezydenturę Krakowa, choć na razie jest za wcześnie, by więcej mówić o kandydatach. Jestem lokalnym patriotą, zmienianie miasta byłoby dla mnie ogromną frajdą - powiedział nam Łukasz Gibała.

W minionym tygodniu Gibała, wówczas jeszcze szef krakowskiej PO, wywołał polityczną sensację, przechodząc do Ruchu Palikota. Komentowano, że może to doprowadzić do końca rządu i być może nawet przyspieszonych wyborów. Gibała może też mocno wstrząsnąć krakowską polityką. Teraz ze znaną sobie matematyczną precyzją (jest logikiem, doktorem filozofii) zabiera się za budowanie regionalnych struktur Ruchu Palikota. - To jedno z zadań, które powierzył mi Janusz Palikot. Startująca spod Wawelu posłanka Anna Grodzka nie jest z Krakowa, potrzebuje więc pomocy. Niebawem zorganizuję konferencję, na której przedstawię listę co najmniej 50 działaczy PO, którzy chcą w ślad za mną opuścić tę partię. To głównie ludzie młodzi, bardzo ideowi - mówi Gibała.

Czy będzie wśród nich ktoś ze znanych polityków? Ireneusz Raś, szef małopolskiej PO, wielokrotnie prognozował, że nawet jeśli ktoś odejdzie do Palikota, na pewno nie będzie to nikt z funkcyjnych polityków, np. radnych. - To prawda, ale to efekt tego, że moi ludzie byli zawsze dyskryminowani przy obsadzaniu stanowisk i przy układaniu list, np. do rady miasta - tłumaczy Łukasz Gibała, nawiązując do toczonych od lat sporów w małopolskiej PO.

Gibała uważa, że w najbliższych wyborach samorządowych Ruch Palikota może odegrać w Krakowie dużą rolę. - Poparcie dla RP powinno rosnąć. Za trzy lata będzie przypuszczalnie niewiele niższe niż PO. Różnicę da się zniwelować dobrą kampanią opartą na technikach marketingowych i analitycznych. Bardzo ważna będzie też jakość naszych list - podkreśla Gibała, licząc, że w tej sytuacji również on sam mógłby realnie powalczyć o prezydenturę Krakowa. Decyzję o swoim starcie uzależnia w pewnym stopniu od tego, czy o fotel prezydenta ponownie będzie się ubiegać Jacek Majchrowski. Gdyby zrezygnował, Gibała mógłby liczyć na głosy lewicowo-liberalnego elektoratu. Czy również na miłe słowo ze strony samego prezydenta Majchrowskiego? Na wszelki wypadek Gibała już dziś mówi o prezydencie bez porównania cieplej niż wówczas, gdy był szefem krakowskiej PO.

- Liczę na dobrą współpracę Jacka Majchrowskiego z Ruchem Palikota. Owszem, Kraków powinien się szybciej rozwijać niż teraz, prezydent nie jest idealny, brakuje mu czasem energii w realizacji inwestycji, ale nie można go demonizować! - podkreśla Gibała z egzotyczną w jego niedawnej partii wyrozumiałością dla Jacka Majchrowskiego.

Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa (PO), powątpiewa w przyszłe sukcesy Łukasza Gibały. - Na pewno nie zaszkodzi Platformie. Owszem, ma swoją grupę działaczy, którzy pójdą za nim na dobre i na złe, ale po tym, co zrobił, na prezydenturę Krakowa nie ma co liczyć. W Krakowie ceni się tradycję, umiarkowanie. Z Ruchem Palikota Łukasz Gibała miasta nie zdobędzie. Pieniądze to nie wszystko. Nie można za nie kupić ani charyzmy, ani autorytetu - komentuje Bogusław Kośmider, który zdradza, że jest rozczarowany decyzją swego byłego partyjnego kolegi. - Zawsze wspierałem go w jego liberalnych pomysłach.

Politolog Jarosław Flis komentuje: - Platformę Gibała może nieco osłabić, ale hasła o jego prezydenturze to - z całym szacunkiem - na razie marzenia. Jak walczyć o Kraków z ugrupowaniem, którego lider otwiera rankingi braku zaufania?

Magdalena Kursa