2011-08-22
Działania Stowarzyszenia Nasze Bielany to przysłowiowa walka z wiatrakami: każda wygrana bitwa i ściągnięcie masztu z budynku kończy się przeniesieniem go kilka domów dalej. "Operatorzy wykorzystują niewiedzę ludzi o zagrożeniach płynących z emitowania tal elektromagnetycznych, kusząc ich coraz większymi opłatami za możliwość postawienia anteny na dachu" podkreśla w swym piśmie zarząd stowarzyszenia
Np. w Kryspinowie czy Liszkach udało się rozwiązać problem anten, umieszczając je na wysokich masztach, gdzie promieniowanie rozchodzi się wysoko. bezpiecznie ponad obszarami zamieszkanymi, a równocześnie mieszkańcy mają dostęp do internetu.
Sprawą masztów zajęli się najpierw powiatowy, polem wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego Obydwaj stwierdzili, że maszty postawione są nielegalnie, bez wymaganego zezwolenia na budowę i nakazali ich rozbiórkę. Radość mieszkańców trwała krótko: niespodziewanie, na wniosek operatorów, 29 czerwca , tego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny postanowił wstrzymać egzekucję decyzji nadzoru budowlanego.
W zaskakującym uzasadnieniu czytamy m.in.: "Zasadnicze znaczenie ma tutaj okoliczność, że zaskarżona decyzja nakłada obowiązek wykonania nakazu rozbiórki stacji bazowej telefonii komórkowej, niezbędnej do prawidłowego działania telefonów komórkowych na terenie Krakowa - Bielan". Warto przypomnieć, że zadaniem sądu administracyjnego jest orzekanie o zgodności z przepisami uchwał organów samorządu terytorialnego i administracji rządowej.
Po takiej decyzji wojewoda Stanisław Kracik, który zaangażował się w spór niewiele może zrobić. Niemniej z końcem lipca zwrócił się w sprawie Bielan do rzecznika praw obywatelskich, zachęcił też posła Jarosława Gowina do wystąpienia z interpelacją do ministerstw zdrowia oraz edukacji. Wszyscy czekają na odpowiedź.
Operatorzy śpią spokojnie
O komentarz zwróciliśmy się do operatorów. Ostateczną decyzję co do przyszłości nadajnika podejmie w najbliższym czasie sąd, dlatego wstrzymujemy się obecnie z komentarzem mówi - Izabella Szum z krakowskiego oddziału Telekomunikacji Polskiej.
Wojciech Strzałkowski, rzecznik T-Mobile (wcześniej Era) mówi, że działania jego firmy są zgodne z prawem i nie sposób nic jej zarzucić. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) potwierdza wyniki naszych ekspertyz - podkreśla Wojciech Strzałkowski. Z przekazanych nam przez T-Mobile materiałów Urzędu Komunikacji Elektronicznej' wynika, że polskie przepisy odnośnie dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych w środowisku są znacznie bardziej rygorystyczne niż zalecenia Unii Europejskiej.
Dlaczego jednak, wobec narastającego konfliktu na Bielanach, firma nie chce przenieść stacji bazowych z dachów niskich domów na wyższe maszty? - Byłoby to bezcelowe, bo wysokość nadajnika nie ma wpływu na wielkość promieniowania - odpowiada rzecznik T-Mobile. Dodaje, że przeniesienie nadajnika w odległe miejsce mogłoby pozbawić część mieszkańców dostępu do telefonu czy internetu.
Wówczas ci sami ludzie domagaliby się przywrócenia dawnego stanu komentuje. Podkreślił, że przedstawiciele centrali T-Mobile są gotowi spotkać się z mieszkańcami, by wyjaśnić im sporne sprawy. Jest przekonany, że spokojne i rzeczowe przedstawienie argumentów i wyników badań naukowych pozwoli im spojrzeć na problem ze wszystkich stron.
Przepisy zmienić jak najszybciej
Polskie przepisy uwzględniają jedynie badanie tzw. efektu termicznego promieniowania elektromagnetycznego, pomijając sprawę najważniejszą, czyli badanie efektu biologicznego, prowadzącego do schorzeń neurologicznych i chorób nowotworowych.
Franciszka Araszkiewicz, kierowniczka Oddziału Higieny Radiacyjnej w małopolskim sanepidzie, zgadza się z celowością wprowadzenia normy biologicznej, ale jak podkreśla sanepid może jedynie sugerować lub opiniować taką zmianę, natomiast decyzja musi za paść na szczeblu centralnym.
Konieczność pilnej rewizji przyjętych norm PEM dostrzegł już wcześniej Parlament Europejski, który 2 kwietnia 2009 r. wystosował do członków Wspólnoty rezolucję, wzywając m.in. do przeglądu podstaw naukowych obecnych zasad oraz do wprowadzenia norm biologicznych. Dziś obowiązują one w niektórych krajach europejskich, np. w Niemczech.
Dlaczego nie w Polsce?
Dr Marek Derkacz ze Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie organizator badań nad wpływem promieniowania elektromagnetycznego na człowieka, autor publikacji naukowych na ten temat nie ma wątpliwości: Norma biologiczna jest wielokrotnie niższa od dopuszczalnych w Polsce norm promieniowania. Jej wprowadzenie wiązałoby się z koniecznością demontażu wszystkich masztów telefonii komórkowej w okolicach zamieszkiwanych przez ludzi, z uwagi na przekroczenie dopuszczalnych wartości PEM - zauważa.
Obecnie nie sposób precyzyjnie określić, czy i w jakim stopniu stacje bazowe wpływają na wzrost zachorowalności, gdyż brakuje długofalowych badań. Niemniej już dziś wiadomo, że pochłanianie przez komórki człowieka energii fal elektromagnetycznych zawsze wiąże się ze zmianami biologicznymi. Ich rodzaj i nasilenie oraz to, czy są one odwracalne, czy leż nie zależy m.in. od natężenia PEM, częstotliwości i czasu ekspozycji.
Dotąd udało się jedynie ustalić niekorzystny wpływ sąsiedztwa stacji bazowych na szeroko rozumianą jakość życia mieszkańców. Badania przeprowadzone m.in. w Polsce, we Francji, Austrii, Hiszpanii czy Egipcie wykazały negatywny wpływ obecności nadajników na samopoczucie mieszkańców. Osoby te częściej skarżyły się na bóle głowy, zmęczenie, zaburzenia snu oraz pamięci.
Idąc tym tropem możemy pokusić się o wyciąganie kolejnych wniosków. Zaburzenia snu mogą np. zwiększać ryzyko rozwoju wielu chorób, takich jak np. choroby układu krążenia, migrena czy choroba wrzodowa - dodaje dr Marek Derkacz.
Światowa Organizacja Zdrowia w tym roku po raz pierwszy oficjalnie przyznała że telefony komórkowe mogą zwiększać ryzyko rozwoju raka mózgu. Również Komisja Rady Eu ropy, biorąc pod uwagę potencjalny wpływ PEM na zdrowie dzieci i młodzieży, postulowała niedawno wprowadzenie zakazu używania w szkołach telefonów komórkowych i urządzeń WiFi.
Ostatnio coraz częściej słychać o zwiększonej zachorowalności mieszkańców okolic stacji bazowych na choroby nowotworowe czy też zwiększonym ryzyku poronień. Są to zagadnienia które ze względu na interes zdrowia publicznego wymagają jak najszybszego wyjaśnienia. Do tego potrzebne są jednak pieniądze i wola polityków komentuje dr Derkacz.
Mieszkańcom Bielan radzi, by zwrócili się do władz Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego z prośbą o wyjaśnienie, czy rzeczywiście w miejscu ich zamieszkania częściej występują choroby i czy wynikają one z obecności masztów telefonii komórkowej.
Wyniki takich badań byłyby niezmiernie cennym materiałem badawczym. W przypadku jednak potwierdzenia szkodlmości PEM emitowanego przez stacje bazowe, poważnie naruszyłyby interes branży telekomunikacyjnej zauważa dr Marek Derkacz.
Jerzy Friediger nie ma wątpliwości: przepisy powinny być tak sformułowane, by przed uruchomieniem badano skutki dla zdrowia ludzi umieszczenia nadajnika.
A mieszkańcy Bielan są u kresu wytrzymałości. Część z nich już przeprowadziła się na najniższe, mniej narażone na PEM kondygnacje swych domów, inni przygotowują się do przeprowadzki. Nie widzę innego wyjścia jak zdemontować te maszty samemu przekonuje Julian K. Zapytany, czy obawia się odpowiedzialności karnej odparł: - A co mam do stracenia? Przecież i tak wkrótce umrę. A dzięki temu przynajmniej ocalę przed śmiercią innych mówi zdesperowany mężczyzna
DOROTA STEC-FUS